Strony

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Recenzja "Pojedynek"

"NIEZWYCIĘŻONA 1 - POJEDYNEK " - Marie Rutkoski 



Wydawnictwo - Feeria Young 

Rok Wydania - 2015 

Liczba stron - 379


Ona, córka generała, Valorianka, z ludu zwycięzców, która cieszy się w swoim świecie wieloma przywilejami i wiedzie pozbawione trosk życie pełne zabaw. 
 On. Niewolnik, Herrańczyk. Nie ma nic własnego, poza nieposkromionym duchem. 
Pozornie nic ich nie łączy - a jednak pochopnie podjęta decyzja wiąże ich węzłem mocniejszym, niż można by przypuszczać. Nie mogą nic poradzić na to, że między nimi rodzi się uczucie. Ale pochodzą z wrogich sobie ludów. By być razem - muszą zdradzić swoich. A w imię patriotycznej lojalności - muszą zdradzić siebie nawzajem. 
Zajadłe pojedynki, podstępne salonowe gry, pozornie beztroskie bale, brudne plotki, tajemnice poliszynela i dzika rewolta - to wszystko wkrótce wypełni ich życie. Być może twoje też... 

"Pojedynek" otwiera serię "Niezwyciężona" autorstwa Marie Rutkoski. Dzięki uprzejmości wydawnictwa miałam okazję przeczytać właśnie pierwszą cześć, tej jakże dobrze zapowiadającej się serii. Choć szczerze powiedziawszy tej książki nie potrafię konkretnie ocenić ani jako złej ani jako dobrej. Moim zdaniem jest ona trochę nijaka. Ma zadatki na całkiem dobrą serię w przyszłości, jednak część 1 "Pojedynek" nie powalił mnie na kolana. 

10 lat temu Valorianie podbili Herranćzyków, zagarnęli ich ziemia a ludzi obsadzili w roli swoich niewolników. Po latach córka generała -  Kestrel kupuje na targu niewolnika Herrańskiego pochodzenia. Cena jaką dziewczyna zapłaciła za tego człowieka jest niebywale wysoka i fakt ten zaczyna wzbudzać coraz więcej podejrzeń wśród ludzi. Plotki nasilają się jeszcze bardziej za sprawą coraz częstszych wypadów Kestrel, której w eskorcie towarzysz Arin - nowy niewolnik. Z czasem, mimo ich woli rodzi się między młodymi uczucie, które jest tylko namiastką prawdziwej miłości. Aby ziarenko mogło zakiełkować potrzeba czasu i dogodnych warunków, a  dla bohaterów zbliżają się ciężkie czasy - historia odwraca karty. Czy Kestrel i Arin będą razem mimo przeciwności losu? 

Choć fabuła książki i pomysł na nią jest dobry i ciekawy, a wykonanie również na pierwszy rzut oka wydaje się być dobre to jednak czegoś mi brakowała w niej. A może wręcz przeciwnie czegoś było za dużo.. To dziwne uczucie nie potrafić sprecyzować swoich myśli i uczuć, ale tak właśnie jest w przypadku tej książki. Z jednej strony ciekawy świat, bale, pojedynki, podział społeczeństwa na niewolników i rządzących oraz dawna wojna w tle. To wszystko nadaje klimat tej powieści i naprawdę zachęca do przeczytania. Jednakże mi czytanie "Pojedynku" przychodziło z trudem. Nie potrafiłam wczuć się w akcję oraz rolę bohaterów. Zarówno Kestrel jak i Arin do samego końca pozostali dla mnie obcymi, papierowymi postaciami. 

Zaznaczam jednak, że wyżej napisana opinia odnosi się tylko do "Pojedynku". Nie oceniam całej serii jako całości. Chętnie zapoznam się w przyszłości z drugą częścią "Niezwyciężonej" i może wtedy poczuję to coś. Albo się zakocham w świecie wykreowanym przez autorkę albo nie. Na tą chwilę mogę powiedzieć, że nie jestem w pełni usatysfakcjonowana "Pojedynkiem", ale mimo to nie skreślam serii. 


Za możliwość przeczytania "Pojedynku" dziękuję Wydawnictwu Ferria Young. 


piątek, 4 grudnia 2015

Recenzja: "Posłuchaj a zrozumiesz"

"PLAYLIST FOR THE DEAD" - Michelle Falkoff 


Wydawnictwo - Feeria Young 

Rok wydania - 2015 

Liczba stron - 271 

Przychodzisz rano do kumpla i okazuje się, że nie żyje. Coś się stało po wczorajszej imprezie. Zostawił tylko playlistę z dołączoną karteczką: "Dla Sama - posłuchaj, a zrozumiesz". 

Jak po tym szoku poskładać historię swojego przyjaciela? Jak z kolejnych piosenek i własnych wspomnień dojść do prawdy o tym, co się działo w jego życiu? I w Twoim własnym życiu - bo okazuje się, że nic nie wydarza się przypadkiem. Nic nie jest obok Ciebie. Odtwarzając jego historię, zmieniasz też swoją - bo w twoim życiu pojawia się pewna zagadkowa dziewczyna. 

Michelle Falkoff w swojej książce zdecydował się poruszyć bardzo trudny obecnie temat, mianowicie samobójstwa wśród młodych osób. Nie ma co ukrywać, że czasy stają się coraz cięższe i to nie tylko pod względem ekonomicznym. Nic dziwnego, że wielu młodych osób nie umie radzić sobie ze stresem i przykrościami, które ich dotykają i ranią. Właśnie o tym jest ta powieść. O życiu i tragicznych w skutkach decyzjach, które zostały podjęte o wiele za wcześnie, jeśli w ogóle powinny być podjęte kiedykolwiek. Bo czy człowiek ma prawo do odebrania sobie życia pozostaje sprawą sumienia i poglądów każdego z nas. 

To zawsze bardzo przykra wiadomość, gdy dowiadujemy się o czyjejś śmierci, a gdy jest to odejście naszego najlepszego i jedynego przyjaciela przeżywamy to jeszcze gorzej. W takiej sytuacji znalazł się Sam - bohater książki "Posłuchaj, a zrozumiesz". Jego przyjaciel - Hayden - popełnił samobójstwo i to właśnie Sam pierwszy znalazł jego ciało, obok którego leżała płyta z piosenkami, specjalnie wybranymi przez niego dla Sama. Owa playlista w zamyśleniu Hayden'a miała pomóc Samowi zrozumieć jego decyzję i dojść do prawdy. Jednak odtworzenie czyjegoś życia, nawet swojego najlepszego przyjaciela okazuje się być bardzo trudnym zadaniem. Dzieje się tak, ponieważ człowiek zawsze ma jakieś tajemnice i niewyjaśnione sprawy, o których on jeden sam wie najlepiej. 

