niedziela, 29 maja 2022

Jestem Otchłanią - Donato Carrisi

 "JESTEM OTCHŁANIĄ" - Donato Carrisi 

„Śmieci wyrzucane przez człowieka opowiadają jego prawdziwą historię. Bo, w przeciwieństwie do ludzi, śmieci nie kłamią”.

Sprzątający mężczyzna wie, że właśnie w tym, co ludzie wyrzucają, kryją się ich najgłębsze sekrety. A on umie interpretować każdy wyrzucony do kosza przedmiot. I potrafi je wykorzystywać do znajdowania swoich ofiar.

Żyje zgodnie z utrwalonym rytmem, bo jedynie w ten sposób może pozostać niewidzialny, być cieniem na obrzeżach świata. Tylko w rzadkie, ale jakże pamiętne wieczory pozwala sobie na odstępstwa od swoich nawyków.

Wszystko zmienia się, gdy na widok tonącej dziewczynki nie może się oprzeć impulsowi i ratuje jej życie, a tym samym naraża się na to, że przestanie być niewidzialnym, oraz na gniew człowieka ukrywającego się za zielonymi drzwiami.

- Opis Wydawcy
 
Donato Carrisi jest cenionym włoskim autorem i reżyserem. Wydaje mi się, że kilka jego książek miałam okazję wcześniej czytać, ale nie do końca pamiętam, jakie to były pozycje. W tej chwili jestem po lekturze książki "Jestem otchłanią", która bardzo mnie zaskoczyła i jednocześnie niezwykle mi się podobała. 

"Jestem otchłanią" jest chyba najbardziej tajemniczą książką, którą ostatnio przeczytałam. Fabuła lektury zaczyna się bardzo dziwnie. Obserwujemy chłopca, który podąża za swoją matką Verą ku Wielkiej Przygodzie. Na początku niewiele wiemy o chłopcu i jego rodzicielce, ale już po kilku zdaniach wyłania się obraz bardzo zaniedbanego dziecka i matki, która nie potrafiła udźwignąć ciężaru rodzicielstwa. Następnie fabuła przenosi się prawdopodobnie w przyszłość i tym razem spoglądamy na mężczyznę w niebiesko-zielonej furgonetce przedsiębiorstwa komunalnego. Nie wiemy gdzie dokładnie postać zmierza i jakie ma plany. Jego myśli pędzą niepokojąco w stronę ludzi, którzy śpią w domach, które on mija na swojej drodze. Cała ta scena jest niezwykle dziwna i nadnaturalna, choć nie wiemy co się stanie, to mamy pewność, że nie będzie to nic dobrego. 

Bohaterem książki "Jestem otchłanią" jest mężczyzna - sprzątacz, którego nikt nie zauważa, a jeśli już ktoś go widzi to zazwyczaj nie kończy się to dla niego dobrze. Na początku historii niewiele o nim wiemy, ale wraz z fabułą i obserwacją tego człowieka układa nam się obraz człowieka, któremu z jednej strony współczujemy, a także boimy się go. Na drodze naszego bohatera staje mała dziewczynka, dla której on przybiera inną postać niż dotychczas. Dlaczego ją ratuje? 

Muszę przyznać, że po przeczytaniu opisu "Jestem otchłanią" spodziewałam się czegoś innego. Mimo, że otrzymałam coś innego niż oczekiwałam to bez wątpienia ta pozycja zostanie ze mną na bardzo długo. Spodziewałam się, że będzie ona przerażająca, ale w taki straszny sposób. Okazało się jednak, że największym złem w tej książce są ludzie. Podobnie zresztą jak w życiu-to drugi człowiek może skrzywdzić nas najbardziej. Ta książka jest idealnym przykładem na to jak zło, którego doświadczamy i które obserwujemy w dzieciństwie zmienia nas. "Jestem otchłanią" jest niebanalną historią o chłopcu, który stał się zły, ponieważ sam tego zła doświadczał. Dodatkowym atutem tej książki jest fakt, że autor nie operuje imionami. Dzięki temu ta historia może zdarzyć się wszędzie i każdemu. 

