wtorek, 16 lutego 2016

Recenzja:" Kuracja Samobójców"

"KURACJA SAMOBÓJCÓW. Program część 2" - Suzanne Young 


Wydawca - Feeria Young 

Rok wydania - 2016 

Liczba stron - 444



Czasem o przeżyciu albo śmierci decyduje to, czy pamiętasz, kim byłeś. A to wcale nie jest oczywiste. 


Druga część historii dwojga nastolatków, walczących o przetrwanie w obliczu szalejącej epidemii samobójstw. 


Wszyscy młodzi ludzie, którzy zostają uznani za zagrożonych samobójstwem, trafiają do placówki tajemniczego programu terapeutycznego. Ich zainfekowany umysł najlepiej jest wyleczyć przez gruntowane oczyszczenie, po czym każdy staje się nowym człowiekiem, pozbawionym balastu wspomnień. Jednocześnie jednak traci własną tożsamość. A przecież nikt nie chce być wydrążony... 


Sloane i James podjęli próbę ucieczki przed chorobą i przed leczeniem, ale okazało się to trudniejsze, niż przypuszczali. Teraz, dołączywszy do grupy buntowników, muszą uważać na to, komu będę ufać, szukając sposobów na obalenie programu oraz powstrzymanie epidemii. Trudno się jednak działa, gdy pamięć świeci białymi plamami. 

Druga część Programu za mną. Po skończeniu pierwszej byłam bardzo ciekawa dalszych losów bohaterów. Nie mogłam doczekać się kontynuacji. Przeczytałam "Kurację Samobójców" i mogę powiedzieć na początku tylko tyle, że autorka utrzymała poziom z pierwszego tomu, zarówno pod względem stylu jak i fabuły. 

Druga część serii zaczyna się w momencie spotkania James'a i Sloane z innymi buntownikami. Na opustoszałej drodze, gdzieś w stanie Idaho a może dalej, spotykają Dallas - bardzo charakterną dziewczynę. To początek składu ruchu oporu przeciwko Programowi. 
Tymczasem epidemia samobójstw wciąż się szerzy wśród młodych ludzi. Rządowy Program wprowadza nowe zasady, które mają drastycznie powstrzymać falę choroby, pytanie tylko za jaką cenę? 

Kiedy "Kuracja Samobójców" dotarła do mnie, nie mogłam doczekać się aż poznam dalsze losy bohaterów. Czym prędzej zagłębiłam się w fabułę książki, historię Sloane i James'a oraz innych postaci i przepadłam. Powieść wciągnęła mnie do swojego świata kompletnie odpychając od rzeczywistości. Ciałem byłam tu, ale myślami daleko walczyłam razem z bohaterami o wolności. 

Wielką zaletą książki oprócz oczywiście fabuły, są postacie. Bohaterowie niesamowicie wykreowani i bardzo charakterni. Sloane to dziewczyna, której nie można nie lubić, chociaż w "Kuracji.." było kilka momentów, kiedy mnie ostro denerwowała. Czasami zachowywała się bardzo irracjonalnie co objawiało się tym, że zaprzeczała sama sobie. Jednak rozumiem, że stres i panika robi swoje a więc wybaczam. James to również człowiek z charakterem. Naprawdę można go podziwiać, chłopak jest młody a mimo to tak dokładnie wie czego chce i o co walczy. Ma postanowiony cel i cały czas dąży do niego. Stara się trzymać nerwy na wodzy, choć wiadomo, że to nie łatwe i czasami w każdy coś pęka. Te chwile załamania z jego strony to tylko przekaz, że nadal jest człowiekiem, człowiekiem którym targają emocje. Fascynuje mnie miłość Sloane i James'a. Mimo tylu przeciwności nadal są ze sobą i kochają się, walczą o siebie. Ich uczucie przetrwało leczenie Programu, choć oni wyszli z niego biedniejsi o wiele wspólnych wspomnień. 
Dallas to nowa bohaterka, która zawróciła całą fabułą. Jej niepohamowany charakter i sposób bycia wprowadził do powieści wiele pozytywnych emocji i chwil śmiechu. 
Został jeszcze Realm, postać którą polubiłam jakoś szczególnie. Myślę, że zapamiętam go na długo, jego niesamowite poświęcenie i wybory, jakich dokonał aby pomóc ukochanej osobie. Reprezentuje on wyborną miłość, uczucie tak czyste, że nie pyta, nie ocenia, nie chce niczego w zamian. 