"Playlist for the dead. Posłuchaj, a zrozumiesz" to bardzo przejmująca opowieści, która wywarła na mnie duże wrażenie. Przede wszystkim ze względu na na tematykę poruszaną przez autora. Uważam, że właśnie o takich sprawach powinno się mówić i zarazem sprawiać, aby młodzi ludzie odnajdywali ponownie sens swojego życia nawet wtedy, gdy już go stracili. Dla Hayden'a jest już za późno, ale dla wielu innych nie. Ten chłopak to my wszyscy w jednej osobie. Właśnie ta postać łączy w sobie wiele cech, które można przyporządkować do bardzo wielu osób jednocześnie. Hayden jest nieśmiałym, skrytym w sobie chłopcem, pasjonatem gier wideo, nie lubianym i poniżanym przez rówieśników a jednocześnie bardzo odważny. Nie ukrywam, iż według mnie osoba, która decyduje się na tak radykalny krok musi być bardzo odważna. 

Z innej strony "Posłuchaj, a zrozumiesz" to opowieść Sama - o tym jak czuje się młody człowiek, którego najlepszy przyjaciel postanowił zakończyć swoje życie. Czy coś takiego można wybaczyć? Czy możliwe jest, aby zacząć żyć na nowo i pogodzić się z tą wielką stratą? Jak żyć z tak wielkim poczuciem winy i czy jest on słusznym uczuciem w tej sytuacji? Na ta i inne pytania odpowie Wam Sam, jeśli tylko zechcecie zagłębić się w jego historię.  

W książce Michelle Falkoff odnajdujemy do bólu szczerą i prawdziwą opowieść być może o nas samych, albo o kimś kogo znajomy. Być może Wy także macie w swoim środowisku takie osoby jak Hayden, które cierpią i głowę mają pełną dziwnych pomysłów. Takim osobom należy pomóc, jeśli tylko się da. Młodzi ludzie nie powinni umierać, a już na pewno nie powinni sami sobie odbierać prawa do tego życia. Choć życie jest ciężkie i stawia przed nami trudne przeszkody, które nie zawsze umiemy ominąć. Mimo wszystko trzeba patrzeć w przyszłość i myśleć o tym, że wszystko co złe się kończy, prędzej czy później. 

"Playlist for the dead. Posłuchaj, a zrozumiesz" to książka, którą serdecznie Wam polecam. Nie będziecie się przy niej śmiać, tylko płakać, ale mimo wszystko warto ją przeczytać. 


Za egz. książki dziękuję Wydawnictwu Feeria Young! 

środa, 25 listopada 2015

Recenzja:"W Sieci Umysłów"


"W SIECI UMYSŁÓW"- James Dashner 


Wydawnictwo : Albatros 

Rok wydania : 2015 

Liczba stron : 381


Michael jest graczem. I - jak większość graczy - więcej czasu niż w realnym świecie spędza w wirtualnej rzeczywistości VirtNetu. Ta sieć całkowicie pochłania umysł i ciało, a im więcej hakerskich umiejętności posiadasz, tym lepiej się bawisz.Bo przecież najfarniej jest łamać zasady, prawda? 
Niektóre z nich wprowadzono jednak nie bez powodu. Istnieją bowiem technologi zbyt niebezpieczne, by traktować je lekkomyślnie. Ktoś właśnie złamał reguły gry - z zabójczym rezultatem. 
Żeby złapać hakera, trzeba jeszcze lepszego hakera. Służby VirtNetu od dawna obserwują Michaela. Jeśli chłopak podejmie się tego wyzwania, będzie musiał wniknąć do wirtualnej sieci przez boczne uliczki i zaułki, których nigdy nie widziały ludzkie oczy. 


Po zapoznaniu się z dwiema pierwszymi częściami trylogii "Więzień Labiryntu" przyszedł czas na coś nowego. Na jakby nową odsłonę Dashnera. "W Sieci Umysłów" jest zupełnie inne, a i cała fabuła ma troszeczkę inny charakter.  Niemniej jednak nie żałuję czasu poświęconego na przeczytanie jej. To była prawdziwa gra .. umysłów. 

W świecie wykreowanym przez Dashnera technologia zupełnie opanowała ludzi. Przede wszystkich młodych ludzi, ale nie tylko, ponieważ w VirtNecie można spotkać też starsze osoby. Na czym to wszystko polega? Mianowicie na tym, że osoba mająca ochotę zagrać w którąkolwiek z gier dostępnych w Sieci, kładzie się do specjalnej trumny i jej ciało a także umysł po prostu przenosi się do gry. W grze wszystko jest realne i bardzo wyraziste. Każde skaleczenie, potknięcie czy złamanie naprawdę boli, a głód czy pragnienie również nie pozwala o sobie zapomnieć. Jedyne co chroni graczy w realu przed prawdziwą śmiercią jest specjalny chip w głowie. Tylko dzięki niemu umierając w VirtNecie człowiek powraca do realnego świata i po prostu budzi się w trumnie, może tylko trochę bardziej zmęczony. 

Jednym z takich graczy jest Michael, który zostaje zwerbowany przez Służby VirtNetu, do wyśledzenia potężnego gracza, który sieje spustoszenie nie tylko w grze, ale również w realnym świecie. Ten tajemniczy gracz naprawdę zabija ludzi.. 

Michael wraz z przyjaciółmi Sarą i Brysonem wyruszają na poszukiwanie owego gracza - Kain'a. Na pewno będzie to dla nich niesamowita przygoda, ale też prawdziwe wyzwanie. Zagłębiając się coraz bardziej w ciasne zakamarki Sieci wiele ryzykują. Stawka staje się bardzo wysoka. 

James Dashner przeniósł akcję swojej książki do zaawansowanego świata cybertechnologii, a to prawdziwa gratka dla fanów gier. Całość została wzbogacona o niesamowite i barwne opisy miejsc i sytuacji, które spotykamy na kartach książki. Muszę zaznaczyć, że autor po raz kolejny wykazał się bardzo dobrym warsztatem literackim i buną wyobraźnią. Aż strach pomyśleć co tak naprawdę siedzi w jego głowie. Pragnę też zwrócić uwagę na bohaterów, którzy naprawdę wykazują się dużą inteligencją, sprytem i odwagą. Dashner nadał swoim postaciom wręcz doskonałe cechy bardzo przydatne w VirtNecie. Michael i jego przyjaciele w grze musieli zmierzyć się z bólem, głodem, dziwnymi tworami oraz z własnymi demonami i słabościami. Niesamowicie zżyłam się z bohaterami i mocno im kibicowałam. 

"W Sieci Umysłów" to pierwsza część z cykl Doktryna Śmiertelności, które mam nadzieję kontynuować w przyszłości. 


Za egz. książki dziękuję Wydawnictwu Albatros! 


środa, 11 listopada 2015

Recenzja: "Aplikacja"

"APLIKACJA" - Lauren Miller 



Wydawca - Feeria Young 

Rok wydania - 2015 

Liczba stron - 453 

Wyobraź sobie, że masz w swoim telefonie aplikację, która w każdej chwili podpowiada Ci, co powinieneś zjeść, w co się ubrać, gdzie pójść i z kim się przyjaźnić. Czy zaufasz jej, że wybory, które Ci sugeruje, będą dla Ciebie najlepsze?

W czasach gdy firmy Google i Apple zastąpił koncern Gnosis, aplikacja Lux wydaje się narzędziem absolutnie niezbędnym. Jej użytkownicy są pewni, że bez Luxa nie mają szans na zdrowe i szczęśliwe życie. 16-letnia Rory też tak uważa. Właściwie jest zadowolona ze swojego losu, ale gdy dostaje się do elitarnej Akademii Theden i poznaje buntownika Northa, który nie korzysta z Lux, zaczyna dostrzegać rysy na pozornie gładkiej powierzchni. 

Czyżby powieść Lauren Miller była prorocza? Odpowiem tylko dwoma słowami : OBY NIE! 

Świat, który wykreowała Miller jest z jednej strony niesamowitą pochwałą dla ludzkiego umysłu, a z drugiej przerażającą wizją przyszłości. Jest pochwałą człowieka i jego rozumu, ponieważ powieść opowiada o czasach kiedy ludzie stworzyli bardzo potężną broń - aplikację Lux. Rzecz bez, której ogół nie może się obyć, nikt nie jest w stanie sam podjąć decyzji bez konsultacji z Luxem. Samo to w sobie jest dziwne i złowieszcze, ale w tej chwili chciałabym zwrócić uwagę na to jak daleko posunęli się ludzi w tworzeniu technologii. Książka Lauren Miller opisuje stosunkowo niezbyt odległą od nas przyszłość. Już teraz prawie wszyscy korzystamy ze telefonów, ściągamy na nie przeróżne apki, których nagminnie używamy. To oczywiste, że świat poszedł do przodu a my razem z nim. Rozwój technologii to stąpanie na cienkim lodzie i być może tylko chwila dzieli nas od wpadnięcia do przerębli. 

Właśnie w takim świecie żyje bohaterka książki "Aplikacja" - Rory.  Dziewczyna pochodzi z niezamożnej rodziny, ale dzięki ciężkiej pracy i poświeceniu udało jej się dostać do prestiżowej szkoły Theden. To wielka i elitarna Akademia, do której uczęszczają młodzi ludzie z wpływowych rodzin. Edukacja w Theden to dla wielu z nich rodzinna tradycja, również dla Rory, której matka przed laty uczyła się w akademii. Z czasem dziewczyna aklimatyzuje się w szkole i w pobliskiej restauracji poznaje Northa, który wydaje się być poza szeregiem. Jest młody, pracuje, utrzymuje się, ma swój styl bycia i bardzo różni się od innych  a przede wszystkim nie używa Luxa. Młodzi nawzajem zaczynają się intrygować i nie wiadomo jak może skończyć się ta historia.

"Aplikacja" to nie tylko nowoczesna technologia, aplikacja Lux ale też potężny spisek, wielkie pieniądze, dawne dzieje z przeszłości i rodzinne sekrety oraz tajne stowarzyszenia. Rory będzie musiała zmierzyć się z wieloma problemami i odkryć wiele tajemnic, o których nie miała pojęcia. Dziewczyna będzie działać w sprawie swojej rodziny, ale również w sprawie ogółu ludzkości. Czy uda się jej uratować wolną wolę człowieka? - przekonaj się sam. 

Książka Lauren Miller była bardzo przyjemną lekturą, którą przeczytałam dość szybko. W mojej ocenie była dobrze napisana i fajna w odbiorze. Autorka zaznajomiła nas z tajnikami nowoczesnej technologii, dzięki czemu możemy domyślać się co może czekać nas za 30-40 lat. Czy będzie to dobre czy złe zależy tylko od człowieka. To On decyduje w jaką stronę zmierzy technologia. 
Polecam! 


Książkę możecie zamówić na Empik.com 
Za egz. książki dziękuję Wydawnictwu Feeria Young!

 

piątek, 30 października 2015

Recenzja:"Czy wspominałam, że Cię kocham?"

"CZY WSPOMINAŁAM, ŻE CIĘ KOCHAM?" - Estelle Maskame 



Wydawca - Feeria Young 

Rok wydania - 2015 

Liczba stron - 403


Eden Munro nie widziała ojca przez całe lata, od dnia rozwodu rodziców. Gdy więc ten zaprasza ją, by spędziła lato u niego w Kalifornii wraz z nim i jego nową rodziną - żoną i trzema przybranymi synami - dziewczyna jest zaskoczona, jednak decyduje się na to. W gorącym Santa Monica czeka ją życie, jakiego jeszcze nie zaznała; szalone imprezy, alkohol, łamanie zasad, a przede wszystkim rodzącą się wbrew rozsądkowi  więź między nią a najstarszym z jej przyrodnich braci - antypatycznym Tylerem. Okazuje się, że ten buntownik ma też drugą, tajemniczą twarz. 

Po przeczytaniu opisu można by rzec,iż powyższa książka to kolejna, bezsensowna "młodzieżówka" wypełniona prostymi słowami i jeszcze prostszym sensem. Jednak tak nie jest, przynajmniej w moim mniemaniu. "Czy wspominałam, że Cię kocham?" to powieść, która trafiła w mój gust i pozwoliła mi na kilka chwil odprężenia. 

Główna bohaterka, a jednocześnie narratorka powieści przyjeżdża z deszczowego Portland do słonecznej Kalifornii, aby naprawić i uściślić swoje relacje z ojcem. Rodzice dziewczyny są po rozwodzie co zdążyła już zaakceptować. Ojciec Eden ma teraz nową rodzinę czyli drugą żonę i jej trzech synów: Tylera, Jamiego i Chase'a. Jak więc dziewczyna odnajdzie się wśród nowych bliskich? Jedno jest pewne - to nie będą zmarnowane wakacje. 

Książka Estelle Maskame w sobie coś takiego, że ja wprost nie mogłam się od niej oderwać. Autorka pisze w bardzo ciekawy sposób, który niesamowicie umila czytanie. Musimy wiedzieć, że tematyka książki na którą składa się miłość młodych wbrew rozsądkowi i ogólnym normom społecznym, była już wiele razy powielana w powieściach New Adult. Uważam jednak, że akurat ta powieść zasługuje na dość wysokie miejsce w liście książek młodzieżowych. 

"Czy wspominałam, że Cię kocham?" to przede wszystkim opowieść o dwójce młodych ludzi, którzy zmagają się z demonami przeszłości. Zarówno Eden i Tyler mają swoje małe i duże tajemnice, których nie mieli ochoty nikomu wyjawiać aż do dnia kiedy poznali siebie. Co takiego ma w sobie Eden, że chłopak jest w stanie się przełamać i wyjawić jej swój sekret, który tak uparcie skrywa przed światem? A także co takiego ma on - Tyler, że Eden własnie jemu wyjawiła swoją historię i dawne przykrości jakich doświadczyła? Tak właśnie to wygląda. Główni bohaterowie to nie żadna bananowa młodzież, choć może na takich wyglądają. Każde z nich ma swój własny świat do którego nikogo nie dopuszcza.

