Strony

sobota, 22 grudnia 2018

Ichigo ichie - Japońska sztuka przeżywania niezapomnianych chwil

"ICHIGO ICHIE - JAPOŃSKA SZTUKA PRZEŻYWANIA NIEZAPOMNIANYCH CHWIL" - Hector Garcia & Francesc Miralles


„Ichigo Ichie – japońska sztuka przeżywania niezapomnianych chwil” to niezwykła książka, z której dowiemy się między innymi, jak:

– uwolnić się od przeszłości i przyszłości, by każdą przeżywaną chwilę móc uczynić wyjątkową,
– wykorzystać w życiu praktykę zen i – niczym Steve Jobs – uczynić z niej swój klucz do sukcesu,
– uczynić synchroniczność narzędziem świadomej magii,
– doprowadzać w kręgach zawodowych i życiu prywatnym do niezwykłych spotkań,
– poprawić nasze relacje dzięki nowemu ujęciu mindfulness,
– otwierać tamę przed twórczą energią zawsze, gdy będzie nam potrzebna.

- opis Wydawcy


Kilka dobry chwil zajęło mi zdecydowanie się na przeczytanie tej książki. Do tej pory raczej nie czułam potrzeby ani ochoty by sięgać po tego typu tytuły, ale Ichigo Ichie zwróciło moją uwagę ciekawym opisem i nieszablonową okładką. Ichigo Ichie to mała, niepozorna książeczka z pięknie wydanym wnętrzem, nie tylko tym merytorycznym. Przede wszystkim okładka - przepięknie zestawione ze sobą dwa kolory - różowy i biały a w środku książki cudowna niebiesko - morska wklejka, która wprowadza czytelnika w nastrój zadumy i refleksji. Kartki Ichigo Ichie są  białe, dobrze wykonane, zapewniające komfort czytania. Myślę, że książka Hectora Garcia i Francesc Miralles przewiązana wstążką świetnie nadałaby się na prezent. 

"Ichigo ichie. Japońska sztuka przeżywania niezapomnianych chwil" jest podzielona na 3 podstawowe części plus na końcu książki znajduje się 10 zasad Ichigo iche. Te ostatnie można traktować jako swoiste podsumowanie całej treści, albowiem owe zasady stworzone zostały na podstawie treści poprzednich rozdziałów. 

Ichigo Ichie to książka, która ma przede wszystkim nauczyć nas lub przypomnieć to jak powinno się cieszyć z każdego dnia i każdej chwili. W naszym życiu bywają momenty zwątpienia, smutku, braku motywacji, ale dzięki takim pozycjom jak ichigo Ichie można na nowo odkryć to co dobre. Autorzy skupiają swoją uwagę na wielu aspektach dnia codziennego. W książce możemy przeczytać o tym, aby każdą złą chwilę przemieniać w coś dobrego - w końcu wszystko ma dwie strony, o tym, jak ważna jest samorealizacja i dążenie do celu tak, aby być szczęśliwym i zadowolonym z siebie. W Ichigo Ichie znajdziemy wytłumaczenia kilku bardziej lub mniej znanych powiedzeń i złotych myśli, takich jak - carpe diem czy memento morii.  Poza tym cała pozycja opatrzona jest różnego rodzaju opowieściami, przypowieściami, które mają pomóc nam zawrócić uwagę na to co można zmienić w naszym otoczeniu, abyśmy byli bardziej szczęśliwi.  

"Ichigo Ichie. Japońska sztuka przeżywania niezapomnianych chwil" to ciekawa propozycja dla osób, które przede wszystkim interesują się lub potrzebują tego typu zagadnień - o tym jak lepiej żyć i być szczęśliwym. A poza tym każdy z nas znajdzie tu coś dla siebie i spędzi miłą chwilę w spokoju i błogim lenistwie, aby za chwilę podjąć nowe wyzwanie. 


Wydawca - Wydawnictwo Muza 
Data Wydania -28.11.2018 
Liczba stron -190 



Za egz. recenzencki dziękuję Wydawnictwu Muza.  




wtorek, 17 lipca 2018

Powiedz, że jesteś moja

"POWIEDZ, ŻE JESTEŚ MOJA"- Elisabeth Noreback 


"Gdyby twoja roczna córka zaginęła, czy rozpoznałabyś ją dwadzieścia lat później? Powiedz, że jesteś moja dotyka dwóch najbardziej przerażających koszmarów: utraty dziecka i utraty zmysłów.

Córka Stelli wiele lat temu zaginęła na plaży podczas wakacyjnej wycieczki. Po intensywnych poszukiwaniach policyjne śledztwo zostało umorzone. Według oficjalnej wersji dziewczynka została porwana przez prąd morski. Uznano ją za zmarłą.

Stella zamknęła ten rozdział. Dziś jest psychoterapeutką, ma męża Henrika i syna Mila.

Kiedy w jej klinice zjawia się młoda kobieta, Stella doznaje ostrego ataku paniki. Jest przekonana, że kobieta to jej córka Alice."

- opis Wydawcy 


"Powiedz, że jesteś moja" to dość opasły grubasek na mojej półce. Książka ta licząca około 500 stron niektórych może zniechęcić lub odstraszyć. Własnie po to są opinie i blogi, aby przed zakupem nieco bliżej przyjrzeć się danej pozycji. Dzięki uprzejmości wydawnictwa Zysk miałam okazję przeczytać tą książkę i szczerze Wam powiem- nie żałuję ani trochę. "Powiedz, że jesteś moja" okazała się bardzo wciągającym thrillerem psychologicznym, którego zakończenie wprawiło mnie w osłupienie. 


W pozycji Elisabeth Noreback mamy do czynienia z trzema narracjami. Trzy bohaterki, trzy kobiety z krwi i kości, których życie nie oszczędzało, a one same każdego dnia musiały pokonywać nowe trudności. Pierwsza z narracji prowadzona jest przez Stellę - kobietę dojrzałą, żonę i matkę, która mimo pozornego szczęścia nada przeżywa zaginięcie swojej córki sprzed lat. Młoda kobieta, która przychodzi do jej gabinetu to Isabelle, ale Stella rozpoznaje w niej swoją córkę. Oczywiście największą zagadką dla czytelnika jest poznanie prawdy czy Isabelle to rzeczywiście zaginiona Alice i co wydarzyło się tamtego lata? Trzecia z kobiet to zaborcza matka Isabelle, która delikatnie mówiąc nie jest przekonana o słuszności odbywania terapii i rozmowy z obcym człowiekiem o swoich problemach. Mimo to Isabelle dociera do gabinetu Stelli. Każda z nich ma swoje racje, problemy, pytania, na które wciąż szuka odpowiedzi. Być może ich  spotkanie okaże się kojącym okładem na serce a może tylko rozdrapie stare rany. 


