Strony

niedziela, 27 maja 2018

Zanim pozwolę Ci wejść

"ZANIM POZWOLĘ CI WEJŚĆ" - Jenny Blackhurst 


"KAŻDA PRZYJAŹŃ MA SWOJE TAJEMNICE.

Nawet ta, która od lat łączy Karen, Beę i Eleanor. Chociaż zawsze mogły na siebie liczyć, każda z nich ma niezamknięte sprawy z przeszłości. I pozornie idealne życie, które mimo to udało im się zbudować. 

Wszystko jednak zaczyna się sypać, kiedy do drzwi doktor Karen Browning puka nowa pacjentka, Jessica Hamilton. I kiedy z jej ust padają słowa: 
Nie naprawi mnie pani. 
Skoro Jessica nie chce się wyleczyć, po co tak naprawdę przyszła? I skąd wie o Karen i jej najbliższych to, co wydaje się wiedzieć? 
Wkrótce życie Karen, Bei i Eleanor zamienia się w koszmar. Nagle trzy silne kobiety stają się osaczone i bezbronne. A demony, o których przez lata starały się nie pamiętać, atakują z najbardziej nieoczekiwanej strony. 
Dokąd doprowadzi gra, w którą zostały zmuszone zagrać? I kto rozdaje karty?" 

- opis Wydawcy 



Choć wydaje nam się, że znamy naszych przyjaciół bardzo dobrze, być może nawet używamy określenia, iż znamy kogoś od podszewki. Czy to oznacza, że wiemy absolutnie wszystko na temat osób, którym powierzamy nasze sekrety i troski? Nie. Ponieważ każdy człowiek ma swoje mniejsze lub większe tajemnice i nigdy nie możemy być pewni, że dana osoba mówi nam o wszystkim. Zresztą myślcie sami - czy Wy rzeczywiście dzielicie się z przyjaciółmi wszystkimi szczegółami ze swojego życia? Myślę, że niekoniecznie. Są rzeczy i sprawy, o których wolimy milczeć.. 


Z takim milczeniem mamy do czynienia na kartach książki Jenny Blackhurst. Poznajemy tutaj trzy przyjaciółki, trzy kobiety różniące się pod wieloma względami. Pierwsza to Bea - wciąż bujająca w obłokach, druga, Eleanor - przykładna matka dzieci, strażniczka domowego ogniska, trzecią z kobiet jest Karen - psycholog. To właśnie od niej wszystko się zaczyna, a właściwie od pewnej niespodziewanej wizyty w jej gabinecie. Do drzwi puka kobieta, która choć teoretycznie przyszła po zwykłą poradę psychologiczną, zaczyna rozmawiać z Karen o rzeczach, o których wiedzieć nie powinna. Ta tajemnicza pacjenta wprowadza duży zamęt w życiu trzech przyjaciółek. 


"Zanim pozwolę Ci wejść" to bardzo dobrze skonstruowany i przemyślany thriller. Książka podzielona jest na dość krótkie rozdział, dzięki czemu czyta się ją znacznie szybciej. Każdy rozdział opatrzony jest tytułem - to w tym przypadku imię bohaterki, której będzie on dotyczy. Oprócz standardowych części z fabuły, pomiędzy nimi możemy znaleźć rozdziały, w których spisane zostały sesje terapeutyczne Karen, a także fragmenty dotyczące życia Jessicy. Dzięki temu możemy równolegle śledzić życie każdej z bohaterek, co też wpływa bardzo pozytywnie na odbiór całej książki. Cieszę się, że autorka zastosowała również retrospekcje w "Zanim pozwolę Ci wejść", ponieważ zabieg ten wprowadza nutę tajemniczości, niewiedzy i wzmaga potrzebę kontynuowania lektury praktycznie bez przerw. Autorka krok po kroku obnaża kolejne sekreciki i wyjawia rzeczy, które na jaw nigdy wyjść nie powinny. Taka właśnie jest książka Jenny Blackhurst - jest wciągająca, ciekawie napisana i trzymająca w napięciu do ostatniej strony. 