Kiedy zastanowimy się chwilę nad postacią Tylera, dostrzeżemy w nim historię wielu młodych ludzi, którzy tak jak on aby zapomnieć o problemach pakują się w jeszcze większe kłopoty. To pokazuje, że bohaterowie, o których losach czytamy wcale nie są z kosmosu, oni są wśród nas. I musimy o tym pamiętać, że zachowanie człowieka  bardzo często jest przeciwieństwem jego wewnętrznego ja. Ludzie mają to do siebie, że uwielbiają stwarzać pozory i skrywać uczucia pod maskami. Wydaje mi się, że taka książka jak "Czy wspominałam, że Cię kocham?" świetnie to obrazuje. To typowy przykład tego, aby nie oceniać ludzi po ich powierzchowności. Powinniśmy, tak jak Eden uparcie dążyć do poznania prawdziwego wnętrza drugiego człowieka. 


"Czy wspomniałam, że Cię kocham?" to pierwsza część z serii DIMILY jaka ukazała się na polskim rynku wydawniczym. Jestem po lekturze tej książki i już nie mogę się doczekać kolejnego tomu! Sprawa jest oczywista; bardzo polecam Wam powieść Estelli Maskame! 


Książkę możecie kupić na empik.com 

Za egz. niesamowitej książki dziękuję Wydawnictwu Feeria Young!








piątek, 23 października 2015

Recenzja "Klucze"

"KLUCZE" - Adam Lang 



Wydawca - Wydawnictwo Literackie 

Rok wydania - 2015 

Liczba stron - 299 

Adam wkrótce ma zadawać maturę i wybierać kierunek studiów. Tymczasem nie ma głowy do nauki, bo jego życie pełne jest emocjonalnych rozgrywek i zagmatwanych relacji. Jest inteligentny, oczytany, błyskotliwy. Ma w sobie niezwykłą wrażliwość i dojrzałość, a przy tym daleko mu do grzecznego chłopca. Potrafi rozpracować każdą dziewczynę, łamie serca, robi zamieszanie, ale - ku swojemu zaskoczeniu - on też w końcu daje się podejść ... 

Naszym głównym bohaterem jest nastoletni Adam Lang. Uczeń jednego z warszawskich liceów.  Niedługo czeka go matura i dalsza przyszłość związana ze studiami. Adam jednak pomimo dużego intelektu i inteligencji nie zbyt potrafi skupić się na prawdziwej nauce, gdyż jego myśli ciągle zajmują inne problemy i zmartwienia. Na dobrą sprawę, Adam to typowy przedstawiciel męskiej części szkół średnich w dzisiejszych czasach. Chłopak mieszka wraz z matką - krytykiem teatralnym i filmowym - na jednym z osiedli w stolicy. Nasz bohater poza sprawami związanymi ze znajomymi i szkołą ma też na głowie rodzinę: wiecznie czepiającą się babcię, wuja Jerzego, który zastępuje mu ojca, matkę biegającą na przedstawienia teatralne oraz kuzynki. 

Gdy tylko przeczytałam zapowiedź tej książki byłabym pewna, że muszę ją przeczytać. Samo hasło było według mnie bardzo przekonujące, gdyż chyba wiele osób chciałoby przeczytać powieść napisaną przez mężczyznę o nastoletnim chłopaku. Jak to głosi opis na okładce, książka opowiada o życiu polskiego licealisty, który bardzo dużo wie o kobietach i nie tylko. To powieść o wielu problemach i emocjach, a także o ludziach i o tym, że nigdy nie możemy być pewni jacy naprawdę są nasi bliscy. Pomimo, iż "Klucze" to bardzo dorosła powieść o młodzieży to odnajdujemy tu też dawkę fajnego i zdrowego humoru. Czytając niektóre dialogi lub rozmyślania bohaterów wprost śmiałam się w głos. 

Adam musi zmagać się z typowymi dla swojego wieku problemami. Z tym, że historyk się na niego uwziął i ciągle go pyta, z ciągle narzekającą i zatruwającą atmosferę babią, z dziewczynami, które są albo co gorsza ich nie ma a także z własnymi emocjami i demonami z przeszłości. Właśnie to co zdarzyło się w życiu Adama, kiedy był małym chłopcem bardzo boleśnie rzuciło cień na jego przyszłe życie. Jednak już niedługo w życiu chłopaka pojawi się ktoś, kto być może pomoże mu uporać się z kluczami do przeszłości i zamknąć pewien rozdział w życiu. 

Osobny fragment opinii chcę poświęcić głównemu bohaterowi, gdyż jest on naprawdę niesamowity i nietuzinkowy. Ten  chłopak mnie wprost zadziwia. Wydawać by się mogło, że jest idealny; inteligentny, przystojny, błyskotliwy i oczytany. Chłopak poza tym dysponuje bardzo bogatym zasobem słownictwa, który ułatwia mu prowadzenie bardzo sarkastycznych dialogów z innymi ludźmi. Adam jednak tylko stwarza pozory silnego siebie dla swoich znajomych. W środku zaś jest bardzo wrażliwym chłopakiem, który wciąż nie może pogodzić się z nieprawidłowością tego świata. Adam w dalszym ciągu dojrzewa i poszukuje sposobu na uwolnienie się od wewnętrznych demonów, które gnębią go od dzieciństwa. 


Ciekawą sprawą jest, że autor nadał bohaterowi swojej książki własne imię i nazwisko. Pierwszy raz chyba się z czymś takim spotkałam i nie powiem, że mi to nie spodobało. Ta powieść to  taki powiew świeżości w polskiej literaturze dla młodzieży. Naprawdę serdecznie polecam! 


Za książkę dziękuję Wydawnictwu Literackiemu! 

środa, 14 października 2015

Recenzja"Program 1. Plaga samobójców"

"PROGRAM 1. PLAGA SAMOBÓJCÓW" - Suzanne Young 



Wydawca - Feeria Young 

Rok wydania - 2015 

Liczba stron - 454 

Od pewnego czasu w USA śmiertelne żniwo zbiera podstępna choroba. Zarażone nastolatki nie umieją walczyć z narastającym przygnębieniem i poczuciem bezsensu, które popychają ich do ostatecznego kroku: samobójstwa. 
Dlatego zaniepokojone władze wdrożyły pilotażowy program, który ma zapobiegać odbieraniu sobie życia. Wszyscy poniżej osiemnastego roku życia z objawami depresji są zabierani do specjalnych ośrodków, gdzie poddaje się ich tajemniczej kuracji. Wracają po niej do zwykłego życia, podobno wyleczeni, pozbawia się ich jednak najważniejszego: wspomnień. 

Jedną z nastolatek, której przyszło żyć w takim świecie jest Sloane. Dziewczyna znajduje się w grupie podwyższonego ryzyka, gdyż jej brat popełnił samobójstwo. Główna bohaterka musi dokładnie ukrywać swój prawdziwy stan, aby nie trafić do Programu. Wszyscy młodzi ludzie panicznie boją się, że choroba która zabrała ich bliskich dotknie również ich. 

