piątek, 25 września 2020

Światło Innych Gwiazd - Erika Swyler

 "ŚWIATŁO INNYCH GWIAZD" - Erika Swyler


Jest rok 1986, jedenastoletnia Nedda Papas, która mieszka przy Centrum Kosmicznym na Florydzie, marzy o zostaniu astronautką. Dziewczynka jest zapatrzona w ojca inżyniera, pochłoniętego obsesyjną pracą nad niebezpiecznym projektem. Mężczyzna tworzy wynalazek, który drastycznie zmienia strukturę czasu, a życie jego najbliższych pogrąża w chaosie. Dekady później Nedda spełnia swoje dziecięce marzenie i zostaje astronautką. Podczas misji jej załoga staje w obliczu kryzysu, który zagraża powodzeniu przedsięwzięcia oraz ich życiu. Nedda ma szansę znaleźć rozwiązanie, ale żeby to zrobić, musi pogodzić się ze swoją przeszłością i przyszłością.

- opis Wydawcy

 Na początek muszę się odrobinę porozczulać nad wydaniem tej książki. Na zdjęciu tego nie widzicie, ale "Światło innych gwiazd" ma twardą okładkę z ciemnoniebieską wklejką w środku, która idealnie komponuje się z pozostałymi elementami. Sama okładka jest matowa i wiem, że jest to jedna z tych, na których odznaczają się ślady palców, ale i tak ją lubię. 

"Światło innych gwiazd" to książka, której akcja toczy się dwutorowo. Autorka przedstawia nam rok 1986, w którym poznajemy małą dziewczynę Neddę, która jest bardzo zafascynowana kosmosem i swoim ojcem inżynierem. Równolegle poznajemy Neddę jako dorosłą kobietę, która spełniła swoje dziecięce marzenie - została astronautką. Niestety podczas jednej z misji jej załoga ma pewne problemy, które mogą się źle skończyć. 

Sięgając po ten tytuł nie wiedziałam czego się mogę spodziewać. Odrobinę bałam się, że może język będzie skomplikowany, może fabuła niezrozumiała dla mnie, w końcu występuje tu kosmos i podróże ponad chmurami - rzeczy z którymi nie mam styczności i nic o nich nie wiem.  Jednak już teraz, mogę Was zapewnić, że skoro mi udało się przeczytać tę pozycję i zrozumieć to każdy sobie poradzi, a moje obawy były dużo na wyrost. Owszem autorka pokusiła się o sporą ilość informacji czysto fizycznych, że tak powiem, które mogą nastręczać trudności dla typowego czytelnika. Szczerze mówiąc nie zagłębiałam się zbytnio w te rzeczy, których nie rozumiałam lub wydawały mi się dziwne - po prostu zaufałam autorce, że tak w rzeczywistości jest i koniec. Zamiast tego o wiele bardziej skupiłam się na fabule i bohaterach. 

Książka okazała się fascynującą przygodą, nie tylko o kosmosie. "Światło innych gwiazd" jest przede wszystkim opowieścią o życiu, o ambicjach i konsekwencjach  pewnych decyzji.  W szczególności dotyczy to ojca Neddy, który na początku wydaje się takim szalonym naukowcem i ojcem w oczach jedenastoletniej córki. W miarę czytania tej książki dowiadujemy się nad czym on pracuje i co próbuje zbudować i w tym momencie zaczęłam zastanawiać się w którą stronę ta historia zmierza. Ojciec Neddy jest taką postacią trochę wyidealizowaną i biorąc pod uwagę jego naukowe zapędy to daje to wybuchową mieszankę, która średnio wpasowuje się w koncept troskliwego ojca, choć on sam chce dla swojej córki wszystkiego co najlepsze. Z drugiej strony może być to kwestia sporna czy robi on to wszystko z myślą o córce czy jednak o sobie.  

"Światło innych gwiazd" jest powieścią wielopłaszczyznową,  a przez to może wydawać się skompilowaną. Gdy już minęło kilka dni od kiedy skończyłam tę pozycję doszłam do wniosku, że ona była dobra. Nie będę jej zaliczać do moich ulubionych lektur, ale była na tyle inna, dziwna i jednocześnie pięknie napisana, że wyróżnia się na tle innych książek. Była to ciekawa opowieść, do której myślę, że być może jeszcze wrócę za kilka lat. 


Wydawca - Wydawnictwo Czarna Owca 

Data wydania - 12.08.2020

Liczba stron - 416 

Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca!


niedziela, 20 września 2020

Dublerka

"DUBLERKA" - B.A. Paris, Clare Mackintosh, Sophie Hannah oraz Holly Brown


Jak daleko się posuniesz, by chronić swoją córkę? Cztery matki muszą ustalić, co naprawdę zagraża ich córkom – zanim będzie za późno. Córki Carolyn, Bronnie, Elise i Kendall przyjaźnią się i uczą w Akademii Sztuk Performatywnych imienia Orly Flynn. Rok temu zgrana grupka przyjaciółek rozpadła się – doszło między nimi brutalnej kłótni, ale dziewczynki już sobie wybaczyły i znów są nierozłączne. Jednak ich matki wciąż nie potrafią przejść nad tym do porządku dziennego. Szczególnie, że w szkole pojawiło się nowe zagrożenie i nowa tajemnicza uczennica.
- opis Wydawcy 


"Dublerka" to bardzo głośna premiera, o której nie sposób było nie usłyszeć. Mnie ten tytuł zainteresował z uwagi na fakt, że jedną z autorek jest B.A. Paris, której książki lubię. Dodatkowym faktem, jaki przekonał mnie do "Dublerki" było umiejscowienie akcji na szkolnych korytarzach i wykorzystanie postaci kilku uczennic jako paczki przyjaciół. 

W "Dublerce" mamy przedstawioną historię czterech dziewcząt, uczennic jednej ze szkół średnich - Ruby, Sadie, Bell i Jess, które w poprzednim roku poróżniła jedna sprawa. Od tamtej pory dziewczyny jednak zdążyły się pogodzić ze sobą i znów są paczką przyjaciół. Nie można tego jednak powiedzieć o ich matkach - Kendall, Carolyn, Elise oraz Bronnie, które nadal ,mimo powierzchownych dobrych relacji nie mogą zapomnieć o minionych wydarzeniach. W tej całej gorącej atmosferze pojawia się nowa uczennica, która być może będzie stanowić 'zagrożenie' dla ich córek. Jak wiadomo - dla każdej matki jej córka jest najlepsza i idealna..

Na wstępie zaznaczę, że w książce "Dublerka" jest sporo postaci. I choć autorki bardzo starały się nadać im indywidualne cechy, tak aby każda z nich czymś się wyróżniała to niestety mnie ich postacie i tak się czasem myliły. Fajnym i pomocnym zabiegiem było dodawanie adnotacji przy pierwszych rozdziałach odnośnie która bohaterka jest czyją matką. To na pewno odrobinę rozjaśnia już i tak zagmatwaną sprawę. Jednakże z uwagi na fakt, iż książka ma niecałe 400 stron to siłą rzeczy z czasem te imiona postaci wchodzą do głowy i czytanie tej pozycji nie wprawiało mnie w aż taką irytację jak na początku. Mimo to, niestety dziś, gdy minęło kilka dni od przeczytania "Dublerki" ja nie do końca pamiętam każdą bohaterkę. Pamiętam oczywiście ogólny zarys fabuły, ale szczegóły niestety mi uciekły. Oznacza to, że i o samej książce pewnie dość szybko zapomnę. 

Szczerze mówiąc po przeczytaniu opisu byłam tą książką mocno zainteresowana, a niestety w trakcie lektury odrobinę się zawiodłam. Potwierdziły się też moje obawy jeśli chodzi o zagrożenia jakie są związane z tym, że "Dublerka" aż cztery autorki. Z nich czterech do tej pory znałam tylko B.A. Paris i po niej mniej więcej wiedziałam czego się mogę spodziewać. Pozostałe pisarki były dla mnie zaskoczeniem, ale jednak mnie nie zachwyciły. Moim zdaniem trudno w takiej książce oceniać warsztat autora, kiedy tych autorów mamy kilku. Nie jestem w stanie stwierdzić, który pomysł pochodził od konkretnej autorki. Jak już wspomniałam mnie "Dublerka" zawiodła, może dlatego, iż bardzo dużo od niej oczekiwałam. Zamiast ciekawie skonstruowanej relacji między bohaterkami otrzymałam bardzo stereotypowe zachowania tych kobiet, które przez połowę książki kopały pod sobą dołki. 