"Kuracja Samobójców" jest niewątpliwie świetną kontynuacją, której nie da się odłożyć. Jestem szczęśliwa, że mogła ponownie spotkać się bohaterami w tym samym komplecie. Autorka dzięki swojej wyobraźni stworzyła niesamowity świat, który choć tak inny od naszego jest jednocześnie tak bliski nam. Przynajmniej ja to tak odczuwałam. Czytając tę i poprzednią część czułam silną więź z bohaterami i całym światem przedstawionym. Niesamowite uczucie, które towarzyszy mi przy czytaniu tylko niewielu książek.

Suzanne Young bardzo mnie zaskoczyła, gdyż w "Kuracji Samobójców" oprócz kontynuacji "Plagi.." możemy przeczytać sześćdziesięciu  stronicowy dodatek, który rozgrywa się 6 miesięcy później. Opowiada on, ku mojej uciesze o Realmie i jego działaniach, które mają pomóc mu odciąć się od poczucia winy. Bardzo dobrze czytało mi się tę mini opowieści, dzięki niej jeszcze bardziej poznałam tego bohatera, który jest mi szczególnie bliski.

Nie wiem co mogłabym napisać w podsumowaniu tej opinii, gdyż wszystko jest chyba zawarte wyżej. Oczywiście polecam Wam gorąco "Kurację .. " i całą serię S. Young. Czytajcie ją bo warto, warto poznać trochę inny świat i docenić to co mamy. 



Za egz. dziękuję Wydawnictwu Feeria Young! 

niedziela, 14 lutego 2016

Recenzja: "Armada"

"ARMADA" - Ernest Cline 


Wydawca - Feeria Young 

Rok wydania - 2016 

Liczba stron - 442

Zack Lightman całe życie miał głowę w chmurach, marząc, by świat trochę bardziej przypominał filmy i gry komputerowe, które pożera. Niechby jakieś fantastyczne, przełomowe zdarzenie roztrzaskało wreszcie monotonię jego bezbarwnej egzystencji i porwało go na szlaki kosmicznej przygody. 
W końcu co szkodzi sobie trochę pomarzyć. Ale Zack umie odróżnić rzeczywistość od fantazji. Wie, że tu, w realu, nadpobudliwi nastoletni gracze nie dostają misji zbawienia świata. 

Aż pewnego dnia widzi latający spodek. Więcej: ten statek kosmitów jest jakby żywcem wzięty z gry, której oddaje się co wieczór - popularnego stymulatora lotów "Armada". 

Nie, nie zbzikował. A jego umiejętności - wraz z umiejętnościami milionów podobnych mu graczy na świeci - będą potrzebne, by ratować planetę. Nareszcie jest jego upragniona szansa! Tylko gdzieś w tyle głowy czai się dziwna wątpliwość - podsycana przez pamięć opowieść sci-fi, których wyrastał - czy coś w tym scenariuszu nie wydaje się zanadto .. znajome? 

Książki z gatunku science fiction nigdy nie trafiały w mój gust. Zresztą nie tylko książki, ale również filmy. Wszelkie Gwiezdne Wojny są mi całkowicie obce. Jednak czasami lubię zrobić coś innego i tak właśnie pod wpływem chwili zdecydowałam się na przeczytanie Armady. Od początku czułam ten dreszcz i nie mogłam się doczekać, aż książka do mnie dotrze - moja pierwsza powieść sci-fi. 

Na początku pragnę zastrzec, że nie jestem czytelnikiem, który nałogowo czyta literaturę science fiction, dlatego moja opinia może być inna. Być może "Armada" jest kompletnym nie wypałem, jednak ja przeczytałam za mało książek tego rodzaju żeby to dostrzec. A więc moja opinia jest taka, że powieść mi się podobała, przeczytałam ją z wielkim zainteresowaniem i mogę ją Wam gorąco polecić! 

Zack jest nastoletnim chłopcem, mieszkającym z matką w Beaverton wstanie Oregon. Ojciec chłopaka nie żyje praktycznie od  jego narodzin, a więc Zack nigdy go nie poznał. W dzień jak każdy młody człowiek, chodzi do szkoły, a popołudniami i wieczorami gra w ulubione gry wideo. Jego dwaj przyjaciele Cruz i Diehl również oddają się grom komputerowym. Spokojne życie chłopców burzy się nagle, gdy w środku dnia przed ich szkołą ląduje tajemniczy obiekt kosmiczny a mężczyźni w czarnych garniturach zabierają Zack'a. 

Jak nie trudno się domyślić "Armada" jest idealna dla fanów kosmicznych gier i tajemniczych istot z kosmosu. Ja do tej grupy nie należę a więc i większość przytoczonych przez autora tytułów filmów była mi obca. Inwazja pozaziemskich istot, które pragnął zniszczyć naszą cywilizację - specjalnie mnie nie pociąga. Jednakże książkę przeczytałam i jestem zadowolona. Zaufałam swojej intuicji i się nie zawiodłam. 

"Armada" opowiada o kosmicznej wojnie jaką prowadzi rasa ludzka z obcymi - mieszkańcami Europy, czyli odległego księżyca Jowisza. Przedstawiciele państw naszego globu zjednoczyli się tworząc Earth Defense Alliance (EDA) - sojusz militarny mający na celu obronę Ziemi przed kosmitami. Zack jako wielki fan odnoszący wielkie zwycięstwa w swoich grach komputerowych zostaje zwerbowany do szeregów EDA. Od tej pory jego marzenia  o wielkiej przygodzie zaczynają się spełniać. 

Ernest Cline sprawnie poprowadzi całą fabułę. Nie za szybko i nie za wolno, po prostu właściwie - tak, aby każdy nadążył a jednocześnie się nie zanudził na śmierć. Wiadomo, że powieści typu sci-fi potrzebują dokładnych opisów miejsc i postaci, ale w tej książce nie jest ich za wiele. Ilość ich była wystarczająca na tyle, abym nie pogubiła się w akcji. Dodatkowo autor stworzył bardzo barwnych i pewnych siebie bohaterów, których nie sposób nie lubić. Mamy głównego bohatera - Zacka, który dostaje wielką szansę na uratowanie świata oraz na poznanie swoich korzeni. Zack jest postacią jak najbardziej pozytywną i pełną humoru a jednocześnie ma w sobie pokorę. Potrafi myśleć, ufać a przede wszystkim podjąć właściwą decyzję. To człowiek, którego chętnie poznałabym w realnym świecie. Inni bohaterowie również odznaczają się wielką odwagą i poświęceniem. Poznajemy nowych towarzyszy broni Zack'a: Lex, Chen, Debbie, Zimalka i inni. 

Nie wiem dokładnie komu mogłabym polecić "Armadę", ponieważ mimo prostego języka i dobrze wykreowanego świata i postaci, nadal jest to książka z gatunku sci-fi. Zwiera więc skomplikowane nazwy wymyślonych statków kosmicznych, tajnych baz EDA i wiele innych nazw za pomocną, których autor przedstawił swój fabularny świat. Nie jestem pewna czy każdy czytelnik byłby zadowolony z takiej tematyki, ale z drugiej strony wszystko jest dla ludzi. Można więc iść za moim przykładem i spróbować czegoś nowego, zupełnie innego. Mnie "Armada" umiliła kilka dni i choć nie wkręciłam się jakość szczególnie w świat kosmitów to jestem zadowolona z wyboru powieści. 


Za egz. książki dziękuję Wydawnictwu Feeria Young!