"Jestem otchłanią" Donato Carrisi bardzo mnie poruszyła i wprost nie chciałam odrywać się od lektury. Mimo że niektóre fragmenty naprawdę bolały, to czułam, że nie mogę przerwać czytania. Miałam nadzieję, że na końcu autor tchnie we mnie nadzieje, że mimo całego zła, które ma miejsce na świecie, jest też dobro. Dobro, które prędzej czy później wykiełkuje. Ze swojej strony niesamowicie polecam Wam tę książkę, gwarantuję, że nie będzie zawiedzeni. 

 
Wydawca - Wydawnictwo Albatros 
Data Wydania - 27.04.2022
Liczba stron - 352 


Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Albatros! 


środa, 18 maja 2022

Ostatni dzień - Luanne Rice

 "OSTATNI DZIEŃ" - Luanne Rice 

Black Hall w stanie Connecticut zawsze uchodziło za bezpieczną przystań. To zamożne nadmorskie miasteczko wolne od przestępczości. Piękne domy zamieszkiwane przez szczęśliwe rodziny. Pewnego lipcowego upalnego dnia dochodzi do zbrodni, która burzy spokój mieszkańców...


Rodzina i przyjaciele zamordowanej właścicielki galerii Beth Lathrop i jej nienarodzonego dziecka są wstrząśnięci. Okazuje się też, że znika cenny obraz, skradziony i odzyskany wiele lat temu. Podczas tamtego napadu została zabita matka Beth i jej siostry Kate.


Kate z pomocą detektywa Reida postanawia zbadać ostatnie tygodnie życia Beth. Naturalnym podejrzanym staje się jej mąż. Mężczyzna ma jednak mocne alibi na czas morderstwa.

- opis Wydawcy 

"Ostatni dzień" to tego typu thriller, które bardzo lubię i często je wybieram jako lekturę. Książka Luanne Rice to opis dość zamkniętej i bardzo majętnej grupy osób. Małe miasteczko, w którym wszyscy żyją na odpowiednio wysokim poziomie i równie mocno interesują się życiem sąsiadów. W Black Hall na pozór nie ma tajemnic i sekretów, ale to tylko pozory, ponieważ gdy dochodzi do zbrodni okazuje się,  że mieszkańcy nie są tak krystaliczni na jakich się kreują. 

Akcja książki "Ostatni dzień" zaczyna się na początku lipca. W piękny, gorący dzień znalezione zostaje ciało Beth. Autorka bardzo dokładnie opisuje ułożenie ciała kobiety i przekazuje czytelnikowi wszystkie detale, które przedstawia z niezwykłą starannością. Wygląda na to, że zmarła kobieta była w ciąży, a dziecko nie miało szans przeżyć. Okazuje się także, że wraz ze śmiercią Beth, z jej otoczenia zniknął cenny obraz. Czy był on aż tak wartościowy by zabić drugiego człowieka? Sprawą ze zględow rodzinnych interesuje się Kate - siostra zmarłej oraz miejscowy detektyw Reid. Każde z nich ma swoje powody, aby angazować się w śledzctwo, ale obojgu zależy na znalezieniu sprawcy tego makabrycznego mordu. 

"Ostatni dzień" to moje pierwsze spotkanie czytelnicze z twórczością Luanne Rice, która znana jest głównie z książek obyczajowych. Z oczywistych względów nie jestem w stanie porównać poprzednich pozycji tej autorki z tą, którą miałam okazję czytać. Niemniej jednak zacznę od tego, że "Ostatni dzień" był bardzo w porządku książką. Po lekturze nie pokusiłabym się o nazwanie jej thrillerem, ponieważ w mojej opinii bardziej precyzyjnym wydaje się nazwanie jej powieścią obyczajową z wątkiem kryminalnym. W tej historii mamy do czynienia oczywiście z morderstwem i kradzieżą obrazu, które niewątpliwie są ze sobą powiązane. Mimo toczącego się śledzctwa w sprawie śmierci Beth i jej dziecka, większość książki jest bardzo obyczajowa. Autorka sporo miejsca poświęciła opisom zarówno otaczającej bohaterów rzeczywistości, jak i samych postaci i ich przemyśleń. Mimo, iż wątki obyczajowe wypierają kryminalny aspekt fabuły, to mnie to nie przeszkadzało. Nie oczekiwałam od tej książki niczego spektakularnego i myślę, że dlatego też nie czułam się zawiedziona faktem, że obiecano mi thriller, a dostałam powieść jedynie z elementem thrillera. 