"Dublerka" miała moim zdaniem fajny potencjał, ale niestety wolna akcja i mnogość postaci sprawiły, że i tak w żaden sposób nie zapamiętałam tej pozycji. W momencie czytania było ok, było dobrze, ale niestety na krótko. Jeśli więc szukacie książki, którą przeczytacie na raz i tylko tyle, to "Dublerka" z pewnością są pozycją, której warto się przyjrzeć. 



Wydawca - Wydawnictwo Albatros 
Data wydania - 29.07.2020
Liczba stron - 382

Za egz. książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Albatros! 

poniedziałek, 14 września 2020

Sfora - Przemysław Piotrowski

 "SFORA" - Przemysław Piotrowski 


Zima. W lesie nieopodal Zielonej Góry odnaleziona zostaje ręka. Wstępne oględziny wskazują, że została ona… odgryziona przez człowieka.
Atmosfera niepokoju w mieście narasta. W mediach pojawiają się pogłoski o grasującym w okolicach wilkołaku. Niedługo potem śledczy trafiają na zmasakrowane zwłoki zaginionej niedawno zakonnicy – ofiara została zamordowana, a jej ciało rozszarpały wilki. Inspektor Romuald Czarnecki powołuje specjalną grupę dochodzeniowo-śledczą, w skład której wchodzą również Igor Brudny i Julia Zawadzka ze stołecznej policji. Talent i trudna przeszłość komisarza Brudnego po raz kolejny mogą okazać się nieocenione.

- opis Wydawcy 


"Sfora" to druga po "Piętnie" części kryminalnej serii z Igorem Brudnym. Moim zdaniem warto czytać te książki w takiej kolejności, w jakiej zostały wydane, albowiem nie ominie Was nic co mogłoby stać się spoilerem w kolejnej części. 

Jak wiecie "Piętno" bardzo mi się podobało i uważam je za jedną z lepszych pozycji jakie miałam okazję czytać. Od "Sfory" oczekiwałam naprawdę sporo, ponieważ znałam już styl autora i wiedziałam, że mi on podpasuje, a poza tym wprost oczarował mnie opis drugiego tomu. Nie wspominając już o okładce, która po raz kolejny zrobiła niesamowitą robotę jeśli chodzi o promocję tego tytułu. 

Jak już przeczytaliście w opisie - "Sfora" koncentruje się na makabrycznych wydarzeniach, które mają miejsce w lesie pod Zieloną Górą. Tam właśnie zostają znalezione części ciała należące do człowieka. Choć jest to nieprawdopodobne, policja podejrzewa, że ręka którą znaleziono została odgryziona przez człowieka. Musicie przyznać, że opis ten mocno oddziałuje na wyobraźnię. Dodając do tego po raz kolejny świetny prolog, których choć krótszy niż w "Piętnie" to w takim samym stopniu wprowadza czytelnika w mroczny świat książki. Sprawia to, że z jeszcze większą ciekawością przystąpiłam do lektury "Sfory" głęboko licząc na świetny kryminał. 

"Sfora" bardzo mi się podobała, myślę, ze nawet bardziej niż pierwsza część. Przede wszystkim za sprawą zagadki, której dotyczy ta książka. Tak już jest, że książki, które oscylują w granicach realizmu i działań sił nadprzyrodzonych są dla mnie ciekawe i choćby wydarzenia w nich zawarte były totalnie z kosmosu to ja i tak to przeczytam. Odrobinę bałam się jak autor zamierza wyjść z tej fabuły, która z każdej strony miała nieprawdopodobne możliwości zakończenia.  Jednocześnie myślę, że jest to plus tej części, ponieważ trudno jest domyślić się końcówki gdyż fabuła posiada wiele różnych odnóg, z których każda może prowadzić do takiego a nie innego zakończenia. Minie się podobała zarówno fabuła i to jak była skonstruowana, jak również to w jaki sposób autor rozłożył poszczególne wydarzenia w przestrzeni czasowej. Cóż no nasz bohater podejmował takie a nie inne decyzje, ale szczerze mówiąc akcja "Sfory" tak pędziła, że nie miałam zbyt wiele czasu na zastanawianie się nad zasadnością decyzji Igora Brudnego. Mnie ciekawiło przede wszystkim zakończenie tej historii i na nim się nie zawiodłam. 

Przemysław Piotrowski po raz drugi mnie nie zawiódł, a wręcz przeciwnie - oczarował jeszcze bardziej. W "Sforze" znalazłam ciekawą i dobrze rozbudowaną fabułę z dziwnymi, mrocznymi elementami, które momentami zahaczały o nieprawdopodobne rzeczy, ale mimo to świetnie spędziłam czas przy lekturze tej książki.  Postać Igora Brudnego - o niej pisałam więcej przy opinii "Piętna", ale moje zdanie o nim nie zmieniło się. Wciąż uważam, że jest to ciekawa postać, dobry choć brutalny glina, którego potrzebuje zarówno Warszawa jak i Zielona Góra. 

"Sforę" polecam Wam tak samo jak "Piętno", ponieważ są to dobre kryminały, przy których na pewno spędzić fajne wieczory. 

 

Wydawca - Wydawnictwo Czarna Owca 

Data wydania - 12.08.2020

Liczba stron - 536

Cykl - Igor Brudny [2]

Za egzemplarz książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca!

sobota, 12 września 2020

Wiosna Zaginionych - Anna Kańtoch

 WIOSNA ZAGINIONYCH" - Anna Kańtoch 

Krystyna, emerytowana policjantka, jako młoda dziewczyna straciła w tajemniczych okolicznościach brata. W 1963 roku piątka studentów, dwie dziewczyny i trzech chłopaków, wyruszyła w Tatry, troje z nich zostało odnalezionych martwych, jeden – brat Krystyny – zaginął bez wieści. Wrócił tylko Jacek.


Teraz, po ponad pięćdziesięciu latach, Krystyna niespodziewanie spotyka go w osiedlowym sklepie w katowickim Nikiszowcu. Okazuje się, że Jacek od jakiegoś czasu pod zmienionym nazwiskiem mieszka w tej samej dzielnicy. Krystyna postanawia zmusić go do zdradzenia, co wydarzyło się w górach, a może nawet dokonać zemsty – w tym celu późnym wieczorem wybiera się do jego domu z nożem w plecaku. Gdy jednak wchodzi do willi, zastaje Jacka zamordowanego.
- opis Wydawcy

Od dawna już 'polowałam' na jakąś książkę Anny Kańtoch, gdyż jest to bardzo chwalona i nagradzana autorka współczesna. Zakres tematyczny jej książek jest bardzo szeroki, ponieważ w dorobku autorki znajdują się zarówno książki dla dzieci jak i odrobinę poważniejsza fantastyka. Ja miałam okazję zacząć swoją przygodę z tą pisarką od "Wiosny Zaginionych" czyli powieści z pogranicza kryminału i thrillera.  

'Wiosna Zaginionych" ma okołu czterystu stron, ale ja mam wrażenie jakby miała więcej. Moje odczucia wynikają głównie z tego, że w tej historii nagromadzonych jest naprawdę dużo wątków. Oczywiście najważniejszym z nich jest śledztwo, które prowadzi Krystyna (emerytowana policjantka) wraz ze swoimi kolegami po fachu w sprawie morderstwa Jacka Hermanna. W owym człowieku Krystyna rozpoznała dawnego kolegę swojego brata. Szczerze mówiąc moim zdaniem nie sposób jest napisać niczego więcej o tej książce nie odbierając Wam radości i zaciekawienia przy lekturze. Te informacje, które serwuje nam wydawca na okładce, moi zdaniem powinny być jeszcze lekko okrojone. 

 "Wiosna Zaginionych" pisana jest w niejednolitej narracji, gdyż występują tu rozdziały pisane z perspektywy naszej głównej bohaterki Krystyny, jak również fragmenty pisane w trzeciej osobie. Dodatkowym urozmaiceniem są rozdziały poświęcone operatorowi CPR, który pomaga tym którzy po tę pomoc zadzwonią. Pewnego dnia odbiera on dziwny telefon od mężczyzny, który mówi o tym, że się boi jakiegoś człowieka. Nic więcej nie udaje się ustalić i połączenie przerywa się, ale operator nie może wyrzucić z głowy tej rozmowy. 

Książka Anny Kańtoch zrobiła na mnie ogromne wrażenie, ponieważ autorka zawarła w niej  bardzo wiele wątków, nie wszystkie zostały wyjaśnione, ale jak zapowiedziała pisarka - ciąg dalszy nastąpi. "Wiosna Zaginionych" będzie miała kontynuację, na którą ja nie mogę już się doczekać. Mimo, że ta główna sprawa, czyli sprawa morderstwa została wyjaśniona to ja wciąż myślę o bohaterce i jej rodzinie, która także miała swój udział w całej sprawie. Musicie także wiedzieć, że "Wiosna Zaginionych" to nie tylko policyjne śledztwo wspomagane przez rezolutną emerytkę, ale także historia o przebaczeniu, pogodzeniu się z przeszłością, chorobie wynikającej z ogromnej traumy oraz koligacjach i brudach  rodzinnych, które prędzej czy później, ale wychodzą na wierzch. 

Jeśli chodzi o bohaterów książki "Wiosna Zaginionych" to przyznaję, że nie zżyłam się z nimi. Dałam się porwać historii przez nich opowiedzianej, ale samym postaciom nie poświęciłam wiele uwagi. Mam nadzieję, że przy kolejnej części to się trochę zmieni, bo jestem ciekawa przeszłości głównej bohaterki. 

Bardzo Wam polecam "Wiosnę Zaginionych" Anny Kańtoch, gdyż jest to bardzo dobrze napisana i skonstruowana powieść kryminalna, z wieloma wątkami pobocznymi. Autorka nie waha się wodzić nas, czytelników za nos i podsuwać niby gotowe rozwiązania, ale tak naprawdę trudno jest się domyślić prawdy. Bardzo zachęcam do sięgnięcia po ten tytuł.  

                                                                 Wydawca - Wydawnictwo Marginesy 
Data wydania - 30.09.2020
Liczba stron -400



Za możliwość przedpremierowej lektury książki, dziękuję Wydawnictwu Marginesy! 

poniedziałek, 7 września 2020

Witamy w Ballyfrann - Deirdre Sullivan

"WITAMY W BALLYFRANN" - Deirdre Sullivan



Bliźniaczki Madeline i Catlin przenoszą się do Ballyfrann, położonego na górskim odludziu miasteczka cieszącego się złą sławą – od wielu pokoleń dochodzi tu do tajemniczych zaginięć dziewcząt. Stare zamczysko, a którym teraz mieszkają, też nie sprawia wrażenia miejsca nadmiernie przyjaznego…
Z sióstr Catlin zawsze była tą bardziej przebojową, a Maddy przywykła do życia w jej cieniu. Jednak przeprowadzka do Ballyfrann wszystko zmienia – Catlin odnajduje miłość, Maddy zaś zaczyna odkrywać w sobie potężne moce, których istnienia wcześniej nie przeczuwała.

- opis Wydawcy

 
Przyznaję, że do tego tytułu przekonała mnie okładka. Szata graficzna zachowana jest w kolorach zieleni, które zwiastują mroczną, leśną przygodę. Znak, który widzimy na pierwszy planie z napisem "Witamy w Ballyfrann" od raz skojarzył mi się z filmami lekkiej grozy i tajemnicy. Często takie znaki można spotkać przy zamkach lub opuszczonych domostwach i zazwyczaj zwiastują one niesamowitą przygodę, ale także nutkę dreszczyku, który już niedługo wstrząśnie bohaterami. Z takim nastawieniem sięgnęłam po książkę Deirdre Sullivan. 

Moja interpretacja okładki pokrywa się z fabułą książki "Witamy w Ballyfrann". Na krtach powieści poznajemy dwie siostry - Madeline oraz Catlin, które przeprowadzają się wraz z matką do domu swojego ojczyma. Niestety w budynku i wokół niego dzieją się rzeczy dziwne i niesamowite. To jedno z tych miejsc, które mają moc oddziaływania na ludzi, którzy decydują się zamieszkać w pobliżu. Od początku powieści czuć w niej realizm magiczny, z naciskiem na magiczny. Największym lęk w naszych bohaterkach budzi fakt, iż w Ballyfrann co jakiś czas ginie dziewczyna.. 

"Witamy w Ballyfrann" jest powieścią niesamowicie magiczną i urokliwą - podobnie jak samo miejsce fabuły, które opisuje autorka. Jednocześnie od początku wiemy, że coś w tym miejscu musi się zadziać i tylko czekamy aż nasze nerwy zostaną wystawione na próbę.  Akcja książki rozwija się bardzo powoli i jednostajnie. Dla niektórych to będzie zaleta, ponieważ czytelnik ma szansę lepiej przyjrzeć się okolicznościom przyrody i architektury, które otaczają mury domostwa. Dla innych z kolei brak szybkiej i dynamicznie rozwijającej się fabuły może być problemem. Ilu czytelników tyle opinii, a jak wiadomo ważne, aby każdy czytał to na co ma ochotę. 

Jak już wspominałam książka ta rozwija się dość powoli. Dla mnie nie był to duży problem, ale chcę zaznaczyć, że przez odrobinę ciężej było mi się w nią wkręcić. "Witamy w Ballyfrann" nie jest pozycją długą, a więc też ten pierwszy fragment wprowadzający czytelnika w świat wykreowany przez autorkę musi mieć to coś  sobie. Musi od razu, od pierwszej strony powiedzieć czytelnikowi - "czytaj mnie, dalej będzie lepiej". Ja to zauważyłam w tej pozycji i choć książka bardzo mocno zahacza o magię to wszystkie kwestie były dobrze rozplanowane i w odpowiednim czasie wytłumaczone. Nie ukrywam, że "Witamy w Ballyfrann" jest powieścią momentami dziwną i kilka razy musiałam czytać daną stronę dwa razy, ponieważ miałam wrażenie, że czegoś nie zrozumiałam, albo pominęłam. Jednakże styl autorki wszystko to mi wynagrodził i kończąc czytać tę książkę byłam przekonana, że była to fajna lektura. Należy nadmienić także to, że "Witamy w Ballyfrann" momentami jest dość brutalna i nie jestem pewna jak na te fragmenty zareagowaliby młodsi czytelnicy. 

"Witamy w Ballyfrann" było ciekawą książką, dobrą do przeczytania na raz. Od pierwszej strony mnie zaciekawia i mimo wolnej akcji czytałam ją z przyjemnością korzystając ze świetnego stylu autorki. Myślę, że jest to pozycja warta przeczytania. 



Wydawca - Wydawnictwo IUVI
Data wydania - 29.07.2020
Liczba stron - 367 

Za egzemplarz książki bardzo dziękuję Wydawnictwu IUVI!

sobota, 5 września 2020

Piętno - Przemysław Piotrowski

 "PIĘTNO" - Przemysław Piotrowski 


Igor Brudny to twardy warszawski glina, który woli nie wracać do swojej przeszłości. Tym razem może jednak nie mieć innego wyjścia. 

Zielona Góra. Mężczyzna bliźniaczo podobny do Brudnego jest poszukiwany w sprawie wyjątkowo brutalnego morderstwa. Komisarz musi wrócić do rodzinnego miasta, by oczyścić się z podejrzeń i rozwikłać tajemnicę swojego pochodzenia. 

- opis wydawcy


 Jeśli chodzi o Przemysława Piotrowskiego to ja kojarzyłam "Piętno" z okładki, ale wcześniej nie czułam potrzeby, aby zagłębiać się w opis tej historii. Aż nagle rzuciła mi się w oczy okładka "Sfory" i przeczytałam o czym ona jest.  I tak bardzo mi się tenże opis spodobał, że wiedziałam, że muszę to mieć. Jednakże zawsze lepiej czytać po kolei niż nie, więc najpierw sięgnęłam po "Piętno" jako, że jest to pierwszy tom z serii o Igorze Brudnym. 

Na kartach "Piętna" poznajemy komisarza Igora Brudnego - policjanta ze stołecznej. Igor przyjechał do Warszawy przed laty z Zielonej Góry, gdzie wychował się w sierocińcu. Jak można się domyślić przez takie, a nie inne  dzieciństwo Igor nie zbyt dużo wie o swoim pochodzeniu. Pewnego dnia natrafia na zapis z kamery monitoringu, na którym dostrzega mężczyznę łudząco do niego podobnego. Czy to rzadki przypadek sobowtóra?  czy może Igor ma brata bliźniaka? 

"Piętno" można powiedzieć wciągnęło mnie do swojego świata już od samego początku. Chcę wspomnieć o prologu, który jakoś bardziej zapadł mi w pamięć w tej książce niż w innych. Na pierwszych stronach książki obserwujemy księdza, który w małej izbie odprawia ostatnią posługę dla umierającej kobiety. W ostatnich zdaniach prologu czytamy o tym, że kobieta wyjawiła mu całą prawdę, nie wiemy jednak czego ona dotyczyła, ani kim są bohaterowie tej sceny. Mnie ten wstęp bardzo przekonał, ponieważ był tajemniczy, może nawet mistyczny. Z całą pewnością autor zasiał w moim umyśle nutkę ciekawości, która potem z każdą przeczytaną stroną tylko kiełkowała. Poza tym obecność księdza już w pierwszym fragmencie książki zapowiada nam, że Kościół prawdopodobnie będzie miał w tej historii swoją rolę do odegrania. W późniejszym czasie czytelnik przekonuje się, że i owszem autor w "Piętnie" porusza między innymi temat dewiacji w kościelnych kręgach. 

Książka Przemysława Piotrowskiego jest świetny, rasowym kryminałem, który czytałam z zapartym tchem. Fabuła książki jest tak skonstruowana, aby na każdym etapie czytania czytelnik miał coś do odkrycia. Autor podsuwa coraz to nowsze i momentami bardziej abstrakcyjne rozwiązania, ale mimo to mnie na przykład nie udało się odgadnąć zakończenia. Mało tego, to zakończenie "Piętna" dość mocno mnie zaskoczyło i myślę, że nie tylko mnie. Książka ta pozostawiła po sobie przede wszystkim niedosyt pióra autora, który jest niezwykle lekki i płynny. Czytając "Piętno" miałam wrażenie jakbym momentami oglądała film. Dzięki barwnym choć jednocześnie brutalnym i do bólu realistycznym opisom czytelnik ma szansę poczuć dreszczyk emocji na własnej skórze poprzez śledzenie literek na papierze. Warto również wspomnieć o postaci głównej - Igorze. Igor jest bohaterem kreowanym na dobrego i skutecznego gliniarza z niewyjaśnioną przeszłością. Autor niejako po części oparł fabułę na bohaterze i jego przeszłości, wykorzystując przy tym to, że my czytelnicy nic o nim nie wiemy. Nie możemy wiedzieć, ponieważ Igor sam o sobie niewiele wie. Tak naprawdę gdyby nie ta sprawa z monitoringiem i podejrzeniami, które padły na Brudnego, on sam nigdy nie wróciłby do Zielonej Góry. Moim zdaniem należą się autorowi brawa za to, że w pierwszej części swojej serii pozwolił czytelnikowi poznać głównego bohatera, a wszystko to zapakował w świetną zagadkę kryminalną, od której nie sposób się oderwać. Wszystko to razem sprawia, że "Piętno" zaliczam do jednych z najlepszych kryminałów jakie czytałam. 

Polecam Wam "Piętno", ponieważ naprawdę uważam, że jest to tytuł, który wyróżnia się na tle innych. Mnie bardzo spodobał się styl autora i pomysł na fabułę. Z ogromnym zaangażowaniem czytałam "Piętno", a teraz zabieram się za "Sforę". 


Wydawca - Wydawnictwo Czarna Owca 

Data wydania - 06.05.2020

Liczba stron - 464 

Cykl - Igor Brudny [1] 


Za egzemplarz książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca!


środa, 2 września 2020

Doktor Bogumił - Ałbena Grabowska

 "DOKTOR BOGUMIŁ" - Ałbena Grabowska 

Bogumił Korzyński, absolwent Uniwersytetu Medycznego w Wilnie, rozpoczyna pracę w warszawskim Szpitalu im. Dzieciątka Jezus na oddziale chorób wewnętrznych. Jest rok 1850. Siedem lat wcześniej świat odrzuca Horacego Wellsa i jego eter, doprowadzając nieszczęsnego wynalazcę do szaleństwa i samobójczej śmierci. Szpital połowy XIX wieku wciąż spływa ropą, krwią i brudem, a najlepszym chirurgiem jest ten, który potrafi w jak najkrótszym czasie wykonać operację.

Bogumił pragnie zostać ginekologiem i tym samym pomóc kobietom takim jak jego żona, która kolejny poród niemalże przypłaca śmiercią. Jednocześnie doktor zmaga się z własnymi demonami i przeszłością, o której zacna rodzina żony nie ma pojęcia.

- opis Wydawcy

Ałbena Grabowska jest, wydaje mi się, że dość znaną polską autorką, której książki są chętnie czytane. Ja przyznaję, że nie zagłębiałam nigdy w twórczość tej autorki, ale teraz zapragnęłam sięgnąć po "Doktora Bogumiła". Jest to początek nowej serii autorki, która skupiać się będzie na historii medycyny - przynajmniej tak spekuluję po przeczytaniu pierwszej książki. 

Powieść Ałbeny Grabowskiej podzielona jest na typowe rozdziały, w których poznajemy Bogumiła Korzyńskiego oraz jego przygodę z medycyną. Oprócz tych rozdziałów mamy w tej pozycji pewne przerywniki, w których autorka koncentruje się na światowej sławy lekarzach i naukowcach tamtego okresu. Dzięki temu czytelnik ma szansę bliżej przyjrzeć się takim postaciom jak Wells, Rober James Graves czy Edward Jenner. Byli to uczeni, którzy w ogromnym stopniu przyczynili się do rozwoju medycyny. Niesamowicie doceniam autorkę za te fragmenty, gdyż  sfabularyzować historię nie jest łatwo, tym bardziej gdy mamy do czynienia z tematyką naukową, gdzie trzeba zawrzeć fakty, aby przedstawić czytelnikowi nie tylko osobę, ale też to czym się zajmował.  

Pierwszy tom z serii "Uczniowie Hippokratesa" koncentruje się na postaci tytułowego doktora Bogumiła. Bogumił Korzyński żyje w roku 1850, pracuje jako lekarz w jednym z warszawskich szpitali. Oczywiście szpital w tamtych czasach wyglądał zupełnie inaczej niż widzimy go obecnie, co autorka doskonale i ze wszystkimi detalami opisuje. Bogumił ma aspiracje, by zostać ginekologiem i pomagać kobietom przejść przez ten trudny czas jakim jest ciąża a przede wszystkim poród. Zarówno nasz bohater jak i my obecnie zdajemy sobie sprawę, że w roku 1850 nie było mowy o takim sprzęcie jaki dziś widzimy w szpitalnych salach, a lekarze opierali się na dawnej wiedzy i niechętnie dopuszczali jakiekolwiek "nowinki" choćby były one rzeczywiście pomocne. Stąd też była dużo większa śmiertelność nie tylko w przypadku kobiet rodzących, ale ogólnie ludzi. 

W książce "Doktor Bogumił" oprócz tytułowego bohatera poznajemy także jego kuzynkę - Augustę. Kobieta ta jest człowiekiem światła można powiedzieć, gdyż zna języki obce i interesuje się medycyną. Jak wiadomo w tamtych czasach zawód lekarza był zarezerwowany tylko dla mężczyzn, ale nie zniechęciło to Augusty w dążeniu do celu. Kobieta postanowiła, że w taki czy inny sposób wedrze się w świat medycyny. 

Książka ta ma nieco ponad 500 stron, ale wydaje się jakby była o wiele grubsza, gdyż jest bardzo dobrze wypełniona. Mam na myśli to, że "Doktor Bogumił" ma małe marginesy i nieco mniejszą czcionkę niż w standardowej książce. Stąd też ja tę pozycję czytałam około tygodnia, ale to dlatego, że dla mnie osobiście była to wymagająca lektura. Musiałam tej książce poświęcić więcej czasu i przede wszystkim uwagi, bo choć styl autorki jest niebywale przyjemny to sama tematyka jest wymagająca. Nie ułatwiało mi czytania także to, iż fabuła osadzona jest w takich a nie innych realiach, choć z drugiej strony właśnie to sprawiło, że zainteresowałam się tą historią. Jest to po prostu książka, która więcej ode mnie wymagała, ale cieszę się z jej lektury, ponieważ dowiedziałam masy rzeczy, o których nie miałam pojęcia, a także poznałam świetnych bohaterów. 

Przyznaję, że jestem w pełni usatysfakcjonowana prozą Ałbeny Grabowskiej oraz  samą historią Bogumiła. Cieszę się, że sięgnęłam po ten tytuł i mam nadzieję, że autorka będzie łaskawa i kolejna część pojawi się niedługo. Nie ma do czego się przyczepić jeśli chodzi o ten tytuł, gdyż pasowało mi w nim wszystko - począwszy od okładki (swoją drogą naprawdę przepiękna, no i te kolory), a kończąc na świetnym piórze autorki. Polecam! 

Wydawca - Wydawnictwo Marginesy 

Data wydania - 01.08.2020

Liczba stron - 512 

Cykl - Uczniowie Hippokratesa [1]

Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Marginesy!