"SREBRNA ŁYŻECZKA" - Magdalena Witkiewicz
Historia kobiety, która przeszła w życiu wiele. Traumy z przeszłości sprawiły, że zamknęła się w sobie i skupiła na karierze. Aż nagle ktoś pokazał jej, że można żyć inaczej. Ktoś przetarł zabrudzoną szybę i pokazał zupełnie inny świat.
Pewnego dnia Lidia dostaje list od tajemniczej kobiety, która przedstawia się jako przyjaciółka rodziny. Chce jej przekazać w spadku mieszkanie. Niczego więcej nie wyjaśnia.
Kim jest ta kobieta?
Dlaczego tak jej na tym zależy?
- opis Wydawcy
Do tej pory przeczytałam tylko kilka książek Magdaleny Witkiewicz. Ostatnią z nich skończyłam dziś, była to najnowsza powieść autorki, która premierę będzie miała 14 lipca. Cieszę się, że mogłam poznać tę historię przedpremierowo.
"Srebrna łyżeczka" wbrew temu co sugeruje opis, nie jest historią tylko o przeszłości i o pamiątkach rodzinnych. Owszem tytułowa łyżeczka, zagubiona, oddalona od reszty kompletu jest niejako symbolem połączenia. Lidia to nasza główna bohaterka, którą poznajemy gdy ma ona około 30 lat. Lidia opowiada nam, czytelnikom o swoim życiu, o trudnym dzieciństwie, braku ojca i problemach alkoholowych matki. Po pewnym czasie do narracji dołącza drugi bohater, który jest ważny nie tylko jako postać w książce, ale przede wszystkim jako przyjaciel i opoka naszej bohaterki. Nie będę Wam zbyt wiele opisywać o relacji tej dwójki, gdyż najlepiej będzie gdy sami ją odkryjecie. Jak trafnie czytamy w opisie "Srebrnej łyżeczki" Lidka dostaje list od tajemniczej kobiety. Rozmowy z nią pomagają bohaterce uporać się z przeszłością, a także udowadniają, że w życiu nigdy nie jest na coś za późno.
Nie mogę powiedzieć, że jestem wielką fanką twórczości Magdaleny Witkiewicz, gdyż przeczytałam zbyt mało książek tej autorki. Mogę jednak przyznać, że lubię te historie, które już poznałam i wiem, że uwielbiam styl autorki. "Srebrne łyżeczki" przeczytałam prawie od razu gdy otworzyła przesyłkę. Byłam pewna, że otrzymam to czego oczekuję po książce Magdaleny Witkiewicz. "Srebrne łyżeczki" nie podobały mi się tak bardzo jak chociażby "Jeszcze się kiedyś spotkamy". Stało się tak z bardzo prostego powodu, po prostu ta historia, ci bohaterowie nie trafili do mnie. Lidka jest bohaterką, którą poznajemy już jako dorosłą kobietę, ale nie mogłam polubić jej wersji, którą wspomina. Nie znalazłam zbyt dużo punktów stycznych z tą dziewczyną, mimo iż jesteśmy w podobnym wieku. Denerwowało mnie jej zachowanie i podejmowane przez nią decyzję. Nie zgadzam się też z głównym stwierdzeniem tej książki, że każdy wiek ma swoje prawa i młodość musi się wyszumieć. Nie jest to regułą, a Lidka kompletnie nie pasowało mi do roli imprezowicza. Jeśli chodzi o relacje między nią a drugim bohaterem - Konradem, to sama relacja bardzo mi się podobała. Nie podobały mi się jednak decyzje podejmowane przez nich. Nie zgadzam się z główną myślą tej relacji czyli, że niektórych ludzi poznajemy zbyt wcześnie. Moim zdaniem ta historia nie musiałaby zataczać takiego koła gdyby bohaterowie słuchali siebie, dali sobie szansę i nie rezygnowali tak łatwo.
"Srebrne łyżeczki" mają jednak wiele innych aspektów, które już podobały mi się bardziej, niż decyzje głównej bohaterki. Szczególnie podobał mi się wątek historii małżeństwa Pani Ireny. Nie jest on może najszczęśliwszy i chyba każdy inaczej wyobraża sobie to słynne "aż do śmierci", ale moim zdaniem było w tym wątku coś życiowego, taka mądrość, którą posiada tylko ktoś kto naprawdę dużo przeżył. Pani Irena była niezwykle mądrą kobietą, nie wiem czy potrafiłabym załatwić niektóre sprawy tak jak ona to robiła, ale myślę, że można ją podziwiać. Bardzo polubiłam tę bohaterkę właśnie za jej mądrość, za skromność, za to że potrafiła być w cieniu wtedy gdy czuła, że tak trzeba. Ona wiedziała jak to jest być jednocześnie tą drugą, a także tą pierwszą, najważniejszą. Potrafiła odstawić na boczny tor siebie i swoje potrzeby, bo rozumiała, że czasem lepiej coś zaakceptować takim jakim jest niż na siłę coś zmieniać. Nie twierdzę, że to dobra postawa, ale myślę, że postać Pani Ireny pokazuje, że nie ma uniwersalnego przepisu na dobre życie, a najczęściej musimy dopasować się do tego daje nam los. Podobało mi się to, że otwarcie przyznawała, że o tym czy o tamtym nie ma pojęcia, tego nigdy się nie dowie i mówiła, że może tak jest lepiej. Zatrzymałam się nieco dłużej na tej postaci, ponieważ naprawdę ją polubiłam (bardziej niż Lidkę) i ona na pewno zostanie w mojej pamięci na dłużej.
Myślę, że "Srebrna łyżeczka" niesie wiele dobry emocji i prawd o życiu oraz o ludziach. Nie ze wszystkim się zgadzam, ale kto wie może kiedyś to się zmieni. Na ten moment cieszę, że mogę czytać książki Magdy Witkiewicz, gdyż jest ona naprawdę utalentowaną pisarką i myślę, że z każdej jej historii mogę wynieść coś innego. W jednej pokocham bohaterkę pierwszoplanową, w innej będę się zachwycać samą historią. "Srebrną łyżeczkę" wam polecam, ponieważ jest historią życiową i poniekąd wzruszającą, która na pewno poruszy nie jedno kobiece serce.
Wydawca - Wydawnictwo Filia
Data wydania - 14.07.2021
Liczba stron - 352
Za egzemplarz książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Filia!
To było moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, ale zdecydowanie nie ostatnie. Autorka mnie zauroczyła swoją historią, a całość składa się na mądrą życiową lekcję!
OdpowiedzUsuń