"WSZYSCY JESTEŚMY STEROWANI" - Paweł Olearczyk
● Wydawnictwo - Novae Res, ● Rok wydania - 2012, ● Liczba stron - 280
Co mówi okładka ??
Codziennie każdy z nas podejmuje niezliczoną ilość decyzji. Od bardzo błahych, jaki kolor bielizny założyć, do bardziej poważnych, na przykład czy oświadczyć się dzisiaj Dominice, czy może jeszcze zaczekać? Ciężko stwierdzić, czy o naszych wyborach decydujemy sami, czy też wpływa na nie ktoś inny.
Bohaterem powieści jest młody chłopiec, który stara się życ przykładnie i porządnie. Niestety, życie postawi go wkrótce w sytuacji, która zmusi go do wybrania między dobrem a złem. A jak wiadomo, granica między tymi dwoma jest czasami bardzo niewyraźna. Co więcej, w życiu chłopca pojawią się osoby, które będą chciały podjąć te decyzje za niego..
Co mówię ja ?
"Wszyscy jesteśmy sterowani" jest książką, która opowiada o kilku miesiącach z życia nastolatka Nicka Agenta. Chłopak uczy się najprawdopodobniej w gimnazjum. Jest bardzo dobrym uczniem, świetnie się uczy i lubi chodzić do szkoły. Mieszka sam z matką - Klaudią Agent. Jeśli chodzi o ojca Nicka to zgodnie z tym co powiedziała mu jego matka, on nie żyje, ale wkrótce się przekonamy czy to prawda. W życiu Nicka ostatnio dzieją się różne rzeczy, których nawet on sam nie rozumie. Czyżby ktoś nim sterował??
"Wszyscy jesteśmy sterowani" jest moim trzecim spotkaniem z twórczością Pawła Olearczyka. W trakcie czytania tej książki postanowiłam rozejrzeć się za jakimiś informacjami o samym autorze. Przesłuchałam kilka wywiadów z Pawłem Olearczykiem, z nich dowiedziałam się m.in., że tę książkę napisał kiedy był jeszcze uczniem gimnazjum. Niestety wtedy żadne wydawnictwo nie było zainteresowane wydaniem tej książki, więcej autor kilka lat później zadebiutował książką "Nie pytaj mnie o Rose" a dopiero potem wydał "Wszyscy jesteśmy sterowani". Jak sam mówił w wywiadzie, tak książka przed publikacją wymagała poprawy, i to jest oczywiste.
Muszę przyznać, że na samym początku ucieszyło mnie to, że ta książka jest o wiele grubsza od dwóch pozostałych pozycji tego autora. Sam opis też mnie zaciekawił, zaintrygował. Szybko zabrałam się do czytania i jeszcze szybciej się zawiodłam. Liczyłam na to, że książka od razu porwie mnie, zaciekawi no a tak niestety nie było. Przez pierwsze kilkadziesiąt stron obserwujemy głównego bohatera- Nicka Agenta, podczas jego zwykłych przygód szkolnych. Tak naprawdę to niewiele się tam dzieje. Mam też pewne 'ale' co do głównego bohatera, bo nie podoba mi się on, kompletnie. Nick Agent jest połączeniem takiego maminsynka, tchórza, kujona i sama nie wiem kogo jeszcze. Na pewno nie chciałabym mieć takiego kumpla.
Pod sam koniec książki był taki moment, gdzie autor mnie naprawdę zaciekawił. Niestety nie trwało to długo, ponieważ za chwilę przyszło zakończenie, które mnie po prostu rozbroiło i denerwowało. Tę książkę można opisać tak; przez całe 15 rozdziałów nic się nie dzieje a w ostatnim rozdziale jest wielkie bum i wszystko staje się jasne. I co ja mam teraz zrobić? Powiedzcie mi bo ja nie mam pojęcia. Nie wiem czy mam Wam polecać tę książkę czy nie, bo taka naprawdę sama nie wiem czy ona mi się podobała mi się czy nie. Nie mogę powiedzieć, że była ona jakaś mega dobra, ale też nie mogę stwierdzić, iż była niedobra. Zresztą ja nie umiem mówić o książce, że była niedobra, ponieważ moim zdaniem nie ma takich książek. Jeśli zastanawiacie się nad przeczytaniem tej książki to moja recenzja chyba niewiele wam pomoże, musicie po prostu sami przeczytać tę pozycję i przekonać się.
Za książkę dziękuję Pawłowi Olearczykowi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz