Strony

wtorek, 2 czerwca 2015

Recenzja "Wschodzący księżyc"

"WSCHODZĄCY KSIĘŻYC" - Keri Arthur 



Wydawca  : Instytut Wydawniczy Erica 

Rok wydania : 2011 

Liczba stron : 438 

Riley Janson, na co dzień zatrudniona w biurze Departamentu Innych Ras w Melbourne, skrywa niezwykłą tajemnicę. Jest rzadko spotykanym połączeniem wilkołaka i wampira, ale jej wilcza natura dominuje. Nie chce być Strażnikiem, jak jej brat bliźniak, Rhoan, który musi zabijać, aby ochraniać ludzi. Jednak nie zawsze okoliczności sprzyjają naszym planom, czasem życie decyduje za nas.. Zbliża się pełnia, która wilczą część Riley bierze w posiadanie i doprowadza do burzy zmysłów. Gdy Rhoan znika w trakcie misji, a tajemniczy, nagi i niezmiernie popciągający wampir staje na progu jej mieszkania, Riley wie, że zbliżają się kłopoty. 

Do przeczytania tej książki zachęcił mnie opis, który znajduje się na okładce. Od razu muszę zaznaczyć, że nie oczekiwałam od niej fajerwerków, ale po prostu dobrej powieści. Trudno mi powiedzieć czy moje oczekiwania zostały spełniony. Z jednej strony mamy tutaj fajnie wykreowany świat i bohaterów, którzy są charyzmatyczni. Z drugiej zaś bardzo dawał mi się we znaki obecny na prawie każdej stronie seks. To było czasami już męczące, oczywiście rozumiem, że autorka chciała podkreślić silne pożądania wilkołaków, po części to był element przedstawionego świata, ale według mnie było go zdecydowanie za dużo. 

Riley wbrew pozorom i schematom powieści w typie romans paranormalny nie jest nastolatką. Właściwie jest dorosłą kobietą, wilkołakiem z domieszką cech wampirzych. Bohaterka jest pewna siebie, wie czego oczekuje od życia i wie jak to zdobyć. Autorka bardzo skrupulatnie przedstawia nam jej cechy a dzięki wielu sytuacjom z łatwością możemy poznać Riley. Pracuje ona w Departamencie Innych Ras na stanowisku biurowym, nudnym co prawda, ale jej to wystarcza. Mieszka wraz z bratem bliźniakiem, który często wyrusza na tajemnicze misje gdyż jest Strażnikiem. Na co dzień ma dwóch stały partnerów seksualnych czyli romantycznego i delikatnego Misha oraz brutalnego i porywczego Talona. Lecz gdy zbliża się pełnia książęca Riley nie stroni od przygodnego seksu z nieznajomymi. 

Jednak, żeby nie było, że książka Kerii Arthur ma same minusy to powiem słów kilka o w miare dobrych aspektach tej powieści. Myślę, że głowną sprawą która zasługuje na pochwałę jest wpleciona intryga, w którą zamieszany jest przystojny wampir Quinn O'Connor. Riley przez przypadek dostaje się w sam środek śledztwa, które prowadzi wprost do firmy, która prowadzi niekoniecznie legalne interesy. Konkretnie mówiąc chodzi o nielegalne badania nad klonowaniem DNA innych ras. Brzmi to dość interesująco. 

Plusem dla autorki jest również to, że starała się wykreować swój, całkiem inny świat. Nie zauważyłam zbyt dużego porównania do innych powieści z tego gatunku. Wampiry i wilkołaki z Melbourne są inne niż te schematyczne. Cieszę się, że pomimo tych ociekających seksem stron autorce udało się wcisnąć też coś nowego i lekkiego. 

Muszę przyznać, że "Wschodzący Księżyc" to powieść, która nie jest książką najwyższych lotów, ale szybko się ją czyta. Owa książka otwiera cykl powieść nazwany "Zewem Nocy". Jeśli ktoś lubi takie klimaty może mu się spodobać. Mi niestety niezbyt przypadła do gustu i raczej nie będę kontynuować tej serii. 


Za egz. książki dziękuję Instytutowi Wydawniczemu Erica. 

4 komentarze:

  1. Ja na pewno nie sięgnę :) lubię czasem poczytać książki, które są "szybkie", ale ta mnie nie zachęca ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie lubię już takich klimatów :) chyba wyrosłam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Raczej nie czytam już takich książek, więc i tę sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta książka była tak zła, że aż…. aż brak mi wielce mówiącego porównania :)

    OdpowiedzUsuń