Sloane po śmierci brata może liczyć tylko na swojego chłopaka James'a i przyjaciele - Millera. Młodzi pokładają nadzieję w swojej przyjaźni wierząc, że dzięki temu zdołają ochronić się przed chorobą i Programem. Za nic w świecie nie chcą trafić do specjalistycznego ośrodka, który w imię leczenia pozbawiłby ich wspomnień. Jak długo jednak uda im się grać szczęśliwych i radosnych, gdy bliscy im ludzie zaczynają odbierać sobie życie lub trafiają do Programu? 


Książka, która mnie totalnie zaskoczyła! Pomimo, że od początku przeczuwałam, iż "Plaga Samobójców" będzie czymś fajnym to i tak autorka mnie pozytywnie zaskoczyła. Nie sądziłam, że tematykę samobójstw można przedstawić w taki sposób. Aczkolwiek jak wiadomo, wyobraźnia nie ma granic, a Suzanne Young ma aż jej nadmiar. 

"Plaga Samobójców" to pierwsza część bardzo dobrze zapowiadającej się serii "Program", w której nastolatkowie padają ofiarami groźnej choroby. To książka, której nie da się odłożyć. Jest naprawdę mocno wciągająca i prawdziwa. Bohaterowie są bardzo życiowi, ich myśli są zbliżone do tych, jakie odczuwamy my, młodzi ludzi XXI wieku. Dzięki temu wielu czytelników mogłoby utożsamić się z głównymi postaciami. Wszystkie sytuacje i  zachowania, którymi autorka obarczyła Sloane i James'a bardzo mnie poruszyły. Czułam się jakbym sama przebywała w takim świecie. 

Powieść podzielona jest na 3 części i epilog. Całość jest ze sobą bardzo profesjonalnie połączona. Nie znalazłam w tej książce żadnych błędów logicznych. Autorka może naprawdę pochwalić się świetnym warsztatem literackim i wyobraźnią, godną pozazdroszczenia. 

Mimo, iż głównym tematem w książce jest choroba, samobójstwa, Program i jego sposoby walki z epidemią to nie zabrakło tu innych wątków. Autorka skrupulatnie wplotła w ten pozbawiony naturalnego szczęścia świat wątek miłości między nastolatkami. Bohaterowie pomimo młodego wieku, dźwigając na barkach spory bagaż doświadczeń potrafią się w sobie zakochać. To jest naprawdę godne podziwu, aby wśród tak nieprzyjemnych sytuacji odnaleźć w sobie wiarę i zaufanie do drugiego człowieka. 

Na podsumowanie mogę napisać jedynie, że "Plaga Samobójców" to świetna książka, która choć nieco przygnębiająca potrafi umocnić wiarę w ten dziwny i czasami bezsensowny świat. 


Książkę można kupić na/w  Empik.com

Za egz. książki dziękuję Wydawnictwu Feeria Young! 



niedziela, 27 września 2015

Recenzja "Wstyd"

"WSTYD" - Rachel Van Dyken 



Wydawnictwo - Feeria Young 

Rok wydania - 2015 

Liczba stron - 360 

Oboje noszą maski, za którymi kryje się niewyobrażalne cierpienie. Mroczna przeszłość nie pozwala o sobie zapomnieć. Ona czuje lęk i wstyd, sądzi, że nie jest warta miłości. On pragnie rozwiązać zagadkę związaną ze śmiercią bliskiej osoby. 
Tajemnice z przeszłości decydują o przecięciu się ich dróg. A gdy w grę wchodzą ważne sprawy i skrajne uczucia, wtedy miłość i nienawiść przenikają się tak ściśle, że czasem nie można ich odróżnić. 


Oto dziś prezentuję Wam opinię o ostatnim i podobno najmroczniejszym tomie trylogii Zatraceni. Specjalnie napisałam słowo 'podobno' gdyż sama tego nie sprawdziłam a bazuję jedynie na opiniach innych. Tak, dokładnie tak był.. sięgnęłam po "Wstyd" nie znając treści poprzednich części. Jakoś do tej pory niespecjalnie byłam zainteresowana tą trylogią. Jednakże opis "Wstydu" był tak ciekawy i przekonujący, że postanowiłam dać mu szansę.  Nie żałuję. 

W ostatniej części trylogii poznajemy Lisę - studentkę psychologii i jej wykładowcę - profesora Tristana Blacka. Ostatnimi czasy mam taką dziwną fazę na tematykę związaną ze związkami z dużą różnicą wieku. Stąd też ta książka wzbudziła moje zainteresowanie. Autorka w książce skupia się bardzo na przedstawieniu psychiki i myśli bohaterów. Dużą część książki zajmują opisy myśli i słów postaci. Rachel Van Dyken bardzo ciekawie przedstawiła znajomość studentki z profesorem, która w miarę upływu czasu coraz bardziej się rozwija a jednocześnie czytelnik ma wrażenie, że bohaterowie robią krok do przodu i dwa kroki do tyłu. Jednakże nie zmieniło to mojego odbioru tej powieści. 

Lisa to dziewczyna, która mimo młodego wieku wiele w swoim życiu doświadczyła. Nasza bohaterka przeżyła w przeszłości bardzo toksyczną znajomość, której skutki odczuwa do dziś. Studia to dla niej możliwość nałożenia na twarz maski i wcielenia się w inną osobę, którą zawsze chciała być. Szczerze mówiąc to Lisa nie wzbudziła we mnie większych emocji. Owszem była sympatyczną dziewczyną z bardzo rozbudowanym charakterem, jednak mnie czegoś w niej brakowało. Ja po prostu nie potrafiłam się zżyć z jej postacią. Zaakceptowałam Lisę, ale jako bohaterka literacka nie zostanie ze mną na długo. 

Tristan to jakby przeciwieństwo Lisy, ponieważ jego postać na pewno zapamiętam na dość długo. Niesamowicie przypadł mi do gustu, jako bohater i jako mężczyzna. Wydaje mi się, że takim znajomym nie pogardziłaby żadna dziewczyna. Tristan jest przystojny, inteligentny , ma niesamowite poczucie humoru. Wydaje mi się, że autorka bardzo dobrze wykreowała jego postać. 

"Wstyd" to książka, która napisana jest bardzo prostym językiem a co za tym idzie można ją szybko przeczytać. To taka powieść na jeden raz, którą przeczytasz i albo zapamiętasz na miesiąc czy dwa lub wcale.  Książka Rachel Van Dyken podobała mi się, jednak zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest to powieść najwyższych lotów. Uważam jednak, że taka książka dla młodzieży powinna być, czyli zawierająca dużo emocji, przesycona miłością a także pisana prostym językiem. To czego oczekiwać można od takiej typowej młodzieżówki odnajdziemy w książce "Wstyd". 

Podsumowując: Wstyd to fajna książka, z dużą dozą emocji czasami sprzecznych, przez którą bardzo szybko przemkniemy. Osobiście spędziłam z nią kilka miłych chwil, a więc autorka mnie nie zawiodła. 


Za egz. książki dziękuję Wydawnictwu Feeria Young! 




sobota, 19 września 2015

Recenzja: ENDER

"ENDER" - Lisa Price


Wydawnictwo - Albatros 

Rok wydania - 2015 

Liczba stron - 332 


Los Angeles po wojnie bakteriologicznej jest rządzone przez Enderów, ludzi powyżej sześćdziesiątego roku życia, którzy mogą zrobić wszystko, nawet kupić drugą młodość w ciele obcego nastolatka... 
Callie, dawniej bezdomna Starterka, teraz mieszka w okazałej rezydencji zapisanej jej przez bogatą Enderkę, Helenę. Obie doprowadziły do tego, że zburzono i zdelegalizowano bank ciał, ale nosiciele chipów umożliwiających zamianę ciał są wciąż porywani przez nieznanych prześladowców. Niebezpieczeństwo grozi także Callie

Po przeczytaniu pierwszej części czyli "Startera" byłam zachwycona tematyką i wykonaniem powieści Lisy Price. Dzięki wydawnictwu Albatros nie musiałam długo czekać na premierę kolejnej części. "Ender" trafiła do mnie niedawno i dosłownie przed chwilą skończyłam ją czytać. Lisa Price wciąż trzyma poziom i nie pozwala czytelnikowi na chwilę nudy. 

Po raz drugi możemy towarzyszyć Callie oraz jej znajomy podczas zmagań z Enderami, którzy przejęli władzę po wojnie. Świat przedstawiony w powieści jest dokładnie taki sam jak w pierwszej części z tą tylko różnicą, że Bank Ciał został zburzony. Można by myśleć, że kłopoty Starterów się skończyły i wszystko inne jest na dobrej drodze do normalności. Niestety tak nie jest. Młode osoby, które zgodziły się wcześniej na wynajem swojego ciała wciąż mają w głowach specjalne chipy, których nie są w stanie się pozbyć nie narażając przy tym swojego życia. Callie jest jedną z takich osób. Czy dziewczyna po raz kolejny zdoła uratować siebie, swoich przyjaciół a także innych Metalów? 

Bardzo żałuję, że ostatnio miałam tak mało czasu na czytanie. Gdyby nie te problemy 'techniczne' pochłonęłabym "Endera" w ciągu dnia. Ta książka jest niesamowita. Sposób w jaki został przedstawiony świat po wojnie bakteriologicznej jest wprost genialny. Autorka wykazała się dużą kreatywnością i wyobraźnią podczas pisania obu części serii. 

"Ender" to świetna kontynuacja pierwszej części, która mnie całkowicie usatysfakcjonowała. Drugą część czytało mi się równie dobrze jak pierwszą. nie jestem w stanie napisać, która z nich była lepsza. Zarówno "Starter" jak i "Ender" były świetne i nadal są! 

Lisa Price skonstruowała ciekawy świat z fajnymi bohaterami, którzy wiedzą czego oczekują od życia. Callie to narratorka i główna bohaterka powieści. Dzięki jej słowom poznajemy sytuację w jakiej się znalazła wraz z przyjaciółmi i bratem. Uważam, iż zastosowanie narracji pierwszoosobowej było strzałem w dziesiątkę. Callie to postać, którą od razu polubiłam. Jest silną i mądrą dziewczyną, która walczy o przetrwanie swoje i brata w ogarniętym chaosem świecie. W drugiej części poznajemy również bliżej inne postacie m.in. Hydena, Michaela czy głównego antagonistę - Starego Człowieka. Cieszę się, że autorka delikatnie, ale w ciekawy sposób wprowadziła wątek miłosny do powieści. Bardzo podobało mi się to wykonanie, ponieważ było subtelne i nie przesłoniło głównej idei książki. 

Myślę, że moja recenzja mówi sama za siebie. Jeśli jeszcze nie poznaliście twórczości Lisy Price to macie co nadrabiać. "Starter" i "Ender" są naprawdę warte przeczytania nie tylko przez nastoletnich czytelników. 


Za egz. książki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Albatros!

sobota, 12 września 2015

Recenzja: "Gregor i niedokończona przepowiednia"

"GREGOR I NIEDOKOŃCZONA PRZEPOWIEDNIA" - Suzanne Collins 



Wydawnictwo - IUVI 

Rok wydania - 2015 

Liczba stron - 347 


Opowieść o zwykłym nastolatku, który pakuje się w niebezpieczeństwo, aby wypełnić dziwaczną przepowiednię i odnaleźć zaginionego w niewyjaśnionych okolicznościach ojca - w ukrytym świecie pod Nowym Jorkiem. 
Kiedy Gregor spada wraz z maleńką siostrą przez kratkę wentylacyjną nowojorskiego mieszkania, trafia do ponurego Podziemia. Ludzie żyją tam we względnej zgodzie z olbrzymimi nietoperzami i innymi zwierzętami, lecz ten niepewny pokój jest zagrożony. 
Gregor nie chce brać udziału w podziemnym konflikcie. Pragnie tylko wrócić do domu. Gdy jednak dowiaduje się, że ma szanse odszukać zaginionego ojca, a Niedokończona Przepowiednia wyznacza mu kluczową rolę w niepewnej przyszłości Podziemia, zdaje sobie sprawę, że to może być jedyny sposób na rozwiązanie największej tajemnicy w jego życiu. 

Oto kilka tygodni temu udało mi się przeczytać kolejną po trylogii Igrzyska Śmierci, powieść Suzanne Collins. Na samym początku byłam zaskoczona, że owa autorka mogła napisać jeszcze coś tak odbiegającego tematyką od Igrzysk Śmierci. Jak widać jednak pozory mylą a w głowach pisarzy różne rzeczy się dzieją. Jak oceniam tę bajkowo-fantastyczną powieść dla młodszych czytelników? Przekonajcie się sami. 

Swoją opinię postanowiłam rozpocząć bardzo pozytywnym akcentem a więc uwaga: "Gregor i niedokończona przepowiednia" to naprawdę warta uwagi powieść. Powieść, która zawiera w sobie bardziej współczesną a jednocześnie cudownie bajkową wersję "Alicji w Krainie Czarów". W zamyśle Suzanne Collins do magicznej krainy powadzi nie lustro a kratka wentylacyjna. 

Głównymi bohaterami powieść są Gregor oraz jego młodsza siostra Botka. Oboje mieszkają w Nowym Jorku wraz z matką i chorą babcią. Przypadek a zarazem pech sprawia, że wpadają przez kratkę wentylacyjną wprost do podziemi miasta. Jak się jednak okazuje na dole czeka na nich prawdziwa kraina czarów wraz z magicznymi zwierzętami. Na naszych bohaterów czekają niesamowite przygody oraz wielkie, nieodkryte przepowiednie. 

"Gregor i niedokończona przepowiednia" to powieść typowa dla dzieci i młodszych czytelników. Myślę, że ja będąc na progu dorosłości inaczej odebrałabym tę książkę kilka lat temu. To nie jest oczywiście tak, że z pewnych książek wyrastamy. My po prostu z czasem zaczynamy patrzeć na wszystko przez taki pryzmat realnego życia. Dziecko szybciej i łatwiej uwierzy w magiczny świat, żyjący swoimi zasadami pod Nowym Jorkiem niż osoba dorosła, to oczywiste. Dla ludzi bardziej doświadczonych taka literatura dziecięca jest odskocznią od wymagających utworów. Dla mnie również taka była. 

"Gregor'a i Niedokończoną Przepowiednię" przeczytałam w bardzo szybkim tempie, zadziwiającym wręcz. Ta powieść naprawdę wciągnęła mnie do swojego świata. Dzięki Suzanne Collins na chwilkę oderwałam się od życia codziennego i mogłam wraz z bohaterami odkrywać tytułową przepowiednię. 

Podsumowując, "Gregor i niedokończona przepowiednia" to ciekawa powieść dla młodszych czytelników, w której i dorośli mogą odnaleźć cenne prawdy życiowe. 


Za egz. książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu IUVI 

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Recenzja: Wiedźmy z Savannah 2. Źródło

"WIEDŹMY Z SAVANNAH 2. ŹRÓDŁO" - J.D. HORN 


Wydawca - Wydawnictwo Feeria Young 

Rok wydania - 2015 


Liczba stron - 403



Powrót do Savannah - miasta pełnego magii i grozy, trudnych rodzinnych sekretów i niebezpiecznego czaru Południa. 
Mercy jest teraz głową klanu i jego kotwiczącą, choć jeszcze niedawno sądziła, że nie ma żadnych magicznych mocy. Z trudem dochodzi do siebie po zdradzie ukochanej siostry bliźniaczki, a do tego jest w ciąży. Gdy w mieście pojawia się jej matka, od dawna uważana za zmarłą, Mercy doznaje szoku. Ile jeszcze sekretów skrywają jej bliscy? Czy uda jej się odkryć prawdę o swojej rodzinie, zanim ta prawda ją zniszczy? 

Po kilku miesiącach od przeczytania pierwszej części czyli "Ród" nadeszła premiera drugiego tomu. Autor ponownie zawitał na moją półkę wraz z Mercy i jej rodziną a także innymi mieszkańcami Savannah. Zawsze mam pewne problemy z pisaniem recenzji drugich lub kolejnych tomów serii. Wydaje mi się, że wszystko co myślę na temat danej serii książek zawarłam już w opinii  pierwszej z nich. W przypadku "Źródło" jest trochę podobnie. 

Kiedy czytałam pierwszy tom to wydawało mi się, że ta seria będzie taka normalna i schematyczna. Pamiętam również, że pod sam koniec doznałam dużego szoku i byłam zaskoczona tym jak autor zakończył tamtą część. Właśnie to zaskoczenie sprawiło, że zdecydowałam się na poznanie dalszych przygód rodu Taylorów z Savannah. Czy żałuję? - zdecydowanie nie. 

Gdy po raz drugi odwiedzamy Savannah i jego mieszkańców, Mercy Taylor choć jest już nowo wybraną kotwiczącą rodu to jednak nie używa swej mocy. Pod czujnym okiem rodziny i Emmeta uczy się kierować swoją mocą. Nie jest to wcale dla niej łatwe zadanie, tym bardziej, że w tak zwanym między czasie stara się nawiązać kontakt i sprowadzić swoją siostrę bliźniaczkę. Do tego wszystkiego dziewczyna będzie musiała zmierzyć się z kolejnymi sekretami i kłamstwami w swojej rodzinie. 

 Na wstępie muszę przyznać, że ciężko mi jest porównywać 'Źródło' do pierwszej części. Nie potrafię stwierdzić czy było lepsze czy też gorsze, wydaje mi się, że autor zabłysną podobnym poziomem. 
Właściwie oba tomy są do siebie dość podobne. W Źródle mamy jeszcze więcej tajemnic i skrywanych sekretów, które od lat zaprzątają głowy członkom rodziny Mercy. Głowna bohaterka po raz kolejny musi zmagać się ze swoją rodziną i poszukiwać prawdy w tym zagmatwanym mieście jakim jest Savannah. 

Nie będę za wiele czasu poświęcać bohaterom "Źródła" ponieważ w większości są to ci sami, których poznaliśmy już w pierwszym tomie. Na pewno na długo w głowie zapadnie mi postać Matki Jilo, którą w drugim tomie możemy poznać troszkę lepiej niż w pierwszym. Podoba mi ta postać. Jest taka tajemnicza a jednocześnie z jakiegoś niewiadomego powodu od razu rzuca się w oczy jako ta 'dobra'. Cieszę się również, że autor zdecydował się poruszyć kilka innych wątków. Dzięki temu zabiegowi lepiej poznajemy też ciotki i wuja Mercy a także rodzinę Petera ( narzeczonego Mercy ). 

Podsumowując napiszę tylko, że według mnie warto zaznajomić się z drugim tomem z cyklu "Wiedźmy z Savannah". Jeśli już czytaliście pierwszą część i spodobała Wam się to czym prędzej sięgajcie po kolejną. Na pewno nie zabraknie Wam sekretów, kłamstw, intryg i dużej dawki mocy. 


Za egz. książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Feeria Young. 





poniedziałek, 20 lipca 2015

Recenzja: "Za Żadne Skarby"

"ZA ŻADNE SKARBY" - Vera Falski 


Wydawca: Wydawnictwo Otwarte 

Rok wydania: 2015 

Liczba stron: 437 

Ewa spełniła swoje marzenie - wyrwała się z małej mazurskiej wsi, skończyła mikrobiologię. Własnie wybiera się na staż naukowy do Paryża. Ma też całkiem sensownego faceta. 
I nagle wszystko się kończy. Jeden telefon uruchamia bieg zdarzeń, jakich Ewa nigdy by się nie spodziewała. Dziewczyna wraca do zaściankowej rzeczywistości, do pijącego ojca i chorego brata. Przed nią wiele problemów, ale też miłość do utraty tchu. Co zrobi Ewa? Jedno jest pewne: za żadne skarby się nie podda! 

"Za żadne skarby" to debiut dwóch polskich pisarek, które kryją się pod pseudonimem Vera Falski. Książka czekała na mojej półce już kilka tygodni zanim zdecydowałam, że chcę ją przeczytać. Miałam pewne obawy związane z tą powieścią. Nie myślcie, że jestem schematyczna i uprzedzona a przez to nieprzychylnie nastawiona do polskiej literatury. Wręcz przeciwnie! Uważam, że każdemu należy dać szansę bez względu na pochodzenie a poza tym cenię naszych rodzimych autorów. Mój problem z tą książką polegał na tym, że bałam się trochę ją czytać, ponieważ niekoniecznie byłam przekonana do jej fabuły. Jednak teraz już po skończeniu "Za żadne skarby" widzę, że moje obawy były bezpodstawne. Ta książka to naprawdę dobry debiut, którym autorki trafiły w samo sedno mojego gustu czytelniczego! 

