niedziela, 5 marca 2017

Recenzja - Lawendowy Pokój

"LAWENDOWY POKÓJ"  - Nina George


W swojej księgarni – o wiele mówiącej nazwie "Apteka Literacka" – Jean Perdu sprzedaje książki tak jak farmaceuta medykamenty. Umiejętnie rozpoznaje, co ktoś nosi w sercu, i proponuje odpowiednią fabułę na konkretny problem. Nie potrafi jednak uleczyć własnego cierpienia, które zaczęło się pewnej nocy wiele lat temu, kiedy odeszła od niego ukochana kobieta.
Wszystko się zmienia, gdy Jean w końcu otwiera pozostawiony przez nią list. Wcześniej nie miał odwagi go przeczytać…


Są książki, o których mówi się, że są piękne, genialne lub fantastyczne. "Lawendowy Pokój" miał być właśnie taką książką. Przeczytałam ją ze względu na świetne recenzje jakie miała na blogach. Jednocześnie troszkę bałam się tej książki, ponieważ obawiałam się, że będzie to pozycja jak wiele innych, o których dużo się mówi a nie  są one do końca warte tej opinii. 



Mam taką zasadę, że kiedy zaczynam czytać jakąś książkę to czytam ją do końca bez przerwy na jakąś inną lekturę. Ale jak wiadomo zasady są po, aby je łamać i ja właśnie podczas czytania "Lawendowego Pokoju" tę zasadę złamałam. Zrobiłam to dlatego, że w pewnym momencie ta książka zaczęła mnie męczyć. Oczywiście zdawałam sobie sprawę z tego, że "Lawendowy Pokój" napisany jest dość pięknym i wyniosłym językiem, jednak najbardziej irytowała mnie duża liczba nazw miast, portów i  miejscowości dla mnie po prostu było tego za dużo. W pewnym momencie pogubiłam się w fabule i musiałam jeszcze raz czytać dany rozdział.  Jednak pomimo to ta recenzja będzie pozytywna. 



Choć tekst na okładce mówi, że jest to książka o miłości to ja myślę, że jest ona o czymś jeszcze. Według mnie "Lawendowy Pokój" jest o strachu przed poznaniem prawdy i o skutkach takiego strachu. Gdyby Jean przeczytał list od Manon dwadzieścia jeden lat temu to być może całe jego życie potoczyłoby się inaczej. Przede wszystkim bohater miałby szansę na rozmowę z ukochaną. A tak? Przez dwadzieścia lat żył w samotności, odtrącając każdą kobietę, która chciała się do niego zbliżyć. "Lawendowy Pokój" jest też piękną historią o książkach. Jean Perdu jest księgarzem, który prowadzi swoją własną księgarnie na wodzie - "Aptekę Literacką". I właśnie za to go kocham. Za jego miłość do książek. W życiu prywatnym faktycznie  nie potrafił sobie poradzić, ale jako pracownik księgarni myślę, że sprawdzał się w stu procentach. 



Uważam, że tę książkę powinien przeczytać każdy nawet jeśli nie lubi historii miłosnych. "Lawendowy Pokój" pomimo, że jak już wspominałam trochę mnie irytował, denerwował, nudził to jednak cieszę się, że przeczytałam ją do końca. Coś mi mówiło, że ta książka zasługuje na to, aby dotrwać z nią do ostatniej strony. I nie zawiodłam się, bo książka jest naprawdę genialna i myślę, że kiedyś jeszcze wrócę do niej. Ta książka chyba potrafi leczyć. 


Wydawnictwo - Otwarte 
Data Wydania - 30.07.2014 
Liczba stron - 344


Za książkę dziękuję Wydawnictwu Otwarte!

3 komentarze:

  1. Książka czeka na półce, także na pewno przeczytam. I ciekawa jestem, czy też będę sie tak denerwować podczas czytania ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Lawendowy pokój" swojego czasu był bardzo popularny. Ja sama chciałabym aby teraz ktoś polecił mi książkę odpowiednią do mojego nastroju.. :) I nie dziwię się że momentami ta powieść Cię męczyła - jest to historia z tych, którymi należy się delektować i rozkoszować. I trzeba mieć do nich odpowiedni nastrój :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest to jedna z lepszych pozycji jakie czytałam ;) Nie mogę się doczekać możliwości poznania innych książek tej autorki.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń