czwartek, 29 stycznia 2015

Recenzja :"Dawca"

"DAWCA" - Lois Lowry 


Wydawnictwo - Galeria Książki

 Rok wydania - 2014 

 Liczba stron - 293 

NIC NIE JEST TAKIM, JAKIE SIĘ WYDAJE .. 


Wizjonerska opowieść o świecie, w którym ludzie zapomnieli, czym są miłość, pamięć.. i kolory. 


Po książkę pióra Lois Lawry sięgnęłam z polecanie koleżanki. Po przeczytaniu muszę stwierdzić, że była to lektura przyjemna i łatwa, ale chyba nic poza tym.

W książce poznajemy głównego bohatera, dwunastoletniego Jonasza. Chłopiec żyje w świecie tak udoskonalonym przez człowieka, że wszystko wokół niego jest bardzo precyzyjne. Każdy ma swoją pracę, do której dostaje przydział podczas Ceremonii Dwunastolatków. Specjalnie wybrane kobiety rodzą dzieci, które następnie trafią w ręce piastunów, którzy decydują, które z dzieci nadają się a które należy zwolnić. Każde z dzieci dostaje swoich rodziców oraz rodzeństwo i razem tworzą komórkę rodzinną. W świecie, w którym przyszło żyć Jonaszowi wszyscy zwracają się do siebie z bardzo należytą czcią. Wszystko wokół chłopca jest bezbarwne i jednolite, ponieważ nie istnieją kolory i uczucia. 

Podczas Ceremonii Dwunastolatków Jonasz zostaje wybrany na nowego Odbiorcę Pamięci. Chłopiec ma rozpocząć szkolenie u tajemniczego Dawcy, który ma mu przekazać wspomnienia z bardzo dalekiej przeszłości, kiedy ludzie wiedzieli co to kolory, miłość, wojna, głód i śnieg. 

Książka nie jest zbyt długa i można ją przeczytać dosyć szybko z tym, że niektórym może wydać się nudna. Faktycznie temat przyszłości, w której ludzie całkowicie usunęli ze świata kolory, uczucia i emocje to dobry temat na powieść. I choć ogólnie książkę mogę określić na plusa to jednak czegoś mi w niej brakowała. Autorka bardzo dużo czasu poświęciła na opis reguł wg. których funkcjonuje ówczesny Jonaszowi świat. Są to realia, w których ludziom obce są uczucia dobre takie jak miłości czy też złe jak np. samotność. "Dawca" ukazuje świat bez emocji, strachu i wspomnień, ale nie bez śmierci. Ludzie nie wyeliminowali ze świata śmierci a wręcz przeciwnie sami zaczęli się "zwalniać". Dali sobie prawo do decydowania o czymś życiu. W książce Lois Lowry wszystko jest zaplanowane, nikt nie może o niczym sam zdecydować. Myślę, że nie chciałabym żyć w takim świecie. 

Coś czego mi najbardziej brakowało to akcja. W tej książce mało się dzieje, bardzo mało. Samo to, że ludzie nie znają uczuć tzn. znają ale tylko w teorii, ponieważ na prawdę nigdy nie doświadczyli strachu czy gniewu stąd też nie wyzywają z sobie uczuć. Książka ta jest pozbawiona emocji. Ludzie nie potrafią okazać swojego stanu emocjonalnego. 
Więc dużym minusem tej powieści jest wg mnie brak akcji. 
Ponadto autorka pozostawiła czytelnika w takim niedosycie po skończeniu książki. "Dawca" kończy się w w pewnym momencie i osoba czytająca może się tylko zastanawiać jak dalej potoczyły się losy Jonasza. Nie ukrywam, że sama jestem tego ciekawa, i mam nadzieję że uda mi się zapoznać z kontynuacją tej serii. 



niedziela, 25 stycznia 2015

Recenzja :"Oddychając z trudem"

"ODDYCHAJĄC Z TRUDEM" - Rebecca Donovan 



Wydawnictwo - Feeria Young

Rok wydania - 2015 

Liczba stron - 535

Drugi tom niezwykle popularnej serii "Oddechy", budzącej u czytelniczek niezwykle silne emocje.
Tak trudno oddychać, gdy upiorna przeszłość wciąż daje o sobie znać, a teraźniejszość nie daje taryfy ulgowej.. 


Po kontynuację "Powodu by oddychać" sięgnęłam głównie z ciekawości. Nie mogę powiedzieć, że byłam jakoś specjalnie przejęta premierą tejże powieści, ponieważ pierwsza część była w moim odczuciu taka sobie. Oczywiście opowiada historię niezwykle silnej dziewczyny, której życie nie było usłane różami, ale jednak pierwszy tom nie był aż tak dobry jakbym chciała. A więc siłą rzeczy sięgając po drugą część miałam nadzieję, że autorka zrehabilituje się w moich oczach. I przyznam, że tak też się stało.. 

"Oddychając z trudem" opowiada historię Emmy już po tym jak 'wyrwała się piekła' jakim było dla niej mieszkanie w domu wujostwa. Niestety dziewczyna wciąż nie może zostawić za sobą przeszłości i pozbyć się nocnych koszmarów, w których co noc umiera po raz kolejny. W powrocie do normalności pomagają jej, przyjaciółka Sara i chłopak Evan. Jednak ku ich zdziwieniu Emma decyduje się przystąpić na propozycję swojej matki i z nią zamieszkać. Postanawia przeprowadzić się do uzależnionej od alkoholu kobiety, która kiedyś skazała ją na życie w domu ciotki i wuja. Emma ma nadzieję, że wreszcie ułoży sobie relacje z Rachel i stworzą rodzinę. Jednak jak łatwo się domyślić, tak prosto to nie będzie.. 

Porównując pierwszą i drugą część przyznaję, że "Oddychając z trudem" jest o wiele lepsze. Tę książkę czytało mi dużo lepiej i szybciej niż poprzednią.  Jest ciekawiej napisana i lepiej dopracowana. Mamy tutaj ograniczoną ilość bohaterów podobnie jak w pierwszym tomie. Właściwie fabuła kręci się wokół Emmy, Rachel, Evana, Sary i Jonathana. Oczywiście patrząc na książkę widać, że jest dość obszerna. Sam początek jest, nie ukrywam, że słaby. Właściwie zniechęca czytelnika do kontynuowania powieści. Lecz na szczęście potem akcja nabiera tempa i dużo szybciej idzie czytanie. Mamy tutaj bardzo dużo opisów myśli i uczuć Emmy, co jest myślę atutem tej książki. Czytelnik sam skłania się ku przeżywaniu razem z dziewczyną jej cierpienia. 

Pojawia nam się nowy bohater - Jonathan, który jest chłopakiem Rachel, ale jak wkrótce się okaże lepiej dogaduje się z Emmą niż z jej matką. Jest on postacią, którą na pierwszy rzut oka da się polubić, jest spokojny, opanowany i miły. Jakby nie patrzeć ma same zalety. Lecz nie jest to tak do końca. Nikt nie wie o jego cierpieniu, o przeszłości, która wciąż go nawiedza w snach a z którą on nadal nie może się uporać. Pod tym względem jest bardzo podobny do Emmy nic więc dziwnego, że powstaje między nimi pewna więź. Oboje wyrwali się z piekła i nie potrafią zapomnieć o dręczącym ich strachu. Jonathan pomimo wszystkich swoich zalet ma też wady, które nie są niewinne. Jego porywczość w niektórych sytuacjach jest nie do opanowania. 

Cała książka jest oparta głownie na relacjach Emmy z matką - Rachel. Moim zdaniem jest chora więź a jeszcze gorszy jest brak tej więzi. Trudno określić czy one dwie w ogóle cokolwiek do siebie czują i czy pomimo przeszłością są w stanie tworzyć rodzinę. Za wiele jest między nimi żalu, pretensji i kłamstw. Rachel mimo upływu lat wciąż obarcza Emme winą za śmieć Dereka - ojca dziewczyny. Można powiedzieć, że Emily spadła z deszczu pod rynnę. Uciekła z 'piekła', gdzie była bita i poniżana do domu matki, w którym musi zmierzyć się z jej nałogiem alkoholowym. Choć Emma za wszelką cenę stara się wmówić sobie, że wszystko to jest tymczasowe i, że matka kiedyś się zmieni to jednak na to się nie zanosi. 

Jak już pisałam, uważam, że ta część jest dużo lepsza. Jestem całkowicie na 'tak' i nie mogę się doczekać trzeciej części. "Oddychając z trudem" jest powieścią o smutnych rzeczach, o tym, że dzieciństwo i dom rodzinny nie zawsze są najszczęśliwszymi momentami z życia. A także o tym jak trudno poradzić sobie z lękami przeszłości. 

Za  egzemplarz dziękuję wydawnictwu Feeria Young!

wtorek, 13 stycznia 2015

Recenzja : "Zac i Mia "

"ZAC & MIA" - A.J. Betts 

PREMIERA !! 14.01.2015 r

Wydawnictwo - Feeria Young

 Rok wydania - 2015 

 Liczba stron - 330 


Wyobraź sobie, że masz 17 lat..i leżysz przez miesiąc w szpitalnej izolatce, dochodząc do siebie po przeszczepie szpiku. Masz białaczkę. Cały twój świat staje w miejscu. Na oddziale wokół ciebie są sami staruszkowie po sześćdziesiątce, którzy nie łapią nic z Twojej rzeczywistości. Kiedy do pokoju obok trafia dziewczyna w twoim wieku, trudno się nią nie zainteresować. 

Książka opowiada historię dwojga młodych ludzi, nastolatków, którzy poznają się w mało romantycznym i przyjemny miejscu jakim jest szpital. Główny bohater - Zac Maier choruje na białaczkę, poznajemy go w momencie kiedy jest już po przeszczepie szpiku kostnego i przebywa w izolatce na oddziale onkologicznym. 
Mia Phillips jest nastolatką chorującą na raka, w jej przypadku jest to mięsak kości. 

Zarówno Zac jak i Mia są w trudnym wieku a do tego jeszcze dochodzi choroba. Choroba, słowo która dla nas oznacza katar, kaszel jakieś przeziębienie,  dla nich jak i dla pozostałych osób na oddziale onkologicznym jest być albo nie być. Kiedy rak dotyka nas lub naszych bliskich bezpośrednio to słowo 'choroba' nabiera nowego o wiele gorszego znaczenia. Naszych bohaterów poznajemy w ciężkim dla nich okresie życia. Zac i Mia, każde z nich na swój sposób stara się walczyć i robić coś żeby nie oszaleć. Zac, pogodzony już ze swoim stanem, stara się trzymać pozory dla swojej matki, bo wie ile znaczy dla niej jego stan ducha i uśmiech na twarzy. Natomiast Mia nie radzi sobie z chorobą, nie umie pogodzić się z tym, że wypadają jej włosy, że nie będzie w stanie pójść o własnych siłach na studniówkę. 

Książka "Zac & Mia" podzielona jest na 3 części oraz epilog. Pierwsza część pisana jest z perspektywy Zaca, druga Zac i Mi a trzecia tylko przez Mię. Jeśli o mnie chodzi to ja o wiele bardziej zżyłam się z Zackiem niż z Mią. Lepiej czytało mi się rozdziały pisane przez niego, jest to skutek na pewno tego, że Zac jest nastolatkiem, który lepiej radzi sobie z chorobą a Mia to jest taka dziewczyna troszeczkę bym powiedziała rozpuszczona. Wiem, że jest młoda i że dopiero co dowiedziała się o raku, jest jej źle, czuje się rozżalona, została wyrwana ze swojego poukładanego życia lecz bądź co bądź mnie bardzo nie podobało się jej zachowanie.  Rozumiem, że po tym co ją spotkało ma prawo być wściekła na cały świat, ale dla mnie to wciąż jest nie pojęte jak można się tak zachować i nie myśleć w ogóle o swoich najbliższych. Ta dziewczyna nie doceniała tego co ma, dobrych lokowań oraz kochającej matki. Sama nie wiem co bym zrobiła na jej miejscu, ale myślę że na pewno nie zachowywałabym się tak Mia. 

"Zac & Mia" jest to książka trudna o ciężkich sprawach, jeszcze gorszych jeżeli dotykają one młode osoby. Jest to dość niesprawiedliwa rzecz, ponieważ nastolatkowie tacy jak Zac i Mia powinni cieszyć się życiem a nie spędzać całe miesiące w szpitalu. 
Niestety ich życie potoczyło się tak a nie inaczej i nikt nic na to nie może poradzić. Zarówno Zac jak i Mia przeżyli na kartach tej książki chwile zwątpienia, ale mimo to oboje podjęli walkę. Ta miłość a chyba bardziej przyjaźń która ich połączyła dawała im obojgu siłę do stawienia się chorobie. Nawet Mia pod koniec się zmieniła i zmieniło się jej podejście do raka, było widać , że dziewczyna zaczyna dostrzegać, że naprawdę miała "szczęście". 

Podsumowując "Zac & Mia' jest naprawdę bardzo wzruszającą powieścią, opowiadającą o dwojgu nastolatków, którzy chorują na raka. Książka zawiera opisy tego jak próbują oni sobie radzić z chorobą, która ich dotknęła. Jak wyglądają ich relacje z rodzicami, przyjaciółmi oraz tego jak wiele zmienia nowotwór w ich życiu. Młodzi ludzie dotknięcie chorobą zaczynają widzieć i rozumieć to czego nie doceniamy na co dzień my, ludzie zdrowi. 

Książkę polecam serdecznie zarówno fanom "Gwiazd Naszych Wina" Johna Greena jak i nie. Po prostu wszystkim tym, którzy chcą się wzruszyć i przeczytać opowieść o tym jak przyjaźń daje siłę i ulecza duszę. 

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Feeria Young 


            

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Recenzja "Plan"

"PLAN" - Patrycja Gryciuk 



Wydawnictwo - Poligraf 


Rok wydania - 2013


Liczba stron - 574

Anna i Lorcan. Wszystko byłoby jak w słodkim love story, gdyby nie pojawił się tajemniczy Siergiej. Świat bohaterki staje na głowie.. 
Anna Smith. Anna Taredov. Anna Williams. Może Anna Maidley.. Wiele nazwisk. Jedna kobieta. A jeżeli to wszystko było już z góry ukartowane? Miłość, dynamiczna akcja, intryga. Happy end? Sam odpowiedz na to pytanie. 

O tej książce usłyszałam już dawno temu i bardzo ucieszyłam się, że nareszcie będę mogłam ją przeczytać. Lecz czy historia Anny i Siergieja jest rzeczywiście tak poruszająca i niesamowita, że nie można się oderwać od tej książki? 
Tak, tak i jeszcze raz tak. "Plan" pochłoną mnie od początku. Powyżej przepisałam krótki opis z tyłu okładki "Planu", który trochę pozwoliłam sobie skrócić, aby Wam za dużo nie mówić. Wydaje mi się, że w całym opisie jest za dużo odsłonięte z fabuły. 

Annę Smith poznajemy gdy dziewczyna przyjeżdża do Oksfordu na studia, które są nagrodą za wybitne osiągnięcia i wygraną w konkursie na  najlepszy projekt placu zabaw.  Dziewczyna na początku czuje się samotna, jak to bywa w nowym miejscu, jest tutaj sama cała jej rodzina i przyjaciele zostali w Polsce.  Dość szybko poznaje nowe koleżanki i znajomych w tym także Lorcana.. 

Można by powiedzieć klasyka, ale nie w tym przypadku, ponieważ kilka miesięcy później Anna poznaje na balu Siergieja. Nieziemsko przystojnego, trzydziestokilkuletniego właściciela Future Investments, zajmującego się badaniami nad biopaliwem. Następuje zderzenie dwóch światów, z jednej strony Anna, młoda studenta architektury z drugiej zaś Pan Taredov niewyobrażalnie bogaty człowiek, na co dzień opływający w luksus.  Jak miłość Anny i Siergieja ma się do walki o dominację w biznesie biopaliw i tajemnic z przeszłości ? 

"Plan" jest książką po pierwsze bardzo ładnie wydaną, kartki są wykonane z papieru o wyższej jakości. Jeśli chodzi o okładkę to jest tajemnicza, mamy tutaj połowę twarzy dziewczyny, która jest prawdopodobnie bohaterką książki - Anną. Przynajmniej ja zawsze tak wyobrażałam sobie pannę Smith. 

Jeśli chodzi o fabułę to jestem pod wielkim wrażeniem wyobraźni i pomysłowości autorki. Pani Patrycja mnie oczarowała "Planem", Anną i Siergiejem i najbardziej zakończeniem. Zakończenie jest fenomenalne, jedyne i nieporównywalne. Nie jestem w stanie porównać "Planu" z jakąkolwiek inną książką, którą czytałam, ponieważ już bardzo dawno nie czytałam  powieści, która wywołałaby u mnie takie emocje. Czytałam ją i co chwilę musiałam przerywać aby ochłonąć. W tej książce jest tak dużo akcji, dynamizmu, wszystko się tutaj zmienia jak w kalejdoskopie. Przez całą książkę zastanawiało mnie czemu ta powieść ma tytuł "Plan" .. i zrozumiałam dopiero na końcu. Nie żałuję czasu poświęconego na tę pozycję bo myślę, że było warto. 

W "Planie" jedynym bohaterem, którego naprawdę polubiłam i wprost nie mogłam się doczekać kiedy pojawi się jego postać jest Siergiej.  Ten mężczyzna jest niesamowity, a to w jaki sposób autorka go przedstawiła jest cudowny. Uważam, że Siergiej jest postacią, która zachowywała się najbardziej w porządku. Oczywiście ja wiem o czymś czego Wy jeszcze nie wiecie jeśli nie czytaliście "Planu". Tę sprawę już dawno mu wybaczyłam i poszło to w zapomnienie. I mogłabym się godzinami rozczulać na jego temat, opowiadać jaki to Taredov  jest cudowny i niesamowity. Aż trudno sobie wyobrazić jak bardzo on musiał zakochać się w Annie. 
A sama Anna no cóż, czasami czytając książkę miałam ochotę ją udusić. Nie zdradzę dlaczego. 

W książce mamy przedstawiony trudny związek, zważywszy na wiek bohaterów. Anna ma 17 lat kiedy poznaje 38 letniego Siergieja - angielskiego biznesmena, rosyjskiego pochodzenia.  Uważam, że w miłości nie istniej coś takiego jak ograniczenia wiekowe i ten związek wydaje mi się bardzo ekscytujący. Niektórym może się to wydawać dziwne, chore ale naprawdę  w "Planie" autorka przedstawiła to w taki sposób, że czytelnik nie odczuwa tej różnicy wieku między bohaterami. 

Ogólnie podsumowując "Plan" bardzo mi się spodobał i chciałabym móc czytać ją po raz kolejny pierwszy raz. Wiem, że nawet jeśli sięgnę po nią kiedyś to już nie będzie to samo, bo znam zakończenie, które jest tak rozbrajające, że ja nie wiedziałam gdzie mam podziać się ze swoimi emocjami i uczuciami. 
Polecam Gorąco .!! 

Za egzemplarz dziękuję serdecznie autorce - Patrycji Gryciuk

piątek, 2 stycznia 2015

Nowy Rok 2015

2 O 1 5 ♥ 


Tak, mamy 2 stycznia Nowego Roku, czas na takie jakby podsumowanie, z którym i tak się troszkę spóźniłam. Z tego co widziałam i czytałam to wielu blogerów zrobiło takie podsumowania na swoich blogach. Ja nie jestem za dobra w takich rzeczach, bo nie potrafię pisać tako o właściwie o niczym konkretnym. A ten post nie będzie konkretny.. 
A więc tak, co się wydarzyło w ciągu tego roku? : 

  1. Pierwsza sprawa i najważniejsza to to, że założyłam bloga. Dokładnie 1 czerwca 2014 roku powstała "Książkomania czyli recenzje Sophie ". Jak łatwo policzyć jestem już całe 7 miesięcy na blogspot. com Bardzo cieszę się, że jestem tutaj, że mogę pisać. Dzięki blogowi poznałam kilka innych świetnych blogów i blogerów których polubiłam. Bardzo lubię odwiedzać inne blogi czytać tam sobie recenzje i lubię też jak ktoś od czasu do czasu zajrzy do mnie. Zaczęłam pisać sama dla siebie, chciałam mieć coś, stworzyć coś co będzie tylko moje i myślę, że udało mi się. Mam bloga, ma książki, ma współprace z wydawnictwem i mam nadzieję, że rok 2015 będzie jeszcze lepszy. 
       Nie mam zamiaru Was tutaj zanudzać jakimiś statystykami, podam tylko, że do tej pory mój blog odwiedziło 13 600 osób . Ponad 13 tys w 7 miesięcy ciężkiej pracy ? Nie jestem z tego zadowolona ani dumna, spodziewałam się czegoś więcej, dużo więcej. Lecz jak widać nic nigdy nie jest takiego jakbyśmy chcieli. Mam wielką, przeogromną nadzieję, że liczba odwiedzin mojego bloga wzrośnie w bardzo szybkim tempie w ciągu tego Nowego Roku. Chciałabym aby się tak stało. I drugim moim życzeniem jest aby mój blog stał się bardziej rozpoznawalny i częściej komentowany.  

Nie powiem Wam ile dokładnie przeczytałam książek w tym 2014 roku, ponieważ bloga założyłam dopiero w czerwcu i nie liczyłam tych książek które przeczytałam przedtem. Mogę  podać, że w tej chwili moja biblioteczka liczy około 60 książek. Z tego jest jeszcze kilka nie przeczytanych, ok nadrobię to w Nowym Roku : ) 

Dajcie znać jak rok 2014 wypadł u Was, ile książek, jakie to były ? Czy jesteście zadowolenie czy nie.. Czy żałujecie, że ten rok się skończył czy może przywitaliście 2015 z myślę " Oby ten był lepszy?"