"Powiedz, że jesteś moja" to idealny wybór na długi okres urlopowy, na czas kiedy ma się chwilę, aby zagłębić się w historię, którą mogłoby napisać życie. Według mnie ta książka jest bardzo dobrze skonstruowanym thrillerem i powieścią psychologiczną w jednym. Autorka skupia się nie tylko na fabule, ale również na uczuciach, myślach i psychice bohaterów. Dzięki temu mamy szansę aby bardzo dokładnie poznać każdą z naszych głównych postaci.  "Powiedz, że jesteś moja" jest pozycją, w którą bardzo łatwo przyszło mi się zaangażować. Praktycznie od początku polubiłam Stellę i czułam nieodpartą potrzebę, aby razem z nią rozwiązać zagadkę zaginięcia Alice.


Dzięki wartkiej i dynamicznej akcji, zmiennej narracji oraz licznym retrospekcjom książkę tą czytało mi się bardzo dobrze i szybko. Mam wielką nadzieję, że Wy także dacie jej szansę, bo uwierzcie mi - warto. Ja spędziłam kilka przejmujących dni ze Stellą, Isabelle i innymi, próbując rozwikłać zagadkę, aby na koniec i tak dać się zaskoczyć autorce. 



Wydawca - Wydawnictwo ZYSK i S-ka 
Data wydania - 11.06.2018 
Liczba stron - 508 


Za egzemplarz książki bardzo dziękuję Wydawnictwu ZYSK i S-ka! 

wtorek, 19 czerwca 2018

Sześć Cztery

"SZEŚĆ CZTERY"- Hideo Yokoyama



"Styczeń 1989 roku. Przez pięć dni rodzice siedmioletniej uczennicy wsłuchują się w żądania porywacza ich dziecka. Już nigdy nie zobaczą jej żywej, a sprawca nie zostanie ujęty. Sprawa o kryptonimie „Sześć Cztery” wyląduje w katalogu zbrodni niewyjaśnionych.


Grudzień 2002 roku. Od trzech miesięcy policjant Yoshinobu Mikami bezskutecznie poszukuje zaginionej córki. Wizyta komisarza generalnego policji, który przyjeżdża w związku z porwaniem sprzed trzynastu lat oraz kolejne uprowadzenie nastolatki ze szkoły średniej sprawiają, że Mikami zagląda do dawnych akt.

Co przeoczył w czasie, gdy prowadził tamto dochodzenie? Jak wytłumaczyć podejrzane ślady, na które teraz się natyka? Gdyby przeczuł, czego się dowie, nigdy nie wracałby do tamtej sprawy.

Pochłaniający bez reszty thriller Hideo Yokoyamy, w którym zanurzamy się w meandry zbrodni i zawikłanego śledztwa, odsłania także ciemne strony japońskiej biurokracji oraz japońskiego społeczeństwa. Megabestseller w Japonii, obsypany literackimi nagrodami, przeniesiony na mały i duży ekran, wywołał również wielkie poruszenie w USA i Wielkiej Brytanii, zbierając doskonałe recenzje w najbardziej opiniotwórczych mediach i podbijając listy bestsellerów. Prawa wydawnicze sprzedano do 13 krajów." 

- opis Wydawcy 



"Sześć Cztery" to książka, która od razu przykuła moją uwagę. Nie tylko za sprawą magnetycznej i przyciągającej okładki, ale przede wszystkim zaciekawił mnie jej opis. A jednym z powodów dla których sięgnęłam po tę pozycję było jej tło - społeczeństwo japońskiego miasta. Niewiele czytałam książek, których akcja działaby się w Japonii, a więc zawsze chętnie sięgam po  takie lektury. Dodatkowym atutem "Sześć Cztery" jest jej fabularna sprawa, jaką bada Yoshinobu Mikami. 


"Sześć Cztery" pod względem objętości jest dość obszerną książką. Wiąże się to z tym, że przeczytanie jej zajmuje troszeczkę więcej czasu, niż  pozycja, która ma tych stron 300. Tak było w moim przypadku, czytałam tę książkę około 2 tygodni. Wpływ na to miał też fakt, iż jest to powieść japońskiego pisarza i na jej kartach znajdziemy głównie imiona i nazwiska japońskie. Z jednej strony to fajne urozmaicenie tego co czytamy na co dzień, ale z drugiej mnie na przykład sprawiało trudność zapamiętanie bohaterów. Na początku bardzo musiałam uważać na to, aby dokładnie śledzić fabułę i postacie, które występowały w poszczególnych scenach, bo łatwo było mi się pogubić. Jednakże, sięgając po "Sześć Cztery" byłam świadoma jakiej narodowości jest autor i tego, że bohaterowie będą mieć takie a nie inne nazwiska. Mimo wszystko przestrzegam, że dla niektórym z Was to również może sprawiać problem. Oczywiście po pewnym czasie, wraz z rozwojem akcji, postacie też stają się bardziej realne i każdy z nich okazuje się mieć coś co go wyróżnia. 


Myślę, że warto również wspomnieć o tym, że "Sześć Cztery" to książka, której akcja rozwija się powoli. Na początku mamy przedstawienie głównego bohatera, poznajemy jego pracę, współpracowników, zmierzamy się z problemami w relacji policja - dziennikarze, z czasem zagłębiamy się też w sprawę zaginięcie jego córki. Sprawa o nazwie Sześć Cztery pojawia się również na początku książki, autor nawet wyjawia dlaczego śledztwo to nazwano tak a nie inaczej. Także akcja dzieje się swoim rytmem, dość powolnym, tak, że autor jednocześnie może przedstawiać nam różnego rodzaju koligacje między pracownikami japońskiej policji, co pozwala lepiej zrozumieć tę historię. Ważne jest to też z tego względu, iż "Sześć Cztery" jest nie tylko śledztwem sprzed laty, w którym badano sprawę zaginięcia młodej dziewczyny, ale też pozycją, która obrazuje nam, czytelnikom przekrój społeczeństwa w Japonii. Na kartach tej książki jest więc miejsce na wiele aspektów - na wyjaśnienie sprawy zaginięcia obu dziewcząt, na rozliczenie się z przeszłością, na odkrycie nowych faktów, ale również na przyjrzenie się pracy policjantów i relacji między nimi. 



"Sześć Cztery" jest na pewno pozycją, którą warto się zainteresować, ponieważ przedstawia ona kawał dobrej literatury, nie tylko ciekawą sprawę kryminalną. Możemy dzięki niej  zagłębić się nie tylko w pracę japońskiej policji od podszewki, ale również obserwować zmiany, jakie zachodzą w bohaterach na skutek określonych wydarzeń. Poza tym "Sześć Cztery" to świetnie skonstruowany thriller z bardzo dobrze zaplanowaną zagadką kryminalną, którą warto poznać i bohaterami, którzy na długo zostają w naszej pamięci. 
  

Wydawca - Wydawnictwo Literackie
Data wydania - 23.05.2018 
Liczba stron - 656 


Za egz. książki dziękuję Wydawnictwu Literackie! 

poniedziałek, 11 czerwca 2018

Dżozef

"DŻOZEF" - Jakub Małecki 



"Dresiarz Grzegorz, biznesmen Kurz, stary Maruda i ten Czwarty. Doborowe towarzystwo w jednej sali szpitalnej. Ich historia byłaby jednak zupełnie inna, gdyby nie włączył się w nią jeszcze ktoś: Joseph Conrad. Jego obecność zmienia tutaj wszystko.


Grzesiek Bednar zostaje napadnięty na warszawskiej Pradze i trafia do szpitala ze złamanym nosem. Tu poznaje trzech mężczyzn, z którymi wyruszy do swoistego jądra ciemności: pięćdziesięcioletniego biznesmena, wiecznego malkontenta oraz Czwartego – wielbiciela prozy Josepha Conrada. To właśnie ten czwarty, Stanisław Baryłczak, stanie się przyczyną kłopotów. Majacząc, skłania Grzegorza do spisania swojej „ostatniej powieści”. Opowiada o małym Stasiu powołującym do życia kozła z drewna, który staje się jego towarzyszem i przekleństwem.

Opowieść Czwartego z każdym dniem jest bardziej mroczna, a przestrzeń, w której przebywają mężczyźni, zaczyna się kurczyć. Sale znikają, a ściany zaczynają się do siebie zbliżać – wszystko to potęguje lęki bohaterów i wzmaga niepokój narastający w czytelniku.

Mocna, wyrazista proza spod znaku realizmu magicznego, a równocześnie niepozbawiona humoru i satyry. Gdy dodamy do tego wrażliwość językową autora, otrzymamy świetną prozę ze znakiem jakości Jakuba Małeckiego."

- opis Wydawcy 


„Dżozef” w nowej odsłonie. Poprawiona wersja powieści z 2011 roku.



Jakub Małecki to dla wielu czytelników odkrycie ostatnich lat. Przyznam się, że dla mnie również. Swoją przygodę z tym autorem rozpoczęłam od książki "Ślady", a ostatnimi czasy sięgnęłam po "Rdzę" oraz własnie wznowionego "Dżozefa". Nie będę wybierała najlepszej książki Jakuba Małeckiego, gdyż po prostu nie jestem w stanie. Każda z jego książek, które już zdążyłam przeczytać w taki czy inny sposób mi się podobała, każda miała w coś ciekawego i przede wszystkim coś innego. Jednakże myślę, że póki co to właśnie "Rdza" i "Dżozef" są tymi pozycjami, do których najchętniej bym wróciła. 


"Dżozef" jest książką, którą trudno byłoby mi streścić Wam, więc nie będę tego robiła - odsyłam Was tylko do opisu. Ze swojej strony dodam tylko, że to pozycja (jak to przystało na twórczość Małeckiego) dziwna. Dziwna, ale myślę, że w bardzo pozytywnym znaczeniu. W pewnym momencie swojego życia, w Warszawskim szpitalu spotykają się  - Grzesiek (nasz główny bohater i narrator), Kurz, a właściwie Leszek Czystecki, Maruda czyli Heniu Jagiełło oraz Czwarty - Stanisław Baryłczak. Niby zwyczajna sala szpitalna, zwyczajni pacjenci, którzy trafili tutaj z tego czy innego powodu, a jednak w tym wszystkim Jakub Małecki umieścił postać Josepha Conrada oraz niesamowicie przejmującą opowieść pana Stasia o ucieczce przed własnymi demonami, które sami tworzymy. Na kartach tej książki odnajdujemy nie tylko prozaiczne dylematy dnia codziennego, ale także doświadczamy magicznego wpływu literatury i twórczości na nasze życie, o czym przekonał się Czwarty. 


Fabuła w "Dżozefie" toczy się dwutorowo. Pierwszy tor to wydarzenia rozgrywające się na sali szpitalnej - Grzegorz i jego niesławna egzystencja. Drugie dno książki przekazuje nam pan Stanisław - Czwarty, jak nazywa go Grzegorz. Człowiek ten w przypływie sennych omamów wymusza na naszym bohaterze, aby ten spisał jego słowa. Kolejne zdania wypowiadane przez Czwartego zaczynają tworzyć osobną historię - dość ciekawą, ale momentami przerażającą. 


"Zdecydowanie lepiej być głupim. Głupek zamknięty w szpitalnej sali przyjmie swój los na klatę, mądry wpadnie w depresję, oszaleje. Pytanie podstawowe: którym z nich jestem ja? Co czeka mnie w tych czterech ścianach?" 


Tego typu pytania nurtują naszego bohatera podczas przebywania w szpitalnej sali, gdzie w pewnym momencie zaczynają dziać się rzeczy nie wyobrażalne. Jakie? - tego dowiecie się z lektury książki, ale mogę Was zapewnić, że są to sprawy, które trudno wyjaśnić w naukowy sposób. Jakub Małecki pokazuje, że są w życiu człowieka takie problemy przed, którymi trudno uciec, a właściwie jest to niemożliwe. Cała opowieść Czwartego, przedstawia nam historię człowieka, który stworzył swojego własnego demona i któremu ten demon towarzyszy do końca życia. Bardzo podoba mi się, że Jakub Małecki zawarł w swojej książce nie tylko ów problem, ale również przedstawił jego rozwiązanie. Niesamowicie też podoba mi się to w jaki sposób autor zakończył swoją książkę - życiowo, na pół szczęśliwie, na pół nie. 


"- Conrad napisał kiedyś, że bycie kobietą to strasznie trudne zadanie, bo polega głównie na zadawaniu się z mężczyznami." 


"Dżozef" jest kopalnią nawiązań i cytatów pochodzących z książek Conrada. Pan Stanisław okazuje się być wielkim fanem twórczości tego pisarza, właściwie on nie czyta niczego innego poza kilkoma ulubionymi pozycjami. To dlaczego Czwarty aż tak zamknął się na inną literaturę, poza Conradem dowiecie się sięgając po "Dżozefa". Myślę, że w tej pozycji świetnie odnajdą się zarówno fani książek Jakuba Małeckiego, jak i miłośnicy prozy Josepha Conrada. 


Myślę, że warto zainteresować się "Dżozefem" jeśli jeszcze nie mieliście ku temu okazji. 

 



Wydawca - Wydawnictwo SQN 
Data wydania  9-05-2018 (reedycja)
Liczba stron - 320 


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu SQN! 


niedziela, 3 czerwca 2018

Cała ja

"CAŁA JA" -  Augusta Docher 


"Milena całkowicie traci głowę, gdy całuje Jacka po raz pierwszy. W starszym, zamożnym przyjacielu rodziny odnajduje wszystko, czego brakuje jej rówieśnikom – szacunek, czułość i namiętność. Wydaje się, że wreszcie odnalazła swoje szczęście. Nie wie jeszcze, że przewrotny los szykuje dla niej wielką niespodziankę. 


