Strony

czwartek, 28 lutego 2019

Pielęgniarki - Watson Christie

Pielęgniarki  - Watson Christie


Wzruszający, liryczny portret pielęgniarki i zarys losów ludzi, o których się otarła Christie Watson przepracowała dwadzieścia lat jako pielęgniarka, a w tej osobistej, przejmującej książce uchyla drzwi szpitala i zdradza jego tajemnice. Prowadzi nas szpitalnymi korytarzami na rozmaite oddziały i poznaje z najbardziej niezapomnianymi pacjentami. Pójdziemy z nią pod rękę korytarzami i odwiedzimy maleńkie wcześniaki, które walczą o życie, zawieszone na granicy przetrwania dzięki sieci cewników i opiece pielęgniarek; usiądziemy pośród pacjentów onkologicznych i dowiemy się, jak na nich wpływa chemioterapia, zobaczymy z daleka, jak instrumentariuszka współtworzy łańcuch pomocy podczas operacji na otwartym sercu; staniemy z boku, gdy pielęgniarki z zatłoczonego SOR-u będą zmuszone odpierać fale pacjentów otumanionych alkoholem i narkotykami.             
- opis Wydawcy
Jak dobrze wiecie, śledząc nowości, które wychodzą na polskim rynku wydawniczym, ostatnimi czasy pojawiło się kilka pozycji traktujących o lekarzach i ich pracy. Oczywiście książki te w większości są zapewne bardzo ciekawe i dają szansę czytelnikowi na przeczytanie czegoś co nie ma jako takiej fabuły, ale pokazuje prawdziwe życie. Jeśli jest to z perspektywy lekarza to na pewno zapowiada się ciekawa i może kontrowersyjna lektura. Wydawnictwo Marginesy wyszło do czytelników z propozycją przeczytania czegoś o lekarzach, pacjentach, ośrodkach leczniczych, opisane przez pielęgniarkę z wieloletnim stażem pracy. 

Christie Watson to dyplomowana pielęgniarka, a jak się również okazuje pisarka. "Pielęgniarki" to nie pierwsza pozycja, którą napisała, ale (chyba) pierwsza wydana w Polsce. Jak czytam na skrzydełku okładki - na podstawie tejże pozycji ma powstać serial. Przyznaję, że brzmi to ciekawie i jeśli byłaby możliwość obejrzenia go w Polsce to chętnie to uczynię. 

"Pielęgniarki" można nazwać swego rodzaju autobiografią autorki - Christie Watson. Książka pisana jest w narracji pierwszoosobowej, z perspektywy właśnie Christie. Autorka skrupulatnie opisuje nie tylko samą pracę pielęgniarki w londyńskim szpitalu, ale również wiele swoich przemyśleń. Każdy rozdział zaczyna się od cytatu, który ma wprowadzić czytelnika w tematykę podejmowaną na karatach danej części książki. Pozycja "Pielęgniarki" zaczyna się od młodości Watson - od jej wyboru drogi życiowej, którym nie od zawsze było pielęgniarstwo. Obserwujemy relacje Christine z rodzicami, nauczycielami i innymi ludźmi dzięki, którym w końcu została tym kim znamy ją obecnie. Czytelnik towarzyszy autorce podczas nauki w szkole pielęgniarskiej, później na różnych strażach w przeróżnych szpitalach i ośrodkach. Jednak najwięcej czasu spędzamy z Christie Watson jako pielęgniarką w szpitalu, gdzie wraz z nią odwiedzamy wiele oddziałów. Dosłownie na własne oczy widzimy, jak na przestrzeni czasu zmienia się autorka i jej sposób myślenia, a poprzez to uważam, że zmienić się może też nasze myślenie. Tak było w moim przypadku. To niesamowite jak w jednej książce może być nagromadzone tyle życzliwości, ciepła i mądrości życiowej. Prawdą jest też to, że podczas czytania "Pielęgniarek" można zauważyć u siebie troszeczkę obniżenie humoru, ponieważ znajdziemy tam nie tylko dobroć Christie, ale również cierpienie ludzi, którym nie umiała pomóc. Miałam momenty podczas lektury, w których wydawało mi się, że książka ta mnie przytłacza. 

Uważam, że jeśli lubicie od czasu do czasu przeczytać coś co da Wam do myślenia, a jednocześnie będzie odskocznią od typowych książek fabularnych to "Pielęgniarki" są jak najbardziej odpowiednie. 

                                                                                                    Wydawca - Wydawnictwo Marginesy                                                                                                                       Data Wydania - 13.02.2019                                                                                                                                       Liczba stron - 320                                                                                                    
Za egz. książki dziękuję Wydawnictwu Marginesy. 

niedziela, 24 lutego 2019

Gra w kłamstwa - Ruth Ware

"GRA W KŁAMSTWA" - Ruth Ware 



Pewnego czerwcowego poranka spokojną nadmorską wioską Salten wstrząsa makabryczne odkrycie: kobieta spacerująca z psem w okolicach ujścia rzeki Reach natrafia na ludzkie szczątki tkwiące w przybrzeżnym błocie.

Następnej nocy trzy mieszkanki Londynu - Isa, Fatima i Thea - otrzymują wiadomość, której nadejścia zawsze się obawiały. Dwa proste słowa: "Potrzebuję was", wysłane przez Kate, czwartą członkinię tej nierozłącznej niegdyś paczki, wywrócą życie kobiet do góry nogami. 
Jako uczennice szkoły z internatem w Salten, Isa i jej przyjaciółki długo bawiły się kosztem koleżanek oraz kadry nauczycielskiej, zwodząc i oszukując wszystkich wokół w ramach tak zwanej "Gry w kłamstwa". Jednak tragiczne wydarzenie sprawiło, że nagle musiały zacząć kłamać nie dla zabawy, lecz po to, aby przetrwać. 
Teraz Isa, Fatima i Thea powracają do Salten, by zmierzyć się z sekretami, które ukrywały przez siedemnaście lat.

- opis Wydawcy 


Ruth Ware powróciła na moją półkę. Dwa lata temu czytałam jej pierwszą, wydaną w Polsce książkę W Ciemnym, Mrocznym Lesie, która choć powielała pewne schematy - bardzo mi się podobała. Gdy zobaczyłam, że Wydawnictwo wydaje kolejną pozycję spod pióra tej angielskiej pisarki nie mogłam sobie odmówić. Tak oto w moje ręce wpadła "Gra w Kłamstwa". 

"Gra w Kłamstwa" - sam tytuł odrobinę znajomy, ale postanowiłam, że nie będę się uprzedzać i dam szansę autorce, aby się wykazała. Bardzo liczyłam na to, że nie zawiodę się na tej lekturze. Tak też było - Ruth Ware świetnie wykreowała bohaterki i opisała wszystkie wydarzenia w taki sposób, że wręcz nie mogłam wytrzymać z ciekawość jakie zakończenie przygotowała dla Isy, Fatimy i Thea. 

"Gra w kłamstwa" podzielona jest na 5 części, które autorka zatytułowała - zasady. Kolejno są to : 1. Kłam 2. Trzymaj się swojej wersji wydarzeń 3. Nie daj się złapać 4. Nigdy nie okłamuj przyjaciółek i 5. Wiedz, kiedy przestać kłamać. Te podtytuły bardzo pasują do całej historii, która jest doskonałym wręcz połączeniem thrillera i powieści obyczajowej. Podobnie zresztą sprawa miała się w przypadku "W Ciemnym, mrocznym lesie". W "Grze w kłamstwa" śledzimy obecny stan rzeczy i rozwój wydarzeń, a także za sprawą bohaterek sięgamy głęboko w przyszłość, aby poznać je i ich dawny świat. Każdy z nas ma tajemnice, jednak one mają ich wyjątkowo dużo.. 

"Gra w kłamstwa" to książka, którą czytało mi się bardzo dobrze i szybko. Byłam zaciekawiona wszystkimi wątkami, a napięcie jakie towarzyszyło lekturze tylko potęgowało moją ciekawość. Ruth Ware z przemyślaną perfekcją manewrowała pomiędzy prawdą a ślepymi uliczkami, aby zmylić czytelnika. Dzięki temu "Gra w kłamstwa" była tak nieprzewidywalna. Dodatkowej nuty tajemniczości tej książce nadaje pewne dziecko, którego zachowanie jest bardzo skrupulatnie opisywane przez autorkę - kim ono jest?? 

"Gra w kłamstwa" - świetnie napisany thriller z mrocznymi intrygami sięgającymi głęboko w przeszłość, od którego trudno się oderwać. Myślę, że warto zainteresować się tym tytułem. 



Wydawca - Wydawnictwo Prószyński i S-ka 
Data Wydania - 12.02.2019
Liczba stron - 464 




Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka. 

"Get Your Sh*t together. Ogarnij się" - Sarah Knight

"GET YOUR SH*T TOGETHER. OGARNIJ SIĘ - DZIENNIK" - Sarah Knight 



"Praktyczne wskazówki, jak zebrać się do kupy i wygrać w życie.
Niezależnie od tego, czy utknąłeś w niesatysfakcjonującym cię związku, pracy, której nienawidzisz, przytłoczony milionem e-maili, czy po prostu potrzebujesz niewielkiej pomocy w drodze do światowej kariery, najtrudniejszą częścią zmiany życia jest wiedza, jak zacząć. I tu z pomocą przychodzi Sarah Knight. W dzienniku, który powstał na bazie książki Ogarnij się, pomaga zrozumieć, co chcesz zrobić i radzi, jak zacząć. Poręczny i niezwykle praktyczny, zawiera najważniejsze elementy teorii zbierania się do kupy, ale również jest miejscem do zapisywania celów, zadań, spotkań, nadziei, marzeń i list zakupów." 

- opis Wydawcy 

Kto z nas nie chciałby, aby jego życie wyglądało tak jak to, które prowadzi znana/y (i bardzo ogarnięta/y) youtuber/ka? Ona/On na wszystko ma czas, filmiki zawsze nagrane i zmontowane - o właściwej porze publikują się same na YouTube, podczas gdy ich twórca smacznie odsypia. Wszystko wokoło perfekcyjnie zaplanowane i zrealizowane, a człowiek na dodatek jest szczęśliwy, dumny z siebie i wyspany! Jak ona (lub on) to robi?? Skąd brać motywację i siłę do działania, tak, aby na koniec dnia móc powiedzieć, że wykonało się wszystkie zaplanowane rzeczy? Jednym słowem jak się ogarnąć?? 

Coraz częściej na sklepowych półkach możemy znaleźć różnego rodzaju poradniki, które mają nas motywować do działania, do sięgania po co raz to większe wyzwania. Obok poradników zaczynają się pojawiać kalendarze, notatniki,a także dzienniki - takie jak "Get Your Sh*t Together". Wszystkie one mają za zadanie zmobilizować nas do rozpisywania planów, celów, które chcemy osiągnąć. 

Ostatnimi czasy Wydawnictwo Muza wyszło naprzeciw oczekiwaniom odbiorców i wydało dziennik Sarah Knight pod tytułem "Get Your Sh*t Together. Ogarnij się". Postanowiłam, że nie będę przedstawiać Wam typowej 'recenzji' owego dziennika, ponieważ tego typu publikacje trudno mi opisywać. Zamiast tego postaram się napisać mniej więcej jakie treści znajdują się w tej książce, co znajdziemy na jej kartach oraz jaki jest rozkład stron. 

Zacznę od tego, że "Get Your Sh*t Together" to połączenie książki i notatnika. Jak czytamy na samym wstępie pozycja ta jest uzupełnieniem wcześniejszej książki autorki pod tytułem "Ogarnij się". Sama autorka pisze, że Dziennik jest rzeczą dla nas i mamy wykorzystywać go tak jak sami chcemy, a więc możemy robić tu listę zakupów, listę rzeczy do zrobienia, planować sprzątanie mieszkania czy cokolwiek innego.  Znajdziemy w niej dosyć sporo tekstu - myślę, że na tyle dużo, aby nie móc powiedzieć, że te 190 stron jest na siłę wypełnione pustymi stronami. Tekst ten dotyczy różnych rzeczy - najprościej rzecz ujmując są to przemyślenia i porady autorki jak lepiej zorganizować swój czas. Na pierwszych stronach znajdziemy mały test, którego rozwiązanie pozwoli odkryć nam Którym Susłem Jesteśmy. Tak dokładnie - autorka porównała ludzi do bohaterów kultowej bajki "Alvin i wiewiórki", tak więc możemy być Teodorem, Alvinem lub Simonem. W zależności od postaci, z którą się utożsamiamy autorka w dalszej części książki przygotowała dla nas odpowiednie porady. Oprócz  tego w "Get Your Sh*t Together" znajdziemy miejsce na własne notatki, wpisywanie swoich celów czy planów na przyszłość, a także rzeczy, które nas demotywują. Myślę, że taki sposób może pomóc nam w przezwyciężaniu swoich słabości, a dzięki temu osiągać zamierzone cele. 

"Get Your Sh*t Together. Ogarnij się" to pozycja dla osób, które potrzebują tego typu dziennika lub po prostu chcą spróbować czegoś nowego, wprowadzić urozmaicenie do swojego planu działania. Ja jednak, choć dostrzegam potencjał owego Dziennika, to jednak pozostaję przy zwykłym kalendarzu. 


Wydawca - Wydawnictwo Muza 
Data wydania - 13.02.2019 
Liczba stron - 192 

Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Muza! 

niedziela, 17 lutego 2019

Władca Ciemności - Donato Carrisi

"WŁADCA CIEMNOŚCI" - Donato Carrisi 



"Gdy zapadają ciemności, pojawia się strach...

Gwałtowna burza doprowadza do awarii elektrowni i zmusza władze Rzymu do ogłoszenia dwudziestoczterogodzinnej przerwy w dostawie prądu. A już przed pięciuset laty papież Leon X w tajemniczej bulli ostrzegał, aby chronić Rzym przed pogrążeniem się w ciemnościach...

Nad miasto, w którym zapanowały panika i chaos, nadciąga w milczeniu mroczny cień pozostawiający za sobą szlak pełen trupów i... znaków. Może je odczytać tylko Marcus, łowca cieni przeszkolony w rozpoznawaniu anomalii występujących na miejscach zbrodni. Penitencjariusz utracił jednak swoją najcenniejszą broń – pamięć, co daje mordercy ogromną przewagę." 

- opis Wydawcy


 "Władca Ciemności" to trzecia jak się okazuje książka z cyklu Marcus. Przyznaję, że przy wyborze lektury umknął mi ten fakt i tym sposobem przeczytałam część trzecią bez znajomości dwóch poprzednich. Jednakże jak się okazuje wszystko jest możliwe i podczas czytania "Władcy ciemności" nie odczuwałam braku wiedzy, którą na pewno posiadają osoby czytające tom pierwszy i drugi. Najnowszą wydaną w Polsce książkę Donato Carrisi czytało mi się bardzo dobrze i wszystkie najważniejsze fakty dotyczące historii poznałam z tej właśnie pozycji. Oczywiście gorąco zachęcam do zaznajomienia się z cyklem autora od początku - ja również mam to w planach. 


"Władca Ciemności" od początku zaczarował mnie swoją okładką. Jest ona utrzymana w ciemnoniebieskich barwach, a mocno zachmurzone niebo w górnej części fotografii przywołuje na myśl niebezpieczeństwo i grozę. W ciemności wszystko wydaje się być bardziej straszne, a noc potrafi przyprawić człowieka o gęsią skórkę. Okładka niewątpliwie nawiązuje do tematyki książki i miejsca gdzie dzieją się owe zagadkowe rzeczy - Rzym - to miasto jest centrum wydarzeń. 

We "Władcy Ciemności" poznajemy Marcusa (to znaczy ja poznałam go w tej książce, ale z tego co mi wiadomo występuje on też w dwóch poprzednich tomach) - członka Trybunału Dusz - tajemniczej instytucji Watykanu. Mężczyzna budzi się w ciemnej izbie i nic nie pamięta - jak i kiedy się tam znalazł. Tymczasem nad Watykanem zapanowują siły ciemności wspierane przez ogarniającą ciemność i ulewny deszcz. Miasto to jeszcze nigdy nie był w tak tragicznej i niebezpiecznej sytuacji, przed którą ostrzegał przed laty papież Leon X. Jakby tego było mało Marcus dostaje zadanie wyjaśnienia okoliczności śmierci pewnego biskupa.. 

Czytając opis książki Donata Carrisi nie musiałam się długo zastanawiać nad decyzją - czytać czy nie. Odpowiedź była oczywista. Choć powieści z elementami religii i grozy w jakiś sposób zawsze mnie intrygowały to przyznaję, że "Władca ciemności" jest (chyba) pierwszą przeczytaną przeze mnie. Niemniej jednak spodobał mi ten gatunek w wykonaniu Carrisi. Kościół, Watykan, wszechogarniająca ciemność, tajemnicza sekta i śmierć wysoko postawionego biskupa - czy słowa papieża Leona X zaczynają się sprawdzać? "Władca Cieni" bardzo mi się podobał, otrzymałam od autora dokładnie to czego się spodziewałam. Lubię książki z tajemnicami i grozą, a taką tutaj otrzymałam. Poza tym styl pisania i dobór słownictwa Donato Carrisi bardzo przypadł mi do gustu. Chętnie sięgnę po pierwszy i drugi tom z serii o Marcusie. 

"Władca Ciemności" - świetny thriller z wątkiem religijnym i przepięknym, choć groźnym Wiecznym Miastem. Godny polecenia tytuł. 



Wydawca - Wydawnictwo Albatros 
Cykl - Marcus [3]
Data wydania - 30.01.2019 
Liczba stron - 336 


Za egzemplarz książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Albatros! 

niedziela, 10 lutego 2019

Marzycielki - Jessie Burton

"MARZYCIELKI" - Jessie Burton 
Ilustracje - Angela Barrett



Siostrzana miłość, siła wyobraźni, dziewczęca odwaga i walka o niezależność... Jessie Burton, autorka światowych bestsellerów: Miniaturzystka oraz Muza, powraca z zachwycającą i przepięknie ilustrowaną baśnią dla tych, w których drzemie dziecko.


Dla dwunastu córek króla Alberta śmierć królowej Laurelii oznacza nie tylko utratę matki. Decyzją ojca dziewczęta zostają objęte ścisłą ochroną. Odbiera się im ukochane lekcje, przedmioty, i – co najważniejsze – osobistą wolność.


Jednakże siostry, zwłaszcza najstarsza z nich, księżniczka Frida, nie zgadzają się na taki los. Jest coś, co nadal posiadają i czego ojciec nie może im odebrać: siła wyobraźni. Mogąc polegać wyłącznie na własnej pomysłowości, królewny podejmują walkę o życie na swoich warunkach.


Marzycielki są bajką przekorną – zapomnijcie o księciu, który przybędzie na ratunek i zdobędzie królestwo! – za to pełną odważnych, zaradnych i imponująco sprytnych młodych kobiet. Spodoba się najmłodszym i tym nieco starszym, którzy z na pozór dziecięcej opowieści potrafią wyczytać niejedną dorosłą prawdę.
- opis Wydawcy

Pamiętacie zachwycające powieści "Miniaturzystka"  oraz "Muza" , którymi swego czasu bardzo się zachwycałam? Nadal są to jedne z moich ulubionych książek. Jedna z nich jeszcze bardziej zapamiętana przeze mnie za sprawą serialu Miniaturzystka, który ostatnio obejrzałam (Swoją drogą - bardzo polecam;-) ) Stąd też moja radość nie miała granic na wiadomość o zbliżającej się premierze kolejnej pozycji od Jessie Burton. Jednak tym razem jest to nie powieść, a opowiastka skierowana bardziej w stronę młodego czytelnika. Czy "Marzycielki" to nadal ta sama Jessie Burton, którą pokochałam za sprawą poprzednich książek? 

Jak łatwo zauważyć po opisie książki i jej formacie, liczbie stron - "Marzycielki" to dużo mniejsza objętościowo pozycja od poprzednich tej autorki. Książka skierowana do różnych czytelników, wbrew pozorom nie jest to typowa rzecz dla dzieci. Mało tego, według mnie mali czytelnicy mogą czuć się znudzeni tą historią i przytłoczeni nadmiarem bohaterów. Wszystko to za sprawą jakby pierwszych rozdziałów, które są dość nużące i przez to trudno jest zainteresować się tą opowieścią. Podczas czytania jej miałam taką dość długą przerwę, ponieważ straciłam chęć skończenia tej książki. Na szczęście stwierdziłam, że być może właśnie taka ona ma być, a poza tym nadal jest to Jessie Burton, więc dam jej szansę. Zaczęłam na nowo zagłębiać się w historię córek Króla Alberta i mogę powiedzieć, że przy drugim podejściu ta historia wydała mi się dużo ciekawsza i dzięki temu mogłam dobrnąć do jej końca. Chciałam Wam o tym wspomnieć nie dlatego żebyście nie sięgali po tą pozycję, ale wręcz przeciwnie, aby pokazać, że czasami książka wymaga 'drugiego podejścia'. 

W każdym razie "Marzycielki" to książka mądra, poruszająca wiele kwestii ważnych w życiu człowieka. Choć bohaterami są małe dziewczynki to sięgać po nią mogą czytelnicy w każdym wieku. Dużą wagę autorka przypisuje w tej pozycji wartościom takim jak siła, odwaga, wyobraźnia czy dążenie do celu. Córki Króla Alberta są bardzo zdeterminowane, aby wbrew woli ojca postawić na swoim i mimo jego zakazu rozwijać swoje zainteresowania oraz bawić się jak na dzieci przystało. W tej sytuacji dość źle wygląda sylwetka Króla, który ogólnie rzecz biorąc nie pokazał się ani jako dobry ojciec, ani władca. Być może był to właśnie taki zamysł autorki, aby zestawić ze sobą starszego Alberta, który nie potrafił podnieść się po śmierci żony z młodym, tajemniczym następcą tronu, którego poznajemy pod koniec książki... Mnie najbardziej boli w tej historii właśnie postawa Króla, który powinien być wsparciem dla swoich córek, a niestety jest wręcz przeciwnie - Albert jest trochę groteskowym bohaterem, ale  zdecydowanie w negatywnym znaczeniu. Jeśli chodzi o córki Króla to są to bardzo rezolutne dziewczęta, które jak się okazało postawiły na nogi całe Królestwo. Ciekawe bohaterki, różnorodne, choć dla mnie krótko mówiąc było ich za dużo. Nie byłam w stanie zapamiętać ich imion i cech szczególnych - choć każda takową miała. Podczas czytania zlewały mi się w jedną całość i nie potrafię nazywać ich inaczej niż tylko córki Króla Alberta. 

"Marzycielki" to mimo wszystko książka, którą napisała Jessie Burton, a więc jedna z moich ulubionych autorek. Bardzo chciałabym odpowiedzieć za pytanie czy ta opowieść to nadal ta sama Jessie Burton, którą kiedyś tak przyjemnie mi się czytało. Trudno jednoznacznie powiedzieć. Owszem "Marzycielki" są napisane pięknym językiem, bardzo plastycznym i poetyckim. Kiedy zestawimy to ze stylem jaki autorka przyjęła na potrzeby tej pozycji, to rzeczywiście na początku wychodzi troszeczkę nudnawy wstęp. Jednak im dalej w las tym lepiej i to dosłownie.. Kiedy już zaczyna się akcja, jakieś przełomowe zdarzenia - cała książka nabiera życia, a wraz z tym czytelnik nabiera sił na czytanie tej historii. Więc tak - ja wyczułam w "Marzycielkach" dawną Jessie Burton i bardzo cieszę się tym, że mogłam powrócić do jej prozy. Choć liczę na to, że opowieść o dwunastu córkach Króla Alberta to tylko taki przejściowy stan i już wkrótce przeczytamy dużą powieść Jessie Burton na miarę "Miniaturzystki" czy też "Muzy". 

Nie możemy zapominać, że książka Jessie Burton opatrzona jest ciekawą szatą graficzną, na którą składają się okładka i rysunki wewnątrz. Autorką ich jest Angela Barrett. Przyznaję, że sama okładka jest przepiękna i przywodzi na myśli spokój, senne marzenia oraz cudowną opowieść w stylu 'za górami, za lasami'.. Obrazki, które możemy znaleźć na kartach "Marzycielek" są równie ciekawe i wykonane w tym samym stylu co okładka. Niestety o tyle o ile to co widzimy na pierwszy rzut oka zachwyca mnie, to dalsze rysunki już niekoniecznie. To znaczy są ładne i myślę, że mogą się podobać, ale nie jest to typ mojej ulubionej kreski, krótko mówiąc nie jest to mój styl. 

Kończąc więc, "Marzycielki"  są dobrą historią, fajnie napisaną, niestety jednak nie jestem pewna czy wszyscy fani będą zachwyceni taką wersją Jessie Burton. Jeśli chodzi o moją osobę cóż, nie mogę powiedzieć, że zawiodłam się, ale mimo wszystko oczekiwałam czegoś innego. 


Wydawca - Wydawnictwo Literackie 
Data wydania - 27.02.2019
Liczba stron - 151 


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Literackie. 

niedziela, 3 lutego 2019

Nie odkładaj życia na później - Joanna Godecka

"NIE ODKŁADAJ ŻYCIA NA PÓŹNIEJ" - Joanna Godecka 


"Twoje życie uczuciowe przypomina zagracony pokój? Stres nie pozwala ci funkcjonować, a świat jawi się jako bezwzględna dżungla? Dobija cię rutyna? Jeśli odpowiedź na każde z takich pytań jest twierdząca, to znak, że pora na emocjonalny detoks. Jak go zrobić? Z pomocą przybywa terapeutka Joanna Godecka. "Nie odkładaj życia na później" to skuteczny program naprawczy, który pomaga wrócić na właściwe tory."
- opis Wydawcy 


Obecnie na rynku wydawniczym możemy znaleźć wiele książek motywacyjnych czy tak zwanych coachingowych, wśród nich już od kilku dni gość "Nie odkładaj życia na później". Myślę, że sam tytuł jest największym mottem całej pozycji. Joanna Godecka w niespełna dwustu stronach starła się zawrzeć wszelkie informacje, które mogą pomóc nam w codziennym życiu. Są to proste rzeczy, o których zwykle zapominamy, ale nie tylko. 

W książce Joanny Godeckiej znajdziemy różne rozdziały, takie jak na przykład: "O samotności w tłumie", " O rutynie i braku elastyczności" czy "O kompleksach". Bardzo podoba mi się takie rozplanowanie całego materiału, ponieważ dzięki temu nie ma w tej pozycji chaosu. Myślę, że doskonale wiecie o czym mówię - trochę tu o miłości, trochę tam o motywacji do sprzątania - tak w większości wyglądają poradniki. Dlatego też książka "Nie odkładaj życia na później" bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Joanna Godecka w swojej książce porusza m.in. tematykę rozmowy z drugim człowiek - na pewno każdy z Was miał ten problem, że nie wiedział jak zacząć do kogoś mówić, co powiedzieć, żeby brzmiało to naturalnie i swobodnie, ale jednocześnie, aby zainteresować drugą stronę. Kolejne tematy to zamartwianie się czy chociażby część poświęcona odpoczynkowi i wiele innych. 

Rozdziały w książce "Nie odkładaj życia na później" są w podobny sposób budowane przez autorkę. Na początku ciekawy, dający do myślenia cytat, następnie opis zagadnienia jaki będzie poruszany w danym rozdziale, podrozdział zatytułowany "Dlaczego tak postępujemy?", kolejno autorka skupia się na tym, jak kierować swoim zachowaniem, aby lepiej żyć i na końcu rozdziału możemy spotkać się z różnymi ćwiczeniami dla ciała i mózgu. Joanna Godecka nie przedstawia nam tylko suchych faktów i wyników badań, ale często również sięga do swoich doświadczeń zawodowych i prywatnych - opisując realne wydarzenia. Niewątpliwie dzięki temu czyta się tę książkę o wiele lepiej. 

Nie powiem Wam, że po przeczytaniu pozycji "Nie odkładaj życia na później" będziecie innymi, pełnymi szczęścia ludźmi, którzy doskonale radzą sobie z przeciwnościami. Tego nikt Wam nie zagwarantuje, ponieważ nie ma książki, która uczyłaby jak żyć. Każdy wraz z wiekiem sam dochodzi do wniosku jak mu jest najlepiej i jakie metody się mu sprawdzają. Jednak myślę, że książka Joanny Godeckiej napisana jest na tyle przystępnym językiem, że warto choćby na chwilę do niej zajrzeć. Nie jest to pozycja, którą należy czytać od deski do deski za jednym razem, ale po kilka stron dziennie - czemu nie ;-) Moim zdaniem właśnie o to chodzi, aby jak najwięcej wynieść z tej lektury i starać się choćby spróbować kilku ćwiczeń które proponuje autorka - jeśli się nie sprawdzą to trudno, ale próbować warto. 





Wydawca - Wydawnictwo Muza 
Data wydania - 30.01.2019
Liczba stron - 221


Za egzemplarz książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Muza!