Chciałabym Wam napisać coś o fabule tej książki, jednak nie do końca wiem jak to zrobić tak, aby nie zdradzić za dużo. Cóż zacznijmy od tego, że Wężówka to mała wieś położona na mazurskiej ziemi niedaleko Olsztyna. W tej miejscowości właśnie mieszka rodzina Ochników z dwiema córkami i synem. Najstarsza z pociech Doroty i Tadeusza - Ewa - od kilku lat mieszka w Olsztynie. Jako jedyna z rodzina skończyła studia i właśnie planuje prestiżowy staż w Paryżu. Ewa Ochnik bardzo chciała wyrwać się z rodzimej wsi, aby osiągnąć w życiu coś więcej niż jej rodzice i bynajmniej nie ma w planach powrotu na rodzinną gospodarkę. Pewnego dnia, jeden telefon sprawia, że nasza bohaterka musi wrócić do Wężówki i stawić czoła realiom polskiej wsi i jej mieszkańcom, a także swojej rodzinie. Zbieg okoliczność sprawia, że Ewa na mazurskiej wsi poznaje kogoś, na kogo być może czekała całe życie.. 

Chciałabym aby tak właśnie wyglądały wszystkie debiuty, czy to polskich autorów czy zagranicznych. "Za żadne skarby" to powieść o silne, mądrej i ambitnej kobiecie, która musi stawić czoła rzeczywistości od której kilka lat temu uciekła. Wydaje mi, że wiele jest taki osób jak Ewa Ochnik, którzy wychowani w zaściankowej wsi, gdzieś na końcu świata pragną wyruszyć w nowe miejsce byle tylko się stąd wyrwać. To sprawia, iż z naszą bohaterką wielu czytelników zapewne może się utożsamić. Powieść Very Falski to nie  broń Boże typowe romansidło czy oklepana i schematyczna obyczajówka. Ta książka zachwyca w najdrobniejszych szczegółach. 

"Za żadne skarby" to książka, która przyniosła mi mnóstwo wrażeń i pełnych emocji godzin, które poświęciłam na czytanie tej powieści. Opis, który znajduje się na okładce nie zdradza nam za wiele i właściwie to dobrze, bo dzięki temu możemy sami przekonać się o czym jest ten debiut. Oprócz codziennego zmagania się Ewy z pijaństwem ojca, buntowniczym wiekiem sióstr i chorobą brata, "Za żadne skarby" posiada wiele innych wątków. W książce możemy znaleźć miłość, namiętność, walkę o władzę, wielkie ambicje, poważne pieniądze i mafijne porachunki. Kiedy dobrze przyjrzałam się tej powieści to znalazłam tu pewne, może nie dużo, ale jednak podobieństwo do "Planu" Patrycji Gryciuk.

Książka Very Falski niesamowicie mnie zaskoczyła i jestem prze szczęśliwa, że udało mi się ją przeczytać. Wiem, że jeszcze długo nie zapomnę o historii Ewy i mieszkańcach Wężówki. Coś co absolutnie nie daje mi spokoju to sposób w jaki autorki zakończyły powieść. To zakończenie trochę złamało mi serce, bo mówiąc szczerze oczekiwałam czegoś innego. Osobiście chciałabym po prostu innego końca tej powieści dla Ewy Ochnik. Po zamknięciu tej książki pozostał we mnie bardzo duży niedosyt. 

Podsumowując mogę napisać tylko tyle, że "Za żadne skarby" to według mnie bardzo dobry debiut, któremu trzeba dać szansę. Nie wolno szufladkować autorów o czym przekonałam się o tym nie raz. Za żadne skarby nie wolno Wam pominąć powieści Very Falski! 

czwartek, 16 lipca 2015

Liebster Blog Award



Liebster Blog Award 



W ostatnim czasie zostałam nominowana przez Natalię z bloga with coffee and books do zrobienia postu Liebster Blog Award. Trochę to trwało, ale już, na reszcie zabieram się za pisanie odpowiedzi. Przy okazji bardzo dziękując Natalii za nominację ;) 



1. Jakie są Twoje plany na przyszłość?
~ Plany na przyszłość? Nie przepadam za takimi pytaniami.. Właściwie moje plany chyba są bardzo podobne do planów, które mają inni młodzi ludzie. Chciałabym w przyszłości dobrze zdać maturę i dostać się na studia. Na razie nie myślę o niczym innym, bardziej konkretnym. 


2. Wolałabyś mieszkać w domu jednorodzinnym pod miastem czy w wieżowcu w centrum miasta?

* Od dzieciństwa mieszkam w małej miejscowości, w domu jednorodzinnym i szczerze mówiąc trochę mam już tego dosyć. Ale z drugiej strony tak, żeby od razu w wieżowcu to też nie chcę. Ohh jestem marudna! Chciałam mieszkać w trochę większym mieście ;)


3. Jakie miejsce chciałabyś odwiedzić?

~ Ahh takich miejsc jest chyba mnóstwo. Pewnie niewiele z nich zobaczę, albo może i żadnego. Pierwsze miasta, które nasuwają mi się na myśl to Wrocław, Londyn, Berlin i może jeszcze Barcelona oraz Ateny. 


4. Twoja ulubiona bajka z dzieciństwa?

* Czy ja pamiętam jeszcze co to są bajki w  ogóle? Hm pamiętam, że jak byłam mała to lubiłam Kubusia Puchatka i Smerfy. Wiadomo, że pewnie oglądałam masę innych programów, ale te dwie bajki chyba najczęściej. 


5. Jak wygląda twoja biblioteczka?

~ Tutaj najlepiej byłoby wstawić zdjęcie, ale niestety moje książki poukładane są w wielu miejscach, niekoniecznie ładnie wyglądających. Wydaje mi się, że takie zdjęcie nie byłoby estetyczne. Odpowiadając na pytanie moja biblioteczka to mały regalik z 3 półkami i jeszcze jedną półką nad nim. 


6. Jakie imiona nadałabyś swoim dzieciom?

* Ojoju no naprawdę czy ktoś w moim wieku tak na poważnie myśli o dzieciach? No  na pewno nie ja. W związku z tym wypiszę tutaj kilka imion, które mi się podobają i które teoretycznie w przyszłości mogłyby nosić moje dzieci. Żeńskie: Wiktoria, Adrianna, Męskie: Łukasz, Jakub, Wojtek, Edward. 


7. Wolałabyś mieć same córki czy samych synów?

~ Jeśli już to chyba synów :) 


8. Czy czytasz jakieś blogi oprócz książkowych?

* Hmm raczej nie. Nic takiego nie przychodzi mi do głowy, więc pewnie nie czytam nic innego oprócz tych związanych z książkami. 


9. Trzy gadżety bez jakich się nie obędziesz to?

~ Telefon, laptop ( liczy się jako gadżet??) i nie wiem... tv??


10. Kiedy ostatni raz byłaś u fryzjera? :)

* Aż wstyd się przyznać, ale nie pamiętam. 


11. Masz rodzeństwo?

~ Nie mam. Jestem szczęśliwą jedynaczką ;* 


Nominuję : 
* Limonette z bloga: limobooks 
* Olę z bloga : zaczytana blondynka