Paula przeżyła tragedię, po której musi na nowo poskładać swój świat. Ciężką pracą próbuje zagłuszyć ból, który towarzyszy jej każdego dnia. Nie wyobraża sobie, że mogłaby znów komuś zaufać – do chwili gdy na jej drodze staje tajemniczy chłopak z tatuażem w kształcie smoka. Wraz z nim nadchodzi wiosna i nadzieja na lepsze dni. 

Co łączy Milenę i Paulę? 
Czy można zapomnieć o dawnych nieszczęściach i spojrzeć w przyszłość z ufnością? 
Czy zranione serce potrafi znów pokochać z całych sił? "
- opis Wydawcy 



Do przeczytania książki "Cała ja" zachęciły mnie pierwsze dwa zdanie z jej opisu. Jestem tego typu osobą, która uwielbia trudne historie miłosne, związki, które nie powinny się wydarzyć. Bardzo chętnie sięgam po pozycje, gdzie mogę bliżej przyjrzeć się relacji dwojga ludzi z dużą różnicą wieku między sobą lub z innymi różnicami społecznymi lub obyczajowymi. Historia Mileny i Jacka taka właśnie jest - w stu procentach wpasowała się w moje oczekiwania i dlatego też przeczytanie jej było dla mnie czystą przyjemnością. 



Jak już czytamy w opisie książki, przedstawione zostały tutaj dwie historie, dwóch dziewcząt, które skrywają swoje sekrety z przeszłości. I tak też jest. Przez większą część książki, na zmianę autorka przeplata nam rozdziały poświęcone Milenie i Pauli. Dopiero w pewnym momencie następuje zwrot wydarzeń,który właściwie zmienia cały sposób patrzenia na tę historię. Choć bardziej wyczulony czytelnik już troszeczkę wcześniej jest w stanie domyślić się całej intrygi, jaką szykuje dla nas autorka to jednak samo czytanie tej pozycji jest przyjemnością. 


Milena to młoda dziewczyna, która choć zaznała w życiu przykrych doświadczeń - śmierci ojca, to jednak całkiem nieźle sobie z tym radzi. Jest jej trudno, to jest oczywiste, że żałoba nie jest niczym przyjemny bez względu na to w jakich kręgach społecznych się obracamy. A pozycja rodziny Mileny jest dość wysoko w tejże hierarchii, ponieważ jej zmarły ojciec był jednym z najbogatszych ludzi w Polsce,a po jego śmierci to właśnie Milena ma zostać spadkobierczynią rodzinnej firmy i całej fortuny. Tak więc na życie materialne Milena narzekać nie może, ale jak wiadomo pieniądze to nie wszystko i tak też jest w tym przypadku. Pewne wyjście ze znajomymi i wydarzenia, których dziewczyna jest świadkiem sprawiają, że ucieka ona z miejsca  imprezy i w tym trudnym dla siebie momencie dzwoni po pomoc do Jacka - przyjaciela i byłego współpracownika swojego ojca. 


Paula natomiast to dziewczyna, o której wiemy dość mało. Zjawia się ona nagle, w małym miasteczku, remontuje dom i zamieszkuje w nim. Dość energicznie szuka też zatrudnienia, co okazuje się być nie lada wyzwaniem zważywszy na to, iż Paulę interesuje tylko praca na czarno. Poza pracą i komplikacjami, które tam mają miejsce, dziewczyna właściwie nie wychodzi z domu. Nie zadaje się z sąsiadami, nie ma znajomych i nawet specjalnie nikogo nie stara się poznać. Dopiero niespodziewane spotkanie z Paulem sprawia, że dziewczyna (choć nie od razu) zaczyna się otwierać. Niestety, może się okazać, że miłość to zbyt mało, a konieczny będzie powrót do przeszłości i uporządkowanie starych spraw. 


Z okładki książki dowiedziałam, że "Cała ja" nie jest pierwszą książką autorki. Okazuje się, że ta pani ma na swoim koncie już kilka powieści, niektóre wydane pod pseudonimem, co mnie bardzo zaintrygowało. Chciałabym prędzej czy później sięgnąć po te pozycje. Jestem ich ciekawa. 
Co do samej książki "Cała ja" - w skrócie podobała mi się bardzo. Jak już wspominałam na początku jej fabuła idealnie wpasowała się w mój gust czytelniczy. A poza fabułą to nie można również odmówić autorce świetnego stylu pisania. Widać, że Augusta Docher lubi pisać i sprawia jej to dużą przyjemność, a przez to też czytelnikowi łatwiej jest się wkręcić w fabułe takiej pozycji. Przeczytanie "Całej jej" zajęło mi kilka godzin, naprawdę była to książka od której nie mogłam się oderwać. Po prostu tak bardzo zżyłam się z bohaterami, że aż było mi przykro, gdy ją skończyłam. Właśnie co do samego zakończenia książki - nie powiem, że mnie ono zawiodło, ponieważ tego się spodziewałam. Wiem, że dla niektórych może to być średnie zakończenie wszystkich wątków, ponieważ nawet według mnie nie ma tam jako takiego happy endu. Po prostu autorka zakończyła książkę w sposób bardzo życiowy i praktyczny oraz myślę, że najlepszy dla wszystkich bohaterów. 



"Cała ja" to książka, którą przeczytałam z wielkim zainteresowaniem i myślę, że warto pochylić się nad tym tytułem. Jeśli macie okazję, to naprawdę warto poznać ciekawych bohaterów, trudną miłość i relacje pomiędzy nimi oraz przyjrzeć się ich życiowym wyborom. 






Wydawca - Wydawnictwo Znak Literanova 
Data wydania - 21-05-2018 
Liczba stron - 380 




Za egz. książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu OMGbooks. 

niedziela, 27 maja 2018

Zanim pozwolę Ci wejść

"ZANIM POZWOLĘ CI WEJŚĆ" - Jenny Blackhurst 


"KAŻDA PRZYJAŹŃ MA SWOJE TAJEMNICE.

Nawet ta, która od lat łączy Karen, Beę i Eleanor. Chociaż zawsze mogły na siebie liczyć, każda z nich ma niezamknięte sprawy z przeszłości. I pozornie idealne życie, które mimo to udało im się zbudować. 

Wszystko jednak zaczyna się sypać, kiedy do drzwi doktor Karen Browning puka nowa pacjentka, Jessica Hamilton. I kiedy z jej ust padają słowa: 
Nie naprawi mnie pani. 
Skoro Jessica nie chce się wyleczyć, po co tak naprawdę przyszła? I skąd wie o Karen i jej najbliższych to, co wydaje się wiedzieć? 
Wkrótce życie Karen, Bei i Eleanor zamienia się w koszmar. Nagle trzy silne kobiety stają się osaczone i bezbronne. A demony, o których przez lata starały się nie pamiętać, atakują z najbardziej nieoczekiwanej strony. 
Dokąd doprowadzi gra, w którą zostały zmuszone zagrać? I kto rozdaje karty?" 

- opis Wydawcy 



Choć wydaje nam się, że znamy naszych przyjaciół bardzo dobrze, być może nawet używamy określenia, iż znamy kogoś od podszewki. Czy to oznacza, że wiemy absolutnie wszystko na temat osób, którym powierzamy nasze sekrety i troski? Nie. Ponieważ każdy człowiek ma swoje mniejsze lub większe tajemnice i nigdy nie możemy być pewni, że dana osoba mówi nam o wszystkim. Zresztą myślcie sami - czy Wy rzeczywiście dzielicie się z przyjaciółmi wszystkimi szczegółami ze swojego życia? Myślę, że niekoniecznie. Są rzeczy i sprawy, o których wolimy milczeć.. 


Z takim milczeniem mamy do czynienia na kartach książki Jenny Blackhurst. Poznajemy tutaj trzy przyjaciółki, trzy kobiety różniące się pod wieloma względami. Pierwsza to Bea - wciąż bujająca w obłokach, druga, Eleanor - przykładna matka dzieci, strażniczka domowego ogniska, trzecią z kobiet jest Karen - psycholog. To właśnie od niej wszystko się zaczyna, a właściwie od pewnej niespodziewanej wizyty w jej gabinecie. Do drzwi puka kobieta, która choć teoretycznie przyszła po zwykłą poradę psychologiczną, zaczyna rozmawiać z Karen o rzeczach, o których wiedzieć nie powinna. Ta tajemnicza pacjenta wprowadza duży zamęt w życiu trzech przyjaciółek. 


"Zanim pozwolę Ci wejść" to bardzo dobrze skonstruowany i przemyślany thriller. Książka podzielona jest na dość krótkie rozdział, dzięki czemu czyta się ją znacznie szybciej. Każdy rozdział opatrzony jest tytułem - to w tym przypadku imię bohaterki, której będzie on dotyczy. Oprócz standardowych części z fabuły, pomiędzy nimi możemy znaleźć rozdziały, w których spisane zostały sesje terapeutyczne Karen, a także fragmenty dotyczące życia Jessicy. Dzięki temu możemy równolegle śledzić życie każdej z bohaterek, co też wpływa bardzo pozytywnie na odbiór całej książki. Cieszę się, że autorka zastosowała również retrospekcje w "Zanim pozwolę Ci wejść", ponieważ zabieg ten wprowadza nutę tajemniczości, niewiedzy i wzmaga potrzebę kontynuowania lektury praktycznie bez przerw. Autorka krok po kroku obnaża kolejne sekreciki i wyjawia rzeczy, które na jaw nigdy wyjść nie powinny. Taka właśnie jest książka Jenny Blackhurst - jest wciągająca, ciekawie napisana i trzymająca w napięciu do ostatniej strony. 


"Zanim pozwolę Ci wejść" jest pozycją zdecydowania wartą uwagi i zainteresowania. Jeśli szukacie czegoś od czego trudno będzie się Wam oderwać z pomocą na pewno przyjdzie Wam Jenny Blackhurst ze swoim thrillerem. 




Wydawca - Wydawnictwo Albatros 
Data wydania 09-05-2018 
Liczba stron - 444



Za egz. książki dziękuję Wydawnictwu Albatros! 



piątek, 18 maja 2018

Grace i Grace

"GRACE I GRACE" - Margaret Atwood 


"Rok 1843 – Grace Marks zostaje skazana za współudział w brutalnym morderstwie swojego pracodawcy i jego gospodyni. Odsiadując wyrok dożywocia, twierdzi, iż całkowicie utraciła pamięć. Niektórzy uważają, że Grace jest niewinna angażują do pomocy dobrze się zapowiadającego specjalistę od chorób umysłowych. Mężczyzna wysłuchuje historii Grace, zbliżając ją coraz bardziej do dnia, którego ona nie pamięta. Jakie wspomnienia uda mu się odblokować? Czy Grace naprawdę zabiła?" 
- opis Wydawcy 



"Grace i Grace" to opisana historia prawdziwych wydarzeń, które rozegrały się w XIX wieku w Kanadzie. Sprawa była dość głośna, ponieważ w grę wchodziło morderstwo i próba ucieczki przed wymiarem sprawiedliwości. Tytułowa bohaterka książki Margaret Atwood - Grace Marks oraz jej współpracownik - James McDermott zostali oskarżeni o zabójstwo właściciela posiadłość, w której pracowali i jego gospodyni. Thomasa Kinnear'a i Nancy Montgomery znaleziono martwych, a niedługo potem złapano Grace i James'a, którzy zdążyli już przekroczyć kanadyjską granicę. Obojgu z nich postawiono zarzut morderstwa  i skazano na karę śmierci. Jednakże Grace udało się uniknąć wykonania wyroku, a w zamian za to przez następne lata dziewczynę przenoszono z różnych ośrodków więziennych do szpitali psychiatrycznych i z powrotem. 
Margaret Atwood zdecydowała się na napisanie książki, która byłaby próbą przybliżenia czytelnikom całej sprawy, a także samej postaci Grace Marks. 


Zaciekawiła mnie ta pozycja głównie ze względu na nazwisko autorki - Margaret Atwood nie trzeba nikomu przedstawiać. Jakiś czas temu czytałam "Opowieść Podręcznej", która bardzo mi się podobała, choć nie była to łatwa lektura. Przynajmniej takie jest moje zdanie. Gdy zobaczyłam, że w Polsce pojawiła się kolejna książka autorki bez wahania zdecydowałam, że muszę ją przeczytać. Przez pewne zawirowania w życiu prywatnym, powieść ta czekała na mojej półce kilka miesięcy, abym w końcu po nią sięgnęła. 