Luanne Rice mocno skupiła się na opisach rodzinnych i sąsiedzkich dramatów oraz tajemnic. W związku z tym odnoszę wrażenie, jakby autorka chciała z jednej strony napisać coś nowego dla siebie, a z drugiej strony pałeczkę przejął jej styl, który jest jednak typowy dla książek obyczajowych. W "Ostatnim dniu" wszystkie koligacje rodzinne są dokładnie opisywane, oczywiście nie od razu. Najpierw przechodzimy przez wątki, o których wszyscy chyba wiedzieli, ale dla zasady nikt nic nie mówił. Myślę, że może to być frustrujące dla osób, które interesował tylko wątek zabójcy Beth, a nie całość historii miasteczka i jej mieszkańców. Jak już wspominałam, podeszłam do tej pozycji bez oczekiwań, a że spodobał mi się styl autorki, to kontynuowałam lekturę już nie tylko ze względu na tę kryminalną część fabuły. W mojej opinii autorka w swojej książce zwróciła uwagę na wiele aspektów obyczajowych, zaczynając na opisie zamkniętej i majętnej społeczności, a kończąc na przeszłości wybranych bohaterów. Jeśli więc ktoś podejdzie do tej pozycji jak do książki, która ma go zaciekawić i wciągnąć to nie powinien być zawiedziony. 

"Ostatni dzień" Luanne Rice był lekturą, która bardzo mnie angażowała w momencie czytania. Czy będę pamiętać o tej książce za kilka miesięcy? - raczej wątpię, ponieważ nie było w niej niczego czego nie dostałabym w innych pozycjach, które miałam okazję czytać. Pomimo tego polecam Wam "Ostatni dzień" jako niezobowiązującą lekturą, która świetnie sprawdzi się jako rozrywka  na wakacjach lub w wolny wieczór na hamaku. 



Wydawca - Wydawnictwo Muza 
Data Wydania - 18.05.2022
Liczba stron - 480 


Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Muza! 


wtorek, 17 maja 2022

Jesień Zapomnianych - Anna Kańtoch

 "JESIEŃ ZAPOMNIANYCH" - Anna Kańtoch 

Październik 1966 roku. Krystyna Wojciechowska bez większego przekonania studiuje prawo. Trzy lata wcześniej w tajemniczych okolicznościach zniknął w Tatrach jej brat, Roman. Rodzina żyje w zawieszeniu, nie chcąc przyjąć do wiadomości, że coś zmieniło się na zawsze.


Tymczasem na katowickich Drugich Szopienicach młody mężczyzna, Karol Fiszel, znajomy z dzieciństwa Krystyny, odbiera sobie życie. Po pogrzebie okazuje się, że to nie pierwszy taki zgon w okolicy, a co więcej, wcześniejszymi interesował się Romek niedługo przed zaginięciem. W nadziei, że obie sprawy jakoś się ze sobą wiążą, Krystyna pomaga lokalnemu dziennikarzowi dotrzeć do rodzin zmarłych. Nad jesiennym śledztwem tej połączonej przez czysty przypadek pary unosi się złowrogi cień Wampira z Zagłębia, seryjnego i nieuchwytnego zabójcy kobiet…

- opis Wydawcy

„Jesień Zapomnianych” to trzeci tom z trylogii o Krystynie Lesińskiej. Prawdopodobnie możemy już mówić o trylogii, ponieważ wydawca zapewnia, że „zimy nie będzie”. Jest to oczywiste nawiązanie do tytułów, które wchodzą w skład tej trylogii, to znaczy : „Wiosna Zaginionych”, „Lato utraconych” oraz najnowszy tom czyli „Jesień Zapomnianych”.