"Zanim pozwolę Ci wejść" jest pozycją zdecydowania wartą uwagi i zainteresowania. Jeśli szukacie czegoś od czego trudno będzie się Wam oderwać z pomocą na pewno przyjdzie Wam Jenny Blackhurst ze swoim thrillerem. 




Wydawca - Wydawnictwo Albatros 
Data wydania 09-05-2018 
Liczba stron - 444



Za egz. książki dziękuję Wydawnictwu Albatros! 



piątek, 18 maja 2018

Grace i Grace

"GRACE I GRACE" - Margaret Atwood 


"Rok 1843 – Grace Marks zostaje skazana za współudział w brutalnym morderstwie swojego pracodawcy i jego gospodyni. Odsiadując wyrok dożywocia, twierdzi, iż całkowicie utraciła pamięć. Niektórzy uważają, że Grace jest niewinna angażują do pomocy dobrze się zapowiadającego specjalistę od chorób umysłowych. Mężczyzna wysłuchuje historii Grace, zbliżając ją coraz bardziej do dnia, którego ona nie pamięta. Jakie wspomnienia uda mu się odblokować? Czy Grace naprawdę zabiła?" 
- opis Wydawcy 



"Grace i Grace" to opisana historia prawdziwych wydarzeń, które rozegrały się w XIX wieku w Kanadzie. Sprawa była dość głośna, ponieważ w grę wchodziło morderstwo i próba ucieczki przed wymiarem sprawiedliwości. Tytułowa bohaterka książki Margaret Atwood - Grace Marks oraz jej współpracownik - James McDermott zostali oskarżeni o zabójstwo właściciela posiadłość, w której pracowali i jego gospodyni. Thomasa Kinnear'a i Nancy Montgomery znaleziono martwych, a niedługo potem złapano Grace i James'a, którzy zdążyli już przekroczyć kanadyjską granicę. Obojgu z nich postawiono zarzut morderstwa  i skazano na karę śmierci. Jednakże Grace udało się uniknąć wykonania wyroku, a w zamian za to przez następne lata dziewczynę przenoszono z różnych ośrodków więziennych do szpitali psychiatrycznych i z powrotem. 
Margaret Atwood zdecydowała się na napisanie książki, która byłaby próbą przybliżenia czytelnikom całej sprawy, a także samej postaci Grace Marks. 


Zaciekawiła mnie ta pozycja głównie ze względu na nazwisko autorki - Margaret Atwood nie trzeba nikomu przedstawiać. Jakiś czas temu czytałam "Opowieść Podręcznej", która bardzo mi się podobała, choć nie była to łatwa lektura. Przynajmniej takie jest moje zdanie. Gdy zobaczyłam, że w Polsce pojawiła się kolejna książka autorki bez wahania zdecydowałam, że muszę ją przeczytać. Przez pewne zawirowania w życiu prywatnym, powieść ta czekała na mojej półce kilka miesięcy, abym w końcu po nią sięgnęła. 


"Grace i Grace" jest książką bardzo dobrze napisaną a jej fabuła bardzo skrupulatnie rozplanowana. Autorka ma swój styl pisania, który nie jest typowy dla beletrystyki, przez co na przeczytanie jej książek trzeba poświęcić troszeczkę więcej czasu i skupienia. Jeśli chodzi o fabułę, to cóż - jest to powieść inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, a więc trudno w tym przypadku liczyć na fantazję autorki. Nawet byłoby to nie wskazane moim zdaniem. Tak więc mimo, że wydarzenia i postacie z powieści Margaret Atwood są prawdziwe to pozycję tą czytało mi się naprawdę przyjemnie. Autorka nie zasypuje nas ogromem informacji, które nie są przydatne. Wręcz przeciwnie, każda scena i każda rozmowa w tej książce są w większym lub mniejszym stopniu potrzebne, nie tylko ze względu na rozwój fabuły, ale również dla opisania i zrozumienia tła obyczajowego tamtych czasów. Musicie wiedzieć, że "Grace i Grace" to nie tylko historia morderstwa, które tak do końca nigdy nie zostało wyjaśnione, ale jest to także bardzo realny opis życiorysu kobiety w XIX wieku. Margaret Atwood w niezwykle przyjemny sposób przekazuje czytelnikowi informacje, które dostarczają wiedzy na temat sytuacji prywatnej, materialnej i nie tylko kobiet w tamtym okresie. Grace Marks to właśnie taka typowa kobieta pochodząca z najniższej warstwy społecznej, dla której wyjazd z rodzinnego kraju miał być szansą na nowe i lepsze życie. Cała jej rodzina przebywa do Kanady za przysłowiowym chlebem. Cudowna kraina zza oceanu dla wielu mieszkańców Europy była szansą na zdobycie majątku, w tym również dla rodziny Marksów. Grace jako 16-letnia dziewczyna przekonała się na własnej skórze, że tylko dzięki ciężkiej pracy można cokolwiek osiągnąć, a również i to nie jest pewne.  


Ci z Was, którzy liczą, że "Grace i Grace" to książka kryminalna, muszę lekko rozczarować. Co prawda mamy tutaj zbrodnię oraz osobę winną - zbrodniarkę - Grace Marks. Poznajemy ją bliżej dzięki jej rozmowom z doktorem, który stara się w psychologiczny sposób wydobyć z kobiety fakty, które ona sama przed sobą ukryła. Grace twierdzi, że nic nie pamięta z samego morderstwa, a więc przez to stała się obiektem badań różnych lekarzy - jedni nie byli w stanie jej pomóc, a inni twierdzili, że szkoda tutaj ich czas, ponieważ kobieta najzwyczajniej w świecie udaje, aby nie trafić do więziennej celi. Tak więc książkę Margaret Atwood nie nazwałabym kryminałem, jest to moim zdaniem pozycja z gatunku literatury obyczajowej i pięknej. Od początku wiadomo kogo zabito, wiemy też (przynajmniej teoretycznie) kto tego dokonał. Cała fabuła jest próbą, zresztą bardzo udaną, przedstawienia motywów tej zbrodni oraz wyjaśnienia jak w ogóle do tego doszło.  


Myślę, że jeśli czytaliście "Opowieść Podręcznej" lub inne książki Atwood i znacie jej styl pisania to śmiało możecie sięgać po "Grace i Grace". Dla mnie była to książka, nad którą musiałam się pochylić, dlatego też przeczytanie jej zajęło mi troszeczkę czasu. Jednakże jest to powieść, która bardzo mnie wciągnęła i naprawdę mi się podobała. 





Wydawca - Wydawnictwo Prószyński i S-ka 
Data wydania - 26-10-2017 
Liczba stron - 576 


Za egz. książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka

niedziela, 13 maja 2018

Kłamczucha

"KŁAMCZUCHA" - E. Lockhart 


"Wierzyła, że im więcej wypocisz na treningu, tym mniej wycierpisz w walce.

Wierzyła, że najlepszym sposobem, by uniknąć złamanego serca, jest udawać, że się go nie ma.
Wierzyła, że to, jak mówisz, jest często ważniejsze niż to, co masz do powiedzenia.
Wierzyła też w filmy akcji, trening siłowy, potęgę makijażu, ćwiczenie pamięci, równe prawa oraz to, że z filmików na YouTube można się nauczyć miliona rzeczy, których na próżno szukać w college’u.

Jule West Williams to wojowniczka, dziewczyna kameleon, zawsze gotowa do ataku.
Imogen Sokoloff to dziedziczka fortuny i zagubiona w życiu sierota. Co przyniesie przyjaźń tych dwóch tak różnych dziewczyn?"

- opis Wydawcy 


Zapewne wielu z Was pamięta poprzednią książkę E. Lockhart czyli "Byliśmy Łgarzami". Ja niestety, a może stety nie miałam okazji, aby ją przeczytać. Choć słyszałam o niej bardzo skrajne opinie i sam opis bardzo przyciągał moją uwagę to jednak zabrakło mi czasu i motywacji by samej zagłębić się w fabułę tejże książki. Jakiś czas później z pomocą przyszła Czwarta Strona wydając drugą pozycję tej autorki czyli "Kłamczuchę". Stwierdziłam, że skoro nie czytałam "Byliśmy Łgarzami" to skuszę się na tą najnowszą premierę. Jaką książką okazała się "Kłamczucha"? - o tym przeczytacie w dalszej części mojej opinii. 


Już po pierwszych rozdziałach można zauważyć, że najnowsza książka E. Lockhart jest specyficzna, a nawet w niektórych momentach dziwna. Teraz pytanie czy jest to zaletą czy wadą? Te kwestię pozostawiam do oceny każdemu z osobna, ponieważ każdy czytelnik sam najlepiej zna swój gust. Pierwszą specyficzną rzeczą w książce "Kłamczucha" jest odwrócenie chronologii. Oznacza to, że na początku autorka opisuje teraźniejszość, a wraz z kolejnymi rozdziałami fabuła cofa się aż do wydarzeń teraźniejszych, które już znamy. Cały zabieg ma na celu  przedstawienie czytelnikowi tego jak to się stało, że  główna bohaterka znalazła się w takim a nie innym miejscu. Mimo iż autorka miała ciekawy i kreatywny pomysł na poprowadzenie fabuły, to jednak zastanawiam się, czy nie lepszym rozwiązaniem byłaby w tej sytuacji prosta, zwyczajna chronologia zdarzeń. Myślę tak dlatego, że w trakcie lektury i po jej skończeniu nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że E. Lockhart troszeczkę przekombinowała przy pisaniu tej książki. Gdzieś po drodze autorka pogubiła pewne kwestie i całość niestety, ale okazała się tak skomplikowana, że aż niezrozumiała w odbiorze. 


Kilka słów o bohaterach mogę zacząć od Julie - dziewczyny, która choć jest główną bohaterką i tytułową Kłamczuchą, jest po prostu nijaka. Myślę oczywiście, że według autorki taka właśnie miała ona być - zwykłą dziewczyną, która dzięki makijażowi, perukom i diametralnej zmianie tożsamości może stać się kim tylko chce. A Julie chce być wszystkim i wszystkimi byle by nie być sobą. W książce E. Lockhart towarzyszymy Julie w jej podróżach, obserwujemy jej, czasami niebezpieczne i niezgodne z prawem występki oraz różne metamorfozy, za którymi dziewczyna skrywa swoje własne 'ja'. Autorka starała się mimo wszystko nadać bohaterce pewne cechy, które mogłoby ją odróżnić od innych postaci, ale niestety poza ponad przeciętną inteligencją, charyzmą i przerośniętymi ambicjami, Julie jest zwykłą dziewczyną, która została uwikłana w sprawy, o których nie powinna nawet wiedzieć. 
Drugą bohaterką jest Imogen - przyjaciółka Julie. Dziewczyna choć młoda, piękna,  niezwykle bogata i będąca w szczęśliwym związku z Forrstem zdecydowała się na zakończenie swojego życia. Samobójstwo zawsze wprowadza pewien chaos do towarzystwa, w którym obracała się nieżyjąca już osoba. Tak samo było w przypadku książki E. Lockhart. Śmierć Imogen stała się powodem do rozgrzebywania starych spraw i dociekania sedna wydarzeń, które ostatecznie pchnęły dziewczynę do tak drastycznego kroku. 


"Kłamczucha" to książka, która z założenia miała być thrillerem psychologicznym. W mojej ocenie niestety do tego gatunku troszeczkę jej brakuje. Być może jako thriller dla bardzo młodszej młodzieży, ta książka wykazuje pewien potencjał, ale im czytelnik jest starszy tym mniejszą będzie miał przyjemność z lektury "Kłamczuchy". Jest to pewien paradoks, ponieważ z drugiej strony poprzez odwrócenie chronologii autorka bardzo utrudniła nam czytanie swojej książki. Czytelnik musi bardzo mocno skupić swój umysł na fabule, której nie rozumie, bo dopiero w kolejnym rozdziale dowie się jak do tego doszło. Jest to jak już wspominałam ciekawy pomysł, ale po głębszym zastanowieniu chyba sami przyznacie, że troszeczkę bez sensu biorąc pod uwagę gatunek do którego książka należy. 


Na podsumowanie mogę napisać tak - nie czytałam poprzedniej książki E. Lockhart i nie miałam też sprecyzowanych oczekiwań co do "Kłamczuchy". Przeczytałam ją i trudno mi jest jednoznacznie Wam ją polecić lub nie. Myślę, że wiele zależy od indywidualnego podejścia czytelnika i jego oczekiwań oraz tego w jakich książkach czuje się najlepiej. "Kłamczucha" to pozycja, która dla jednych może okazać się niezrozumiała, a dla innych przewidywalna lub irytująca. Ale na pewno znajdą się również tacy, którym lektura tej książki dostarczy kilkugodzinnej rozrywki. 




Wydawca - Wydawnictwo Czwarta Strona 
Data Wydania - 31.01.2018 
Liczba stron - 320 



Za egz. książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona! 

piątek, 11 maja 2018

Z Otchłani

"Z otchłani" - Martyna Senator 



"W milczeniu podnoszę się z krzesła, zakładam kurtkę i ruszam w stronę drzwi. Moje nogi drżą, głowa huczy od nadmiaru chaotycznych myśli, a serce powoli pęka na pół. Adam chwyta mnie za rękę. Po raz kolejny przeprasza. Błaga o wybaczenie. Zapewnia, że mnie kocha. Napędzana gniewem biorę zamach i uderzam go pięścią w twarz. Mocno. Najmocniej, jak tylko potrafię. Jest w szoku. Nie przypuszczał, że kiedykolwiek go uderzę. A ja nie przypuszczałam, że kiedykolwiek mnie zdradzi.


Po wyznaniu Adama świat osunął się Kaśce spod nóg. Nic nie jest takie, jak sądziła. Kiedy na jej drodze staje Szymon, dziewczyna ani myśli dać szansę miłości z Tindera. Gdyby wszystko mogło być zupełnie proste, a nie kompletnie zagmatwane, życie byłoby znacznie przyjemniejsze. Ale czas dać spokój mrzonkom i zacząć żyć według nowych zasad."

- opis Wydawcy 



Mam nadzieję, że równie dobrze jak ja pamiętacie pierwszy tom cyklu książek Martyny Senator, a była to pozycja - "Z popiołów". Po kilku miesiącach miałam okazję powrócić do stylu pisania autorki i bohaterów. Choć druga książka Martyny Senator to już historia innych postaci a mianowicie Kaśki i Adama oraz Szymona, to jednak nie miałam żadnych trudności z przywiązaniem się do nich. 


Kaśka i Adam to na pozór świetnie dobrana i kochająca się para z dość długim stażem. Jednak los bywa przewrotny i raz za razem pokazuje nam, że niczego w życiu nie możemy być stuprocentowo pewni, a już na pewno nie miłości. 
Bycie razem to ciągła odpowiedzialność za siebie i drugiego człowieka, za każde słowo i zachowanie, które może kogoś skrzywdzić lub nawet zniszczyć czyjeś życie. Związek to cudowna sprawa, ale jednocześnie wymagająca. Nasi bohaterowie zakochali się w sobie jako nastolatkowie, byli pewni, że skoro miłości nadal trwa to trwać będzie jeszcze długo, a może nawet do końca dni. Niestety, Kaśka i Adam, podobnie jak zapewne wiele innych par zapomniało o tym, że czas płynie tuż obok miłości. Czas ten zmienia nas i nasze wyobrażenie o drugiej osobie i przyszłości, nawet jeśli wciąż chcemy wierzyć, że jesteśmy tacy sami. Błąd Adama sprawił, że jego perspektywa bycia u boku Kaśki stanęła pod dużym znakiem zapytania. Nikt nie może być pewien czy miłości rzeczywiście wszystko przetrwa, nawet mimo pojawienia się nowego, dopiero kiełkującego uczucia. 


"Z Otchłani" to druga przeczytana przeze mnie książka Martyny Senator. Muszę przyznać, że podobała mi się ona bardziej niż "Z popiołów". Zastanawiałam się czym to jest spowodowane i doszła do wniosku, że być może sprawa bohaterów. Kaśka i Szymon wydali mi się bardziej dojrzali emocjonalnie i życiowo niż bohaterowie pierwszego tomu. Są to już ludzie w pewnym stopniu wykształceni i na co dzień zajmujący się życiem zawodowym. Oboje doświadczyli trudności i problemów jakie niesie za sobą wejście w dorosłość, dlatego też podchodzą do tego nowego uczucia z dystansem, co bardzo mi się podoba. Choć ich pierwsze spotkanie nie sprawiało wrażenia dojrzałego to jednak wraz z rozwojem tej znajomości można zauważyć, że naszych bohaterów cechuje ostrożność, zdrowy rozsądek i trzeźwość w ocenie sytuacji. Zarówna Kaśka jak i Szymon mają nadzieję na to, że spotka ich jeszcze prawdziwa miłość jednakże czy będą potrafili zauważyć tę iskierkę uczucia, w ogniu złych doświadczeń z przeszłości? 
Myślę, że warto zainteresować się "Z otchłani" choćby po to, aby przekonać się czy Ci dwoje dadzą sobie szansę na stworzenie czegoś naprawdę wielkiego. 


Książka Martyny Senator to nie tylko zdroworozsądkowi bohaterowie, ale również niesamowicie oryginalny styl pisania autorki. W obydwu pozycjach, które przeczytałam łatwo zauważyć tę specyficzną dla Martyny iskierkę, która powoduje, że nie tak łatwo oderwać się od jej książek. Ta prostota słów i normalność postaci sprawiają, że mimowolnie utożsamiamy się z postaciami. Zaczynamy żyć ich życiem i problemami, zastanawiając się co zrobilibyśmy będąc na ich miejscu. Mimo, iż fabuła "Z otchłani" jest powiedziałabym zwyczajna, ponieważ już po kilku rozdziałach można domyślić się  zakończenia, to jednak warto doczytać ją do końca. Są książki, w których samo zakończenie nie jest najważniejsze - a liczy się to co sprowadza i kieruje bohaterów do takich czy innych decyzji. W powieści Martyny Senator nie brakuje też efektu zaskoczenia, który pojawia się w momencie wyjawienia skrywanej przez Szymona tajemnicy. Przyznam szczerze, że nawet mnie autorka zaskoczyła tym co przygotowała dla swoich bohaterów. 



"Z Otchłani" to książka do połknięcia w ciągu 3-4 godzin. Kaśka, Sara,Mirka, Szymon to postacie choć troszeczkę podrasowane to jednak nadal takie, z którymi łatwo byłoby nam nawiązać kontakt. Całość niezbyt skomplikowanej, ale uroczej fabuły dopełniają (nie)zwykłe opisy dopiero rodzącej się miłości, która aby ujrzeć światło dzienne musi przebić się przez nieufność i dystans bohaterów. Choć wiem, że kolejna część jest w przygotowaniu przez autorka, to nie będzie ona kontynuacją przygód Kaśki i Szymona. Mimo wszystko czekam na nią i nowych bohaterów z niecierpliwością. 




Wydawca - Wydawnictwo Czwarta Strona 
Data Wydania - 15.02.2018 
Liczba stron - 331 
Cykl - Z Popiołów [2]


Za egz. książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona!


 Zapraszam Was na moje profile społecznościowe: 

wtorek, 1 maja 2018

Opowieści z angielskiego dworu. Diana

Opowieści z angielskiego dworu. Diana - Magdalena Niedźwiedzka


"Druga, po "Karolu", część trylogii ukazuje trudne relacje księcia Walii z żoną Dianą i ukochaną Camillą Parker Bowles, które prowadzą do rozpadu dwóch małżeństw.



Akcja powieści osadzonej w sytuacji społeczno-politycznej Wielkiej Brytanii i Europy zaczyna się w latach siedemdziesiątych XX wieku, a kończy w roku 2005. Skupia się na życiu dwóch sławnych małżeństw, ale prezentuje też galerię nieprzeciętnych i wpływowych postaci z ich otoczenia. Ukazuje historię wielkich namiętności, rodzenie się i umieranie miłości, walkę o prawo do samostanowienia, a także starania o określenie swojej roli w świecie. Trylogia jest pierwszą próbą powieściowej fabularyzacji życia Diany, księżnej Walii, Camilli, obecnej księżnej Kornwalii, i księcia Karola. Swego rodzaju subiektywnym studium ich życia."
- opis Wydawcy 


Druga część trylogii "Opowieści z angielskiego dworu" - Diana, zawiera w sobie opis, chyba najburzliwszych lat małżeństwa księcia Karola z Dianą Spencer. W tej części bliżej przyglądamy się temu związkowi oraz bardzo skomplikowanej relacji małżonków. "Diana" to również przedstawienie nadal trwającego romansu Karola z Camillą - niestety to, że oboje są w formalnych związkach nie kolidowało z ich miłością, przynajmniej w teorii. W rzeczywistości jednak potajemne spotkania i rozmowy księcia z kochanką doprowadzały Dianę do szewskiej pasji. Kobiecie nie udawało się zachować pokerowej twarzy, a wręcz przeciwnie księżna Walii zdecydowanie przeciwstawiała się romansowi męża. Odważnie mówiła w mediach i w prasie o prawdziwej naturze Karola, o jego wieloletnim romansie z Camillą, wprost atakowała nie tylko swojego męża, ale również całą Rodzinę Królewską.


Jak już pisałam przy okazji pierwszej części "Karol" podtytuły kolejnych książek czyli - Karol, Diana i Camilla, nie mają odzwierciedlenia w zawartości tych pozycji. W każdej części autorka skupia się na wszystkich bohaterach, ich wewnętrznych przeżyciach i emocjach. To, iż tytuł drugiego tomu wskazywałby na to, że autorka poświęciła w nim więcej uwagi Dianie jest mylące. Podobnie było w przypadku części pierwszej.


Po przeczytaniu drugiego tomu "Opowieści z angielskiego dworu" miałam bardzo podobne odczucia jak po skończeniu pierwszej części. Książka bardzo mi się podobała, czytałam ją z wielkim zainteresowaniem - i piszę to z punktu widzenia osoby, która do tej pory przejawiała bardzo znikome zainteresowanie monarchią brytyjską. Oczywiście podstawowe rzeczy wiedziałam, choćby z wiadomości telewizyjnych, ale moja wiedza ograniczała się raczej tylko do wydarzeń obecnych. Natomiast cały szum medialny wokół księcia Karola, księżnej Diany i Camilli ominął mnie z bardzo prostego powodu - po prostu, gdy te wydarzenia miały miejsce byłam zbyt mała, aby cokolwiek pamiętać i rozumieć. Więc myślę, iż dla takich osób jak ja książki pani Magdaleny Niedźwiedzkiej będą bardzo interesujące i dające pewien obraz całej sytuacji. Natomiast osoby z nieco większym bagażem doświadczeń, które coś już wiedzą na ten temat mogą mieć inne zdanie o tej trylogii. Jednakże myślę, że warto sięgnąć po książki z tej serii, ponieważ nawet jeśli nie poszerzą naszej wiedzy to na pewno umilą czas.


Autorce nie można odmówić wyśmienitego talentu i warsztatu pisarskiego. Obie części z trylogii "Opowieści z angielskiego dworu" czyta się bardzo przyjemnie. Na pewno jest to zasługa bardzo plastycznych opisów, nie tylko otoczenia, ale przede wszystkim opisów wewnętrznych przeżyć bohaterów. Przez tę książkę się dosłownie przepływa. Jest fajnie napisana, dialogi są, wydaje mi się bardzo prawdziwe i niezwykle wartkie. Ja byłam i nadal jestem bardzo usatysfakcjonowana formą tych książek.  Co za tym idzie serdecznie Wam ją polecam.







Wydawca - Wydawnictwo Prószyński i S-ka 
Data Wydania - 21.11.2017 
Liczba stron - 408 
Cykl : Opowieści z angielskiego dworu [ 2 ] 



Za egz. książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka 



Zapraszam Was na moje profile społecznościowe: