Strony

wtorek, 18 listopada 2014

Recenzja : "Jedyna"

"JEDYNA " - Kiera Cass 



Wydawnictwo - Jaguar 

Rok wydania - 2014 

Liczba stron - 334 




Ostatnia część bestsellerowej trylogii, która zachwyciła miliony czytelniczek na całym świecie!  
America Singer jest jedną z czterech dziewcząt, które utrzymały się w ścisłej czołówce Eliminacji. Ukochana przez zwykłych ludzi, znienawidzona i bojkotowana przez obecnego króla, dziewczyna wciąż nie jest pewna swych uczuć. Sytuacja w kraju pogarsza się z każdym dniem. Śmiertelne niebezpieczeństwo grozi nie tylko osobom zebranym w pałacu, ale także ich rodzinom. Los całej Illei może spoczywać właśnie w rękach Ami - jedynej osoby na tyle odważnej, by mówić głośno o społecznej niesprawiedliwości i potrzebie odmiany. Czy dziewczyna powróci do swojej dawnej miłości, czy wybierze Maxona i zdecyduje się zostać królową, by podjąć walkę o lepszy świat dla siebie i wszystkich mieszkańców Illei?

Serię Kiery Cass pokochałam od pierwszej części i to zrozumiałe, że musiałam przeczytać i drugą część a teraz także trzecią. "Jedyna" powinna być punktem kulminacyjnym całej serii, a takim najważniejszym wydarzeniem powinno być dokonanie przez Maxona wyboru. I faktycznie mamy postanowienie, nowego króla i.. królową, jednak to wszystko nie do końca tak jak to sobie wyobrażałam. Cóż mamy księcia, przyszłego króla i 4 piękne dziewczyny, które pragnął stanąć u jego boku. Zakończenie tej książki, jak i całej serii było wiadome od samego początku, no bo proszę Was.. inaczej ta seria nie miałabym sensu. I taka jest prawda. 

Pomimo to autorce udało się mnie zaskoczyć i to całe 2 razy w ciągu całej książki. Jakie to były momenty, nie mogę zdradzić, gdyż byłby to spoiler :) Jednak z całą pewnością mogę powiedzieć, że "Jedyna" podobała mi się o wiele bardziej niż "Elita". W Jedynej było trochę akcji, jakiś niespodziewanych zdarzeń no krótko mówiąc coś się działo. Myślę, że to jest plus dla książki. Dzięki tej lekkiej akcji wprowadzonej przez rebeliantów, którzy bardziej dali o osobie znać lepiej się tą książkę czyta. Jest to taka odskocznia od Ami i jej wiecznych dylematów, których nie powinna mieć . 

Znowu muszę sobie troszkę ponarzekać na główną bohaterką, która mnie denerwuje. Zachowanie Ami jest tak głupie i nieracjonalne, że aż głowa boli ( mogła Mxonowi powiedzieć to z 1000 razy ). Przez większą część książki irytowały mnie myśli Ami; "kocham go, ale czy on czuje to samo? A jeśli czuje to czemu mi tego nie mówi? Ja nie pierwsza nie powiem". I tak to mniej więcej było.. Ciężko pisać recenzję "Jedynej" bo naprawdę lubię całą serię i lubię styl pisania autorki, ale nie cierpię Ami. Moim zdaniem powinna mieć ona więcej charakteru. 
Więc można powiedzieć, że ja bym się tutaj pokusiła o lepsze i bardziej precyzyjne dopracowanie głównej bohaterki. 

Cała książka niby kończy się dobrze, niby, ale do końca. Hmm i tutaj znowu nie mogę skomentować pewnego faktu, bo byłby to spoiler. Powiem tylko, że całkiem podobało mi to jak autorka wyeliminowała pewne osoby. Ktoś mógłby to nazwać "pójściem na łatwiznę", ale piękno tkwi w prostocie. Mnie się to podobało, ponieważ było wszystko zwięźle, szybko i na temat. 

Podsumowując; książkę polecam, jak i całą serię p. Cass. Naprawdę wydaje mi się, że fajnie jest coś takiego przeczytać. Połączenie baśniowej historii z polityką, wszystko oczywiście w świetle reflektorów. 


2 komentarze:

  1. Już jakiś czas temu planowałam przeczytanie książek tej autorki ale jakoś zapomniałam. Dzięki za przypomnienie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie piszesz ! I piękny wygląd bloga

    OdpowiedzUsuń