"Grace i Grace" jest książką bardzo dobrze napisaną a jej fabuła bardzo skrupulatnie rozplanowana. Autorka ma swój styl pisania, który nie jest typowy dla beletrystyki, przez co na przeczytanie jej książek trzeba poświęcić troszeczkę więcej czasu i skupienia. Jeśli chodzi o fabułę, to cóż - jest to powieść inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, a więc trudno w tym przypadku liczyć na fantazję autorki. Nawet byłoby to nie wskazane moim zdaniem. Tak więc mimo, że wydarzenia i postacie z powieści Margaret Atwood są prawdziwe to pozycję tą czytało mi się naprawdę przyjemnie. Autorka nie zasypuje nas ogromem informacji, które nie są przydatne. Wręcz przeciwnie, każda scena i każda rozmowa w tej książce są w większym lub mniejszym stopniu potrzebne, nie tylko ze względu na rozwój fabuły, ale również dla opisania i zrozumienia tła obyczajowego tamtych czasów. Musicie wiedzieć, że "Grace i Grace" to nie tylko historia morderstwa, które tak do końca nigdy nie zostało wyjaśnione, ale jest to także bardzo realny opis życiorysu kobiety w XIX wieku. Margaret Atwood w niezwykle przyjemny sposób przekazuje czytelnikowi informacje, które dostarczają wiedzy na temat sytuacji prywatnej, materialnej i nie tylko kobiet w tamtym okresie. Grace Marks to właśnie taka typowa kobieta pochodząca z najniższej warstwy społecznej, dla której wyjazd z rodzinnego kraju miał być szansą na nowe i lepsze życie. Cała jej rodzina przebywa do Kanady za przysłowiowym chlebem. Cudowna kraina zza oceanu dla wielu mieszkańców Europy była szansą na zdobycie majątku, w tym również dla rodziny Marksów. Grace jako 16-letnia dziewczyna przekonała się na własnej skórze, że tylko dzięki ciężkiej pracy można cokolwiek osiągnąć, a również i to nie jest pewne.  


Ci z Was, którzy liczą, że "Grace i Grace" to książka kryminalna, muszę lekko rozczarować. Co prawda mamy tutaj zbrodnię oraz osobę winną - zbrodniarkę - Grace Marks. Poznajemy ją bliżej dzięki jej rozmowom z doktorem, który stara się w psychologiczny sposób wydobyć z kobiety fakty, które ona sama przed sobą ukryła. Grace twierdzi, że nic nie pamięta z samego morderstwa, a więc przez to stała się obiektem badań różnych lekarzy - jedni nie byli w stanie jej pomóc, a inni twierdzili, że szkoda tutaj ich czas, ponieważ kobieta najzwyczajniej w świecie udaje, aby nie trafić do więziennej celi. Tak więc książkę Margaret Atwood nie nazwałabym kryminałem, jest to moim zdaniem pozycja z gatunku literatury obyczajowej i pięknej. Od początku wiadomo kogo zabito, wiemy też (przynajmniej teoretycznie) kto tego dokonał. Cała fabuła jest próbą, zresztą bardzo udaną, przedstawienia motywów tej zbrodni oraz wyjaśnienia jak w ogóle do tego doszło.  


Myślę, że jeśli czytaliście "Opowieść Podręcznej" lub inne książki Atwood i znacie jej styl pisania to śmiało możecie sięgać po "Grace i Grace". Dla mnie była to książka, nad którą musiałam się pochylić, dlatego też przeczytanie jej zajęło mi troszeczkę czasu. Jednakże jest to powieść, która bardzo mnie wciągnęła i naprawdę mi się podobała. 





Wydawca - Wydawnictwo Prószyński i S-ka 
Data wydania - 26-10-2017 
Liczba stron - 576 


Za egz. książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka

niedziela, 13 maja 2018

Kłamczucha

"KŁAMCZUCHA" - E. Lockhart 


"Wierzyła, że im więcej wypocisz na treningu, tym mniej wycierpisz w walce.

Wierzyła, że najlepszym sposobem, by uniknąć złamanego serca, jest udawać, że się go nie ma.
Wierzyła, że to, jak mówisz, jest często ważniejsze niż to, co masz do powiedzenia.
Wierzyła też w filmy akcji, trening siłowy, potęgę makijażu, ćwiczenie pamięci, równe prawa oraz to, że z filmików na YouTube można się nauczyć miliona rzeczy, których na próżno szukać w college’u.

Jule West Williams to wojowniczka, dziewczyna kameleon, zawsze gotowa do ataku.
Imogen Sokoloff to dziedziczka fortuny i zagubiona w życiu sierota. Co przyniesie przyjaźń tych dwóch tak różnych dziewczyn?"

- opis Wydawcy 


Zapewne wielu z Was pamięta poprzednią książkę E. Lockhart czyli "Byliśmy Łgarzami". Ja niestety, a może stety nie miałam okazji, aby ją przeczytać. Choć słyszałam o niej bardzo skrajne opinie i sam opis bardzo przyciągał moją uwagę to jednak zabrakło mi czasu i motywacji by samej zagłębić się w fabułę tejże książki. Jakiś czas później z pomocą przyszła Czwarta Strona wydając drugą pozycję tej autorki czyli "Kłamczuchę". Stwierdziłam, że skoro nie czytałam "Byliśmy Łgarzami" to skuszę się na tą najnowszą premierę. Jaką książką okazała się "Kłamczucha"? - o tym przeczytacie w dalszej części mojej opinii. 


Już po pierwszych rozdziałach można zauważyć, że najnowsza książka E. Lockhart jest specyficzna, a nawet w niektórych momentach dziwna. Teraz pytanie czy jest to zaletą czy wadą? Te kwestię pozostawiam do oceny każdemu z osobna, ponieważ każdy czytelnik sam najlepiej zna swój gust. Pierwszą specyficzną rzeczą w książce "Kłamczucha" jest odwrócenie chronologii. Oznacza to, że na początku autorka opisuje teraźniejszość, a wraz z kolejnymi rozdziałami fabuła cofa się aż do wydarzeń teraźniejszych, które już znamy. Cały zabieg ma na celu  przedstawienie czytelnikowi tego jak to się stało, że  główna bohaterka znalazła się w takim a nie innym miejscu. Mimo iż autorka miała ciekawy i kreatywny pomysł na poprowadzenie fabuły, to jednak zastanawiam się, czy nie lepszym rozwiązaniem byłaby w tej sytuacji prosta, zwyczajna chronologia zdarzeń. Myślę tak dlatego, że w trakcie lektury i po jej skończeniu nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że E. Lockhart troszeczkę przekombinowała przy pisaniu tej książki. Gdzieś po drodze autorka pogubiła pewne kwestie i całość niestety, ale okazała się tak skomplikowana, że aż niezrozumiała w odbiorze. 


Kilka słów o bohaterach mogę zacząć od Julie - dziewczyny, która choć jest główną bohaterką i tytułową Kłamczuchą, jest po prostu nijaka. Myślę oczywiście, że według autorki taka właśnie miała ona być - zwykłą dziewczyną, która dzięki makijażowi, perukom i diametralnej zmianie tożsamości może stać się kim tylko chce. A Julie chce być wszystkim i wszystkimi byle by nie być sobą. W książce E. Lockhart towarzyszymy Julie w jej podróżach, obserwujemy jej, czasami niebezpieczne i niezgodne z prawem występki oraz różne metamorfozy, za którymi dziewczyna skrywa swoje własne 'ja'. Autorka starała się mimo wszystko nadać bohaterce pewne cechy, które mogłoby ją odróżnić od innych postaci, ale niestety poza ponad przeciętną inteligencją, charyzmą i przerośniętymi ambicjami, Julie jest zwykłą dziewczyną, która została uwikłana w sprawy, o których nie powinna nawet wiedzieć. 
Drugą bohaterką jest Imogen - przyjaciółka Julie. Dziewczyna choć młoda, piękna,  niezwykle bogata i będąca w szczęśliwym związku z Forrstem zdecydowała się na zakończenie swojego życia. Samobójstwo zawsze wprowadza pewien chaos do towarzystwa, w którym obracała się nieżyjąca już osoba. Tak samo było w przypadku książki E. Lockhart. Śmierć Imogen stała się powodem do rozgrzebywania starych spraw i dociekania sedna wydarzeń, które ostatecznie pchnęły dziewczynę do tak drastycznego kroku. 