Tym razem fabuła zaczyna się jesienią roku 1966 w okolicach Katowic. Poznajemy młodą Krystynę Wojciechowską (w późniejszym okresie zmieni nazwisko na Lesińska), która na pogrzebie swojego tragicznie zmarłego kolegi poznaje Łukasza – wschodzącą gwiazdę dziennikarstwa. Łukasz chce zbadać i opisać przypadki samobójstw młodych mężczyzn, które są do siebie zadziwiająco podobne. Pięciu mężczyzn w krótkim odstępie czasu popełnia samobójstwo, dokładnie w ten sam sposób – poprzez powieszenie i żaden z nich oficjalnie nie miał powodu, aby targnąć się na swoje życie. Franciszek, Rysiek, Jurek, Stefan oraz Karol – to imiona młodych mężczyzn, którzy zakończyli swoje życie w podobnych okolicznościach, wszyscy pochodzili z tego samego miasta, nie wiadomo czy się znali. Łukasz prosi Krystynę, aby użyła swoich znajomości z rodziną jednego ze zmarłych i pomogła mu rozwikłać tę sprawę. Młoda kobieta dość szybko zgadza się na tę pomoc, ponieważ bardzo chce zająć się czymś innym niż niedawnym zaginięciem swojego brata. Romek wyszedł z grupą przyjaciół w góry, z których powrócił tylko jeden z nich..

 Miałam okazję czytać poprzednie dwa tomy trylogii i po przeczytaniu tego ostatniego skłaniam się ku temu, że lepiej jest czytać od początku. Wtedy też nie ominie Was poznanie schematu według, którego postawały kolejne części. Wspominam o tym, ponieważ w tej trylogii wraz z kolejnymi tomami cofamy się w fabule i na końcu poznajmy przeszłość głównej bohaterki. Jest to niewątpliwie bardzo ciekawy zabieg i gorąco zachęcam do czytania trylogii w kolejności wydania poszczególnych książek. 

Nie ukrywam, że bardzo czekałam na tę książkę, ponieważ drugi tom, z tego co pamiętam była dla mnie niezwykle angażujący. Bardzo podoba mi się sposób, w jaki autorka prowadzi fabuły swoich książek i „Jesień Zapomnianych” uważam za idealne zwieńczenie tej trylogii. W tej części jednocześnie Krystyna prowadzi swoje pierwsze, nieoficjalne śledztwo w sprawie samobójstw pięciu mężczyzn, i stara się odkryć prawdę o tym co stało się z jej bratem. Cała fabuła książki ma miejsce w ciągu kilku miesięcy w 1966 roku i zamyka sprawę nie tylko tajemniczych samobójstw, ale też pewnych spraw osobistych głównej bohaterki.

 „Jesień Zapomnianych” to nie tylko świetnie skonstruowany kryminał, który trzyma w napiciu do ostatniej strony, ale także świetny i bardzo celny opis Polski lat sześćdziesiątych. Jestem czytelnikiem, który zwraca uwagę nie tylko na fabułę, ale też na opis realiów, w których akcja ma miejsce. Szczególnie lubię czytać o Polsce w czasach PRL-u i potrafię docenić każdy detal, który tworzy bardzo specyficzny klimat, tak jak specyficzna była Polska w tym czasie. W „Jesieni Zapomnianych” autorka pokusiła się nie tylko o opis blokowisk, wybetonowanego centrum miasta, gwary śląskiej czy ciekawych ale jednocześnie  skomplikowanych relacji pomiędzy Polakami i Niemcami. W tej części trylogii możemy przeczytać także o innych sprawach, którymi żyło polskie społeczeństwo w latach PRL-u. Dla mnie osobiście takim uśmiechem ze strony autorki były chociażby wzmianki o „wampirach” napadających na kobiety zarówno na Śląsku jak i w okolicach Krakowa. Bardzo łatwo domyślić się, których morderców autorka miała na myśli.

  W mojej ocenie ten tom był tak samo angażujący i zaskakujący jak i dwa poprzednie. Uważam, że „Jesień Zapomnianych” jest dobrym zakończeniem dla jeszcze lepszej trylogii, którą niezwykle Wam polecam. Jest to jedna z lepiej przemyślanych i skonstruowanych serii jakie czytałam i z niecierpliwością będę czekać na inne pozycje od Anny Kańtoch. 


Wydawca - Wydawnictwo Marginesy 

 Data Wydania - 27.04.2022   

    Liczba stron - 368  

Cykl - Krystyna Lesińska [3]  


Za egzemplarz książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Marginesy!                           

poniedziałek, 9 maja 2022

Dziewczyna z Berlina - Kate Hewitt

 "DZIEWCZYNA Z BERLINA" - Kate Hewitt 

1936, NAZISTOWSKI BERLIN

Liesel Scholz mieszka w pięknym domu w Berlinie. Jej życie jest pełne przywilejów i bezpieczne, dzięki pracy jej ojca, chemika, dla nowego rządu. Przypadkowe spotkanie z Rosą, córką ich żydowskiej gosposi, potwierdza obawy Liesel, że coś jest nie tak. Że brutalne zasady nazistowskiego rządu są okrutne, a inni wokół niej nie są tak bezpieczni jak ona. Liesel nieopatrznie zgadza się jej pomóc. Nawet jeśli będzie to oznaczało narażenie na niebezpieczeństwo wszystkich, których kocha.

1946, FRANKFURT

Młody amerykański kapitan, Sam Houghton, przyjeżdża do Niemiec, by odnaleźć prominentnych nazistów i doprowadzić do ich procesów. Zatrudnia piękną, ale smutną tłumaczkę o imieniu Anna. Stają się sobie coraz bliżsi, jednak kapitan nie może przestać myśleć o tym, co przydarzyło się Annie podczas wojny.
opis Wydawcy 

Krąg tematyczny książek, które czytam jest bardzo szeroki. Jak doskonale widać po moim blogu sięgam po różne gatunki literatury. Jedną z ostatnich pozycji, które przeczytałam była „Dziewczyna z Berlina” autorstwa Kate Hewitt. Jest to pierwsza książka tej autorki po którą sięgnęłam. Już po zakończeniu lektury „Dziewczyny z Berlina” zainteresowałam się pozostałymi pozycjami, które wyszły spod pióra tej autorki, ale po zapoznaniu się z ich opisami nie znalazłam nic szczególnie ciekawego dla siebie. Niemniej, wracając do przedmiotu niniejszej opinii – „Dziewczyna z Berlina” okazała się książką, która w chwili lektury była dla mnie niezmiernie ciekawa i angażująca.

 W książce „Dziewczyna z Berlina” fabuła podzielona jest na dwie jednostki czasowe. Pierwsza z nich to rok 1936 i przedwojenne Niemcy, druga to z kolei czasy już powojenne, konkretnie rok 1946, fabuła ma miejsce także na terenie Niemiec. W rozdziałach, które zaczynają się w 1936 roku poznajemy młodą dziewczynę, Liesel Scholz, Niemkę, której ojciec jest jednym z pracujących dla rządu chemików. Dzięki pozycji ojca dziewczyna oraz jej brat i matka mogą cieszyć się pięknym domem i wieloma innymi przywilejami. Liesel początkowo sama nie rozumie wielu rzeczy, które dzieją się zarówno wokoło niej, jak  i na terenie całej Rzeszy. Jej ojciec nie przejawiał zbytniego zainteresowania oraz uwielbienia dla nowego rządu i rosnącego w siłę Hitlera. Należy podkreślić, że czas akcji w tej książce ma bardzo duże znaczenie, jest jednym z bohaterów, jest otoczką wokół której cała fabuła się kręci. Ten konkretny czas i miejsce mają duże znaczenie dla fabuły oraz determinują zachowanie bohaterów.

Pozostałe rozdziały pisane są z perspektywy innego bohatera i inny jest także czas akcji. Drugim bohaterem jest Sam Houghton, młody amerykański wysłannik, który w 1946 roku przyjeżdża do Frankfurtu, aby pomóc w wyśledzeniu i zwerbowaniu Niemieckich chemików, którzy mogliby być przydatni rządowi USA do walki z ZSRR. Sam początkowo dostaje od przełożonych nieco inne zdanie, które wydaje się być bardzo nużące i mało perspektywiczne. Houghton musi przebrnąć przez wiele tysięcy arkuszy z odpowiedziami, których udzielili Niemcy i na tej podstawie wyłuskać dane osób, które aktywnie wspierały reżim Hitlera.  Zadanie postawione przed Samem jest o tyle trudne, że nie zna on języka niemieckiego i bez pomocy nie jest w stanie wywiązać się ze zobowiązań. Szybko jednak na scenę wchodzi Anna – młoda Niemka, które dostaje pracę jako sekretarka i tłumaczka Sama.

Bardzo często gdy fabuła książki dzieje się dwutorowo to prędzej czy później oba wątki muszą się połączyć. Nie będzie to wielką zbrodnią, jeśli wyjawię, że w przypadku „Dziewczyny z Berlina” także tak się dzieje. Nie uważam tej informacji za spoiler, tym bardziej, że osobiście dosyć szybko zaczęłam podejrzewać związek pomiędzy Liesel a Anną. Drugą kwestią jest fakt, że wydawca także zawarł informacje na tylnej okładce, które mogą stanowić punkt wyjścia do powiązań między bohaterami. Pomimo, że odrobinę domyślałam się jak książka może się skończyć, to jej lektura sprawiła mi poniekąd przyjemność. Użyłam słowa ‘poniekąd’, ponieważ nie jestem przekonana do tego, aby mówić, że lektura której akcja dzieje się w okresie II wojny światowej jest przyjemna. Niemniej jednak ta książka była dobra, była angażująca i chwytająca za serce. Jako czytelniczka, która przeczytała już wiele podobnych pozycji, byłam szczerze związana z bohaterami. W żadnym momencie nie czułam się znużona fabułą, a wręcz przeciwnie była ciekawa w jaki sposób bohaterowie dojdą do tych wydarzeń, które podejrzewałam, że będą miały miejsce.  

Wspomniałam początkowo o tym, że czas akcji, w jakim umiejscowiona jest fabuła książki „Dziewczyna z Berlina” jest niezwykle ważny. Nieuległa to wątpliwości, że pozycje traktujące o II wojnie światowej lub takie, których fabuła ma miejsce w tym właśnie okresie, są pozycjami zazwyczaj trudnymi. Nie każdemu autorowi też na dobre wychodzi probowanie pisać o tych latach. Odnoszę wrażenie, że w przypadku „Dziewczyny z Berlina” autorka wyszła zdecydowanie zwycięsko jeśli chodzi o umiejscowienie fabuły. W mojej ocenie Kate Hewitt pokazała II wojnę światową taką jaka ona była czyli jako bardzo zły czas, który pochłoną wiele niewinnych ofiar. Autorka świetnie ukazała przede wszystkim zło wymierzone w narodowość żydowską, ale także to którego doświadczali niemieccy obywatele, szczególnie pod koniec II wojny światowej. Wiadomą kwestią jest to, że wojna miała wiele oblicz i perspektyw, w przypadku lektury „Dziewczyny z Berlina” poznajemy młodą dziewczynę, która zostaje uwikłana w mechanizm, którego nigdy nie popierała, a z którym skutecznie starała się walczyć. Ogromnym plusem tej książki dla mnie jest opis przedwojennych Niemiec, przede wszystkim nastrojów panujących w społeczeństwie niemieckim w przeddzień wybuchu wojny. Mam na myśli tutaj nie tylko te wydarzenia charakterystyczne, o których uczymy się na lekcjach w szkole, ale też ukazanie ich z perspektywy zwykłego Niemca. Szczególnie ta pierwsza część książki była dla mnie niezwykle ciekawa, nie ze względu na fabułę, a właśnie przez wzgląd na opis przedwojennego Berlina, podziału na dobrych i złych, który dokonywał na oczach naszej bohaterki Liesel Scholz.

Zdaję sobie sprawę, że takich książek jak „Dziewczyna z Berlina” jest wiele na rynku wydawniczym. Niemniej szczerze zachęcam do przeczytania tego tytułu, ponieważ na mnie zrobił on duże wrażenie, nie tylko pod względem fabuły ale także opisu tego jak na oczach bohaterki powstawał i upadał hitlerowski reżim. Autorka poświęciła też dużo czasu na research, aby w sposób jak najbardziej rzeczywisty oddać sytuację przeciętnego Niemca w okresie II wojny światowej. Osobiście doceniam takie rzeczy, tym bardziej gdy autor otwarcie pisze o tym z jakich źródeł korzystał.

Wydawca - Wydawnictwo Filia 
Data wydania - 27.04.2022
Liczba stron - 512 

Za egzemplarz książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Filia!