wtorek, 31 marca 2020

Ocalało tylko serca - Klaudia Bianek

"OCALAŁO TYLKO SERCE" - Klaudia Bianek 



Klara to dziewczyna potrafiąca zauroczyć niejednego chłopaka: bystra, piękna, niebojąca się czerpać z życia garściami, a jednocześnie bardzo niepewna siebie. Jest zagubiona i stoi na życiowym rozdrożu, zastanawiając się, czy prawdziwa miłość istnieje i czy kiedykolwiek uda jej się odnaleźć prawdziwe uczucie. Niespodziewanie spotyka kogoś, kto wywróci cały jej świat do góry nogami.


Aleksander jest prawdziwym bohaterem, który ocalił niejedno życie, przy okazji narażając swoje własne. Uważany za tajemniczego i aroganckiego, ukrywa przed wszystkimi swoją historię, nie mając nadziei na lepsze jutro. Nie spodziewa się, że na świecie jest jeszcze ktoś, kto może pokochać go takim jakim jest. Każdej nocy zadaje sobie pytanie: czy było warto? I doskonale wie, że tak.

- opis Wydawcy 


"Ocalało tylko serce" jest moim drugim spotkaniem z twórczością autorki. Po raz pierwszy zetknęłam się z piórem Klaudii Bianek przy lekturze powieści "Jedyne takie miejsce". Wiem, że ostatnio autorka wydała także dwie inne książki  - mam nadzieję, że kiedyś po nie sięgnę. Na ten moment za mną pozycja najnowsza czyli "Ocalało tylko serce". 

Głównymi bohaterami w "Ocalało tylko serce" są Klara i Aleksander. Dziewczyna jest młodą i bardzo ambitną studentką, mieszka z lekko dziwną współlokatorką i ma dość nietypową relację ze swoim 'niby chłopakiem'. Jak już możecie się domyślić Klara jest osobą z jednej strony bardzo wartościową, a z drugiej nie zawsze widzi siebie tak jak inni ją spostrzegają. Dzięki tej wrodzone niepewności i nutki dziewczęcość jest w stanie zauroczyć niejednego chłopaka. Jeśli zastanawiacie się czy skądś nie znacie Klary to tak macie rację. Dziewczynę mogliśmy poznać w poprzedniej książce Klaudii Bianek - "Jedyne takie miejsce". Klara to dziewczyna, z którą przelotnie spotykał się Alan - bohater poprzedniej powieści. Na kartach "Ocalało tylko serce" spotkamy także Lenę oraz jej synka, których też możecie kojarzyć jeśli czytaliście debiut autorki. Powiem szczerze, że mnie to odrobinę zaskoczyło, ponieważ nie przypuszczałam, że te dwie książki będą się o siebie zazębiać. Oczywiście możemy spokojnie przeczytać "Ocalało tylko serce" bez znajomości treści "Jedynego takiego miejsca". Jeśli będziecie czytali je w tej kolejności jak miały premierę to myślę, że będziecie pozytywnie zaskoczeni, ale nie jest to konieczne. 

Drugim bohaterem książki "Ocalało tylko serce" jest Aleksander. Mężczyzna jest kilka lat starszy od Klary, ma za sobą dość traumatyczne przeżycia - nie tylko zdrowotne, ale także te związane z życiem osobistym. Nie będzie to zaskoczenie, że Klara i Aleksander spotkają się i coś między nimi zacznie się dziać. Niewinna kolacja z rodzicami sprawi, że oboje spotkają na swojej drodze kogoś, kto być może odmieni ich życie i ich stosunek do miłości. 

"Ocalało tylko serce" to książka, którą bardzo dobrze mi się czytało. Rozdziały pisane są naprzemiennie przez Klarę i Aleksandra, a więc możemy poznać dogłębniej bohaterów. Książka ma krótkie rozdziały i dużo światła na stronie. Wszystko to sprawia, że "Ocalało tylko serce" czyta się bardzo szybko, a dzięki stylowi autorki - również bardzo przyjemnie. Niemniej jednak nie jest to pozycja bardzo górnolotna. Jest fajnie napisana, ale fabuła nie jest niczym odkrywczym - takie schematy powtarzają się w wielu pozycjach. Druga rzecz to to, że książka mnie nie zaskoczyła na spokojnie wszystkiego po kolei domyślałam się, także zakończenia. Nie twierdzę, że jest to minus tej pozycji, ale dla mnie nie było w niej tego czegoś, tej nutki zaciekawienia. Jeśli już to mam wrażenie, że "Ocalało tylko serce" jest dobrą książką na tzw. 'odmóżdżenie' - czyta się szybko i przyjemnie, bohaterów można polubić no i spędzić kilka chwil na totalnym relaksie nawet nie myśląc o tym co się czyta. 

Najnowsza książka Klaudii Bianek to fajny wybór dla osób, które zaczynają swoją przygodę z czytaniem "na dużą skalę" lub po prostu szukają lektury lekkiej i niezobowiązującej. Myślę, że tymi słowami najlepiej określić "Ocalało tylko serce". 


Wydawca - Wydawnictwo We need YA 
Data wydania - 25.03.2020
Liczba stron - 384

Za egz. książki bardzo dziękuje Wydawnictwu We Need YA! 

Zapraszam Was na mój profil na Instagramie

sobota, 28 marca 2020

Była sobie rzeka - Diane Setterfield

"BYŁA SOBIE RZEKA" - Diane Setterfield



W ciemną noc w środku zimy w starej gospodzie nad Tamizą ma miejsce niezwykłe wydarzenie. Stali bywalcy właśnie zabijają czas opowieściami, kiedy w drzwiach pojawia się ciężko ranny nieznajomy. W ramionach trzyma martwą dziewczynkę. Kiedy godzinę później dziecko zaczyna oddychać, nikt nie może w to uwierzyć. Cud? Czy magiczna sztuczka? Może nauka będzie w stanie to rozstrzygnąć?


Mieszkańcy nabrzeży prześcigają się w pomysłach, by rozwiązać zagadkę dziewczynki, która umarła, a potem ożyła. Mijają jednak dni, a tajemnica wydaje się coraz bardziej nieprzenikniona. Dziewczynka okazuje się niema i nie może odpowiedzieć na pytania: kim jest, skąd pochodzi i co stało się z jej bliskimi. W tej sprawie pojawia się coraz więcej pytań i wątpliwości.

Tymczasem trzy rodziny wyrażają chęć, by wziąć dziecko pod opiekę. Zamożna młoda matka wierzy, że dziewczynka jest jej córką, która zaginęła dwa lata wcześniej. Rodzina farmerów, która wciąż przeżywa sekretny romans syna, szykuje się na przyjęcie wnuczki. Skromna i skryta gospodyni proboszcza widzi w małej niemowie swoją młodszą siostrę. Każda z tych osób ma własną opowieść, której granice między rzeczywistością a fantazją są ulotne i rozlewają się czasami jak niekontrolowane wody rzeki.

- opis Wydawcy 

Książka "Była sobie rzeka" to istny majstersztyk pod względem wydania. Jako czytelnicy książek papierowych otrzymujemy przepiękną okładkę, która okazuje się być obwolutą, a pod nią odkrywamy coś równie pięknego. Książka utrzymana jest w kolorystyce niebieskiej ze srebrnymi ozdobieniami. Ja byłam totalnie oczarowana tym wydaniem, myślę zresztą, że nie tylko ja. Ci, którzy mieli okazję trzymać tę pozycję w dłoniach mam nadzieję, że zgodzą się ze mną.  Wszystko to oczywiście nie oznacza, że "Była sobie rzeka" broni się tylko ładną okładkę, to jest rzecz która jako pierwsza rzuca się w oczy, ale jej wnętrze jest ta samo genialne jak zapowiada to oprawa graficzna. 

Co do fabuły książki "Była sobie rzeka" to wydaje mi się, że opis wydawcy w zupełności zaspokoi Waszą ciekawość. Nie ma sensu powtarzać dwa razy tych samych rzeczy, tym bardziej, że wydaje mi się, że nie napisałabym Wam niczego ponadto co znajduje się w opisie. "Była sobie rzeka" to jedna z tych pozycji, gdzie bardzo łatwo napisać coś co może zepsuć innemu czytelnikowi frajdę z czytania. 

"Była sobie rzeka" to pozycja, od której oczekiwałam czegoś nietuzinkowego, jakiejś baśniowej historii jakiej dawno nie było dane mi przeczytać. Coś z moich nadziei się ziściło. Książka Diane Setterfiled to magiczna powieść napisana pięknym, literackim językiem. Przyznam, że przez ten ostatni aspekt na początku lektury miałam trudności, aby wgryźć się w fabułę. Po czasie jednak myślę, że warto przełamać swoje dotychczasowe preferencje i poświęcić więcej czasu na pozycję, która jest bardzo wartościowa. Ja "Była sobie rzeka" czytałam kilka dni, ale absolutnie nie żałuję czasu, który z nią spędziłam. Momentami miałam zastoje czytelnicze spowodowane zbyt długimi opisami, ale po każdym kryzysie przychodził lepszy moment i znów z radością odkrywałam losy tajemniczej dziewczynki, która choć umarła to jednak przeżyła. 

"Była sobie rzeka" to pozycja, której głównym zadaniem jest wpłynąć na czytelnika i zaprosić go do swojego świata. Do małej gospody "Pod Łabędziem" gdzie okoliczni mieszkańcy spotykają się, aby wspólnie spędzać czas na raczeniu się różnorakimi trunkami, a także by słuchać zapierających dech w piersi opowieści. Małe miasteczko położone nad rzeką, która daje mieszkańcom pracę, a jednocześnie czasem okazuje się zdradliwa. Autorka każdą, najdrobniejszą rzecz przedstawia w sposób wysublimowany i tak poetycki, że tę pozycję wprost się pochłania. Książkę "Była sobie rzeka" pokochałam za jej niecodzienny klimat, za ciekawą i wciągającą fabułę oraz za styl, który mnie absolutnie oczarował. 

Jeśli jeszcze nie czytaliście książki "Była sobie rzeka" to musicie koniecznie nadrobić. Dodatkowo - przepiękne wydanie z obwolutą  tej pozycji sprawia, że będzie ona idealną ozdobą na Waszej półce!



Wydawca - Wydawnictwo Albatros 
Data wydania - 11.03.2020
Liczba stron - 480

Za egz. książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Albatros! 

Zapraszam Was na mój profil na Instagramie

niedziela, 22 marca 2020

Podejrzany - Fiona Barton

"PODEJRZANY" - Fiona Barton 



Po zaginięciu dwóch osiemnastolatek podczas wakacji w Tajlandii ich zrozpaczone rodziny znajdują się nagle w centrum uwagi mediów z całego świata.

Reporterka Kate Waters zawsze daje z siebie wszystko, żeby jako pierwsza opublikować artykuł na gorący temat, pierwsza zdobyć wywiad na wyłączność, pierwsza odkryć prawdę – nie inaczej jest tym razem. Jednocześnie nie może jednak przestać myśleć o własnym synu, którego nie widziała od dwóch lat, kiedy rzucił studia i postanowił podróżować po świecie. Tym razem sprawa jest więc osobista.
W ramach odkrywania kolejnych szczegółów sprawy zaginionych dziewczyn wszyscy się przekonają, że mimo tak dużego dystansu geograficznego niebezpieczeństwo może czaić się zaskakująco blisko…

- opis Wydawcy 

O autorce "Podejrzanego" czyli Fionie Barton słyszałam już dawno. Było to za sprawą jej poprzednich książek - "Wdowa" oraz "Dziecko". Niestety nie miałam okazji do przeczytania tych dwóch tytułów, a więc tym bardziej ucieszyłam się z możliwości zaznajomienia się z najnowszą książką autorki. "Podejrzanego" byłam niesamowicie ciekawa i już na wstępie przyznam Wam, że nie zawiodłam się na niej. 

"Podejrzany" to książka z gatunku thrillera z pewnym tajemniczym zaginięciem. Opis brzmi jak najbardziej typowo dla tego typu pozycji - młode dziewczyny, zaginięcie, pewna dociekliwa dziennikarka i zło czające się bardzo blisko bohaterów. Całą tę otoczkę grozy, uczucia, że "coś złego się wydarzyło" czuć od samego początku powieści. im dalej w las, tym tajemnice zaczynają coraz bardziej prześladować bohaterów, którzy sami już zaczynają się gubić. O tajemniczej śmierci dwóch młodych dziewcząt zaczynają rozpisywać się gazety, informacja trafia do mediów, które także nie przebierają w słowach, aby jak najrzetelniej i najszybciej przekazać wiadomości swoim odbiorcom. Cała ta nagonka źle odbija się na rodzinach dziewcząt, które nie mogą w spokoju opłakiwać swojej straty. Sprawą zajmuje się detektyw Bob Sparks, oraz odrobinę mniej oficjalnie dziennikarka Kate. 

Książka pisana jest z kilku perspektyw - detektywa, reporterki oraz matki. Każda z osób w ten czy inny sposób jest wciągnięta w tę sprawę. Rozdziały w "Podejrzanym" są bardzo krótkie i zwięźle napisane, co sprawia, że objętość pozycji (przeszło ponad 500 stron) jest w ogóle niezauważalna. Zagadka i chęć jej rozwiązania są na tyle duże, że ja nie mogłam oderwać się od lektury. Przeczytałam książkę Fiony Barton w jeden dzień co nie jest typowe dla mnie. Ta pozycja była naprawdę wciągająca i tak dobrze, płynnie napisana. 

Ze swojej strony bardzo polecam Wam "Podejrzanego", a czym prędzej chciałabym zabrać się za pozostałe książki Fiony Barton. 



Wydawca - Wydawnictwo Czarna Owca 
Data wydania - 12.03.2020
Liczba stron - 560 
Cykl - Kate Waters [3] 

Za egz. książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca! 

Zapraszam Was na mój profil na Instagramie

czwartek, 19 marca 2020

Oddaj albo giń - Olga Rudnicka

"ODDAJ ALBO GIŃ" - Olga Rudnicka 


A podobno nie ma nic nudniejszego niż praca w bibliotece! Takie spostrzeżenie pojawiło się w głowie Matyldy Dominiczak, gdy stała nad leżącym w archiwum trupem jednego z czytelników, o którym mogła powiedzieć tylko tyle, że zazwyczaj nie zwracał książek w terminie. Jeszcze tego ranka niewinna bibliotekarka staje się główną podejrzaną w sprawie o zabójstwo.

Matylda nie zwykła pozostawiać w rękach innych osób tego, co da radę zrobić sama. Wbrew przeciwnościom losu, protestom męża, zakazom naczelnika policji i niechęci dyrektora biblioteki postanawia odkryć prawdę, a przynajmniej oczyścić się z zarzutów i podsunąć śledczym innego podejrzanego.
- opis Wydawcy 


Olga Rudnicka to znana i lubiana polska autorka książek kryminalnych. "Oddaj albo giń" to moje pierwsze spotkanie z tą pisarką, ale w sekrecie Wam powiem, że raczej nie ostatnie. Podczas lektury dostałam wszystko to czego spodziewałam się po niej - zbrodnię, intrygę i fajną babeczkę za bohaterkę. 

Nasza główna bohaterka - Matylda pracuje w bibliotece. W pewien poniedziałkowy poranek gdy jak zwykle przychodzi do pracy zastaje tam niecodzienny widok - zwłoki mężczyzny, prawdopodobnie czytelnika tejże biblioteki. Po pierwszy szoku i uporządkowaniu faktów kobieta znajduję pokiereszowanego dyrektora, który podobnie jak ona - nie wie co mogło się stać. Jako, że Matylda ma odrobinę dość nudnego życia i pracy, postanawia odrobinę zabawić się w detektywa i wbrew zaleceniom policji - sama odkryć sprawcę morderstwa. 

Przyznam, że dla mnie jako nałogowego czytelnika taki opis brzmi wprost idealnie. Zapowiada idealną lekturę - tajemnicze morderstwo wśród książek? czy to nie pomysł idealny na fabułę książki? Moim zdaniem tak. Cieszę, że autorka doszła do tego samego wniosku i napisała tę powieść. Wydaje mi się, że wcześniej nie czytałam książki o takiej tematyce i jednocześnie osadzonej w takim a nie innym miejscu. "Oddaj albo giń" to więc lektura, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła i naprawdę polubiłam się z bohaterką a także autorką i jej stylem pisania. 

Jak już wspominałam dzięki "Oddaj albo giń" można powiedzieć, że zdecydowałam się sięgnąć po prozę Olgi Rudnickiej. Nie żałuję tej decyzji gdyż książka była niewiarygodnie fajna, klimatyczna i świetnie napisana. Autorka skonstruowałam bardzo intrygującą zbrodnię i wplotła w to bohaterkę, która normalnie nigdy nie powinna mieć styczności z takimi rzeczami. Matylda jest bibliotekarką, ma nudną pracę, nudne życie i nudnego męża, jedne co wplata w jej życie odrobinę humoru to córka - mała, ale rezolutna i pełna odwagi dziewczynka. Sami przyznacie, że osoba taka jak Matylda raczej średnio powinna być zainteresowana sprawą morderstwa, nawet jeśli wydarzyło się to tuż pod jej nosem. A jednak okoliczności sprawiają, że kobieta odkrywa w sobie niesamowite pokłady ciekawości i postanawia pomóc policji w rozwikłaniu tejże zagadki. 

"Oddaj albo giń" to książka przy której bardzo fajnie spędziłam czas. W przyszłości z chęcią sięgnę po inne powieści Olgi Rudnickiej, gdyż jest to autorka o świetnym stylu pisania, w sposób nietuzinkowy kreuje swoich bohaterów, a przy tym ma ciekawe pomysły na fabuły do swoich powieści. Jeśli jeszcze nie znacie tej autorki to jak najbardziej polecam Wam "Oddaj albo giń". 



Wydawca - Wydawnictwo Prószyński i S-ka 
Data wydania - 10.03.2020
Liczba stron - 416

Za egz. książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka! 

Zapraszam was na mój profil na Instagramie

wtorek, 17 marca 2020

Trzy Kobiety

"TRZY KOBIETY" - Lisa Taddeo



Taddeo oddaje kobietom głos i prawo do opowiadania o tym, co je podnieca, napędza i ekscytuje, a przy tym niczego nie ocenia, nie moralizuje i nie poronografizuje żadnych praktyk ani zachowań. To wybitne osiągnięcie dziennikarskie i narracyjny triumf, przedstawiony szczerze i bezpretensjonalnie – książka pełna niuansów, różnorodnych punktów widzenia, a przede wszystkim nieprzebranej tolerancji i empatii.


Maggie zwierza się ze swojego nastoletniego romansu z nauczycielem. Niespodziewane zerwanie wpłynęło na całej jej późniejsze życie. Dopiero podczas procesu sądowego zrozumiała, że tak naprawdę została wykorzystana. Solane opowiada o tym, co skłoniło ją i jej męża do otwarcia związku, jak te praktyki wpływają na ich relację i jak pomogły żonie zrozumieć, gdzie kończy się pożądanie męża, a zaczyna jej własne. Z kolei Linie dopiero romans pozwolił odkryć, jak ważna jest dla niej czułość, której brakowało jej w długoletnim małżeństwie.

- opis Wydawcy 

"Trzy kobiety" niesamowicie zaintrygowały mnie swoim opisem. Nie mogłam doczekać jej lektury, która wydawał mi się idealną na Dzień Kobiet. Od początku zdawałam sobie sprawę, że pozycja ta ma wydźwięk reporterski i tym bardziej nie mogłam jej doczekać. Nie pamiętam, aby wcześniej kiedykolwiek natknęła się na tego typu książkę, a więc był to idealny moment na prozę Lisy Taddeo.

"Trzy kobiety" to jak sam tytuł wskazuje trzy historie, trzech całkowicie innych kobiet. Maggie, Solane oraz Linie - wszystkie one opowiadają jakby o sobie, swoim życiu na wielu płaszczyznach, ale nie będę ukrywać, że głównie chodzi tutaj o życie seksualne tych kobiet. 

Dla niektórych może się to wydać ciekawe, a inni odłożą tę książkę po kilkunastu stronach stwierdzając, że to nie dla nich. Mnie udało się przeczytać "Trzy kobiety", chociaż przyznam, że było to czytanie "na raty". Nie potrafiłam przebrnąć przez tę pozycje za jednym razem. Momentami dlatego, że była zbyt dosadna, zbyt realna co nie do końca mi się podobało. Gdy zaczynałam jej lekturę liczyłam na opowieść prawdziwą, ale jednocześnie kobiecą i taką może odrobinę sentymentalną. To co otrzymałam tylko połowicznie zgadzało się z  moimi oczekiwaniami. Na kartach książki "Trzy Kobiety" często czułam zniesmaczenie i nie wydaje mi się, aby taki był celowy zamysł autorki. Były jednak także momenty, które bardzo mi się podobały. Rzeczy, które uświadamiały to jakimi istotami są kobiety, jakie rzeczywiście mają pragnienia i potrzeby, których mężczyźni często nie rozumieją lub nie chcą zrozumieć. Jak można się domyślić czy to po tytule czy po opisie - "Trzy kobiety" mają wydźwięk odrobinę feministyczny. Mają pokazać problem z samoakceptacją kobiet, które często boją się prosić i mówić o tym co im się podoba i czego chciałyby spróbować. 

"Trzy kobiety" to potrzebna i ważna książka, ale jest ona jednocześnie trudna w odbiorze. Na pewno nie jest to lektura dla zbyt młodych dziewcząt, ponieważ myślę, że wiele z tego mogłoby nie być zrozumiałe dla nich. 



Wydawca - Wydawnictwo Marginesy 
Data wydania - 26.02.2020
Liczba stron - 368

Dziękuję Wydawnictwu Marginesy za możliwość przeczytania książki! 

Zapraszam Was na mój profil na Instagramie

niedziela, 15 marca 2020

Bibliotekarka