"Kłamczucha" to książka, która z założenia miała być thrillerem psychologicznym. W mojej ocenie niestety do tego gatunku troszeczkę jej brakuje. Być może jako thriller dla bardzo młodszej młodzieży, ta książka wykazuje pewien potencjał, ale im czytelnik jest starszy tym mniejszą będzie miał przyjemność z lektury "Kłamczuchy". Jest to pewien paradoks, ponieważ z drugiej strony poprzez odwrócenie chronologii autorka bardzo utrudniła nam czytanie swojej książki. Czytelnik musi bardzo mocno skupić swój umysł na fabule, której nie rozumie, bo dopiero w kolejnym rozdziale dowie się jak do tego doszło. Jest to jak już wspominałam ciekawy pomysł, ale po głębszym zastanowieniu chyba sami przyznacie, że troszeczkę bez sensu biorąc pod uwagę gatunek do którego książka należy. 


Na podsumowanie mogę napisać tak - nie czytałam poprzedniej książki E. Lockhart i nie miałam też sprecyzowanych oczekiwań co do "Kłamczuchy". Przeczytałam ją i trudno mi jest jednoznacznie Wam ją polecić lub nie. Myślę, że wiele zależy od indywidualnego podejścia czytelnika i jego oczekiwań oraz tego w jakich książkach czuje się najlepiej. "Kłamczucha" to pozycja, która dla jednych może okazać się niezrozumiała, a dla innych przewidywalna lub irytująca. Ale na pewno znajdą się również tacy, którym lektura tej książki dostarczy kilkugodzinnej rozrywki. 




Wydawca - Wydawnictwo Czwarta Strona 
Data Wydania - 31.01.2018 
Liczba stron - 320 



Za egz. książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona! 

piątek, 11 maja 2018

Z Otchłani

"Z otchłani" - Martyna Senator 



"W milczeniu podnoszę się z krzesła, zakładam kurtkę i ruszam w stronę drzwi. Moje nogi drżą, głowa huczy od nadmiaru chaotycznych myśli, a serce powoli pęka na pół. Adam chwyta mnie za rękę. Po raz kolejny przeprasza. Błaga o wybaczenie. Zapewnia, że mnie kocha. Napędzana gniewem biorę zamach i uderzam go pięścią w twarz. Mocno. Najmocniej, jak tylko potrafię. Jest w szoku. Nie przypuszczał, że kiedykolwiek go uderzę. A ja nie przypuszczałam, że kiedykolwiek mnie zdradzi.


Po wyznaniu Adama świat osunął się Kaśce spod nóg. Nic nie jest takie, jak sądziła. Kiedy na jej drodze staje Szymon, dziewczyna ani myśli dać szansę miłości z Tindera. Gdyby wszystko mogło być zupełnie proste, a nie kompletnie zagmatwane, życie byłoby znacznie przyjemniejsze. Ale czas dać spokój mrzonkom i zacząć żyć według nowych zasad."

- opis Wydawcy 



Mam nadzieję, że równie dobrze jak ja pamiętacie pierwszy tom cyklu książek Martyny Senator, a była to pozycja - "Z popiołów". Po kilku miesiącach miałam okazję powrócić do stylu pisania autorki i bohaterów. Choć druga książka Martyny Senator to już historia innych postaci a mianowicie Kaśki i Adama oraz Szymona, to jednak nie miałam żadnych trudności z przywiązaniem się do nich. 


Kaśka i Adam to na pozór świetnie dobrana i kochająca się para z dość długim stażem. Jednak los bywa przewrotny i raz za razem pokazuje nam, że niczego w życiu nie możemy być stuprocentowo pewni, a już na pewno nie miłości. 
Bycie razem to ciągła odpowiedzialność za siebie i drugiego człowieka, za każde słowo i zachowanie, które może kogoś skrzywdzić lub nawet zniszczyć czyjeś życie. Związek to cudowna sprawa, ale jednocześnie wymagająca. Nasi bohaterowie zakochali się w sobie jako nastolatkowie, byli pewni, że skoro miłości nadal trwa to trwać będzie jeszcze długo, a może nawet do końca dni. Niestety, Kaśka i Adam, podobnie jak zapewne wiele innych par zapomniało o tym, że czas płynie tuż obok miłości. Czas ten zmienia nas i nasze wyobrażenie o drugiej osobie i przyszłości, nawet jeśli wciąż chcemy wierzyć, że jesteśmy tacy sami. Błąd Adama sprawił, że jego perspektywa bycia u boku Kaśki stanęła pod dużym znakiem zapytania. Nikt nie może być pewien czy miłości rzeczywiście wszystko przetrwa, nawet mimo pojawienia się nowego, dopiero kiełkującego uczucia. 


"Z Otchłani" to druga przeczytana przeze mnie książka Martyny Senator. Muszę przyznać, że podobała mi się ona bardziej niż "Z popiołów". Zastanawiałam się czym to jest spowodowane i doszła do wniosku, że być może sprawa bohaterów. Kaśka i Szymon wydali mi się bardziej dojrzali emocjonalnie i życiowo niż bohaterowie pierwszego tomu. Są to już ludzie w pewnym stopniu wykształceni i na co dzień zajmujący się życiem zawodowym. Oboje doświadczyli trudności i problemów jakie niesie za sobą wejście w dorosłość, dlatego też podchodzą do tego nowego uczucia z dystansem, co bardzo mi się podoba. Choć ich pierwsze spotkanie nie sprawiało wrażenia dojrzałego to jednak wraz z rozwojem tej znajomości można zauważyć, że naszych bohaterów cechuje ostrożność, zdrowy rozsądek i trzeźwość w ocenie sytuacji. Zarówna Kaśka jak i Szymon mają nadzieję na to, że spotka ich jeszcze prawdziwa miłość jednakże czy będą potrafili zauważyć tę iskierkę uczucia, w ogniu złych doświadczeń z przeszłości? 
Myślę, że warto zainteresować się "Z otchłani" choćby po to, aby przekonać się czy Ci dwoje dadzą sobie szansę na stworzenie czegoś naprawdę wielkiego. 


Książka Martyny Senator to nie tylko zdroworozsądkowi bohaterowie, ale również niesamowicie oryginalny styl pisania autorki. W obydwu pozycjach, które przeczytałam łatwo zauważyć tę specyficzną dla Martyny iskierkę, która powoduje, że nie tak łatwo oderwać się od jej książek. Ta prostota słów i normalność postaci sprawiają, że mimowolnie utożsamiamy się z postaciami. Zaczynamy żyć ich życiem i problemami, zastanawiając się co zrobilibyśmy będąc na ich miejscu. Mimo, iż fabuła "Z otchłani" jest powiedziałabym zwyczajna, ponieważ już po kilku rozdziałach można domyślić się  zakończenia, to jednak warto doczytać ją do końca. Są książki, w których samo zakończenie nie jest najważniejsze - a liczy się to co sprowadza i kieruje bohaterów do takich czy innych decyzji. W powieści Martyny Senator nie brakuje też efektu zaskoczenia, który pojawia się w momencie wyjawienia skrywanej przez Szymona tajemnicy. Przyznam szczerze, że nawet mnie autorka zaskoczyła tym co przygotowała dla swoich bohaterów. 



"Z Otchłani" to książka do połknięcia w ciągu 3-4 godzin. Kaśka, Sara,Mirka, Szymon to postacie choć troszeczkę podrasowane to jednak nadal takie, z którymi łatwo byłoby nam nawiązać kontakt. Całość niezbyt skomplikowanej, ale uroczej fabuły dopełniają (nie)zwykłe opisy dopiero rodzącej się miłości, która aby ujrzeć światło dzienne musi przebić się przez nieufność i dystans bohaterów. Choć wiem, że kolejna część jest w przygotowaniu przez autorka, to nie będzie ona kontynuacją przygód Kaśki i Szymona. Mimo wszystko czekam na nią i nowych bohaterów z niecierpliwością. 




Wydawca - Wydawnictwo Czwarta Strona 
Data Wydania - 15.02.2018 
Liczba stron - 331 
Cykl - Z Popiołów [2]


Za egz. książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona!


 Zapraszam Was na moje profile społecznościowe: 

wtorek, 1 maja 2018

Opowieści z angielskiego dworu. Diana

Opowieści z angielskiego dworu. Diana - Magdalena Niedźwiedzka


"Druga, po "Karolu", część trylogii ukazuje trudne relacje księcia Walii z żoną Dianą i ukochaną Camillą Parker Bowles, które prowadzą do rozpadu dwóch małżeństw.



Akcja powieści osadzonej w sytuacji społeczno-politycznej Wielkiej Brytanii i Europy zaczyna się w latach siedemdziesiątych XX wieku, a kończy w roku 2005. Skupia się na życiu dwóch sławnych małżeństw, ale prezentuje też galerię nieprzeciętnych i wpływowych postaci z ich otoczenia. Ukazuje historię wielkich namiętności, rodzenie się i umieranie miłości, walkę o prawo do samostanowienia, a także starania o określenie swojej roli w świecie. Trylogia jest pierwszą próbą powieściowej fabularyzacji życia Diany, księżnej Walii, Camilli, obecnej księżnej Kornwalii, i księcia Karola. Swego rodzaju subiektywnym studium ich życia."
- opis Wydawcy 


Druga część trylogii "Opowieści z angielskiego dworu" - Diana, zawiera w sobie opis, chyba najburzliwszych lat małżeństwa księcia Karola z Dianą Spencer. W tej części bliżej przyglądamy się temu związkowi oraz bardzo skomplikowanej relacji małżonków. "Diana" to również przedstawienie nadal trwającego romansu Karola z Camillą - niestety to, że oboje są w formalnych związkach nie kolidowało z ich miłością, przynajmniej w teorii. W rzeczywistości jednak potajemne spotkania i rozmowy księcia z kochanką doprowadzały Dianę do szewskiej pasji. Kobiecie nie udawało się zachować pokerowej twarzy, a wręcz przeciwnie księżna Walii zdecydowanie przeciwstawiała się romansowi męża. Odważnie mówiła w mediach i w prasie o prawdziwej naturze Karola, o jego wieloletnim romansie z Camillą, wprost atakowała nie tylko swojego męża, ale również całą Rodzinę Królewską.


Jak już pisałam przy okazji pierwszej części "Karol" podtytuły kolejnych książek czyli - Karol, Diana i Camilla, nie mają odzwierciedlenia w zawartości tych pozycji. W każdej części autorka skupia się na wszystkich bohaterach, ich wewnętrznych przeżyciach i emocjach. To, iż tytuł drugiego tomu wskazywałby na to, że autorka poświęciła w nim więcej uwagi Dianie jest mylące. Podobnie było w przypadku części pierwszej.


Po przeczytaniu drugiego tomu "Opowieści z angielskiego dworu" miałam bardzo podobne odczucia jak po skończeniu pierwszej części. Książka bardzo mi się podobała, czytałam ją z wielkim zainteresowaniem - i piszę to z punktu widzenia osoby, która do tej pory przejawiała bardzo znikome zainteresowanie monarchią brytyjską. Oczywiście podstawowe rzeczy wiedziałam, choćby z wiadomości telewizyjnych, ale moja wiedza ograniczała się raczej tylko do wydarzeń obecnych. Natomiast cały szum medialny wokół księcia Karola, księżnej Diany i Camilli ominął mnie z bardzo prostego powodu - po prostu, gdy te wydarzenia miały miejsce byłam zbyt mała, aby cokolwiek pamiętać i rozumieć. Więc myślę, iż dla takich osób jak ja książki pani Magdaleny Niedźwiedzkiej będą bardzo interesujące i dające pewien obraz całej sytuacji. Natomiast osoby z nieco większym bagażem doświadczeń, które coś już wiedzą na ten temat mogą mieć inne zdanie o tej trylogii. Jednakże myślę, że warto sięgnąć po książki z tej serii, ponieważ nawet jeśli nie poszerzą naszej wiedzy to na pewno umilą czas.


Autorce nie można odmówić wyśmienitego talentu i warsztatu pisarskiego. Obie części z trylogii "Opowieści z angielskiego dworu" czyta się bardzo przyjemnie. Na pewno jest to zasługa bardzo plastycznych opisów, nie tylko otoczenia, ale przede wszystkim opisów wewnętrznych przeżyć bohaterów. Przez tę książkę się dosłownie przepływa. Jest fajnie napisana, dialogi są, wydaje mi się bardzo prawdziwe i niezwykle wartkie. Ja byłam i nadal jestem bardzo usatysfakcjonowana formą tych książek.  Co za tym idzie serdecznie Wam ją polecam.







Wydawca - Wydawnictwo Prószyński i S-ka 
Data Wydania - 21.11.2017 
Liczba stron - 408 
Cykl : Opowieści z angielskiego dworu [ 2 ] 



Za egz. książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka 



Zapraszam Was na moje profile społecznościowe: