środa, 12 maja 2021

"Niepokój przychodzi o zmierzchu" - Marieke Lucas Rijneveld

 "NIEPOKÓJ PRZYCHODZI O ZMIERZCHU" - Marieke Lucas Rijneveld 

Mała wioska na holenderskiej prowincji. Tuż przed świętami rodzina skromnych i pobożnych rolników doświadcza wielkiej tragedii - w wypadku ginie najstarszy syn Matthies. Niedługo potem kolejne nieszczęścia nawiedzają farmę, której życie zaczyna przypominać koszmarną wizję z obrazów Boscha. To kara za grzechy? Tak sądzą rodzice. Zatracając się w bólu i poczuciu winy, zaniedbują trójkę dorastających dzieci, które niewiele rozumieją i są przerażone atmosferą panującą w domu. Co to znaczy, że Matthies umarł? Czy ojciec odejdzie? Co stanie się z mamą? Jas, Obbe i Hanna na swój sposób radzą sobie z niepokojem. Gromadząc niepotrzebne przedmioty, składając ofiary, zadając ból sobie i innym, łamiąc seksualne tabu, dają się wciągnąć w wir coraz bardziej zatrważających obsesji i fantazji. Na ziemi niczyjej, gdzieś między dzieciństwem a dorosłością, kończy się niewinność.
- opis Wydawcy
 
"Niepokój przychodzi o zmierzchu" to wielowarstwowa powieść, która niesie tyle samo smutku co nadziei. Kiedy tylko zaczęłam ją czytać wiedziałam, że będzie to lektura, którą zapamiętam na bardzo długo. Warto również wspomnieć, że "Niepokój przychodzi o zmierzchu" to pięknie wydana książka - ozdoba nie jednej biblioteczki. 

Książka Marieke Lucas Rijneveld opowiada o bardzo pobożnej rodzinie z małej wsi. Tragedia, która dotyka tych ludzi jest ogromna i rodzice nie potrafią sobie z nią poradzić. Opłakując śmierć syna, zapominają o swoich pozostałych dzieciach i całkowicie zatracają się w żalu i żałobie. Dzieci pozostawione same sobie muszą nauczyć się być dorosłymi o wiele za wcześnie. Choć są dziećmi widać w ich oczach smutek jakiego nie ujrzymy w oczach wielu starszych ludzi. Warto zaznaczyć, że rodzice są bardzo pobożnymi ludźmi, którzy w tym co ich spotkało na, siłę starają się dostrzec grzech i gniew Boga. Wychowują swoje dzieci zgodnie z nakazami Biblii i traktują jej tekst bardzo dosłownie. 

"Niepokój przychodzi o zmierzchu" to bardzo dziwna książka, o której nie potrafię powiedzieć, że mi się podobała. Trudno powiedzieć, że czytanie o ciągłym smutku, żalu, tęsknocie i grzechu może się podobać. Poza tym książka jest nacechowana wieloma rzeczami, które dla czytelnika będą bardzo skrajne, czasem nawet nieprzyzwoite. Marieke Lucas Rijneveld pisze w bardzo prosty i bezpośredni sposób, co jest oczywiście zrozumiałe, biorąc pod uwagę to, że bohaterami są prości ludzie. Moim zdaniem jest to lektura dla twardych czytelników. Nie raz i nie dwa czytamy w niej o bardzo intymnych rzeczach, fizjologicznych, takich o których na co dzień raczej nie mówimy otwarcie. Autorka zestawiła tę prostotę z ogromną wiarą, która chyba nie do końca jest zdrowa. Trudno doszukiwać się w rodzinie naszej głównej bohaterki czegoś zdrowego i typowego dla rodziny. Podczas lektury wielokrotnie czułam irytację, niedowierzanie, czasem też niesmak po prostu. 

"Niepokój przychodzi o zmierzchu" to powieść bardzo dobra, ale także bardzo wymagająca. To książka, która wymaga przede wszystkim otwartego umysłu i pustego żołądka (co dla wrażliwszych). Jestem zadowolona z tego, że sięgnęłam po nią, bo to ważna powieść, ale musicie pamiętać, że nie każdy się w niej odnajdzie. Jednakże gdy już zaczniecie ją czytać, może być Wam trudno ją odłożyć, mimo wszystko. 



Wydawca - Wydawnictwo Literackie 
Data wydania - 5.05.2021
Liczba stron - 272

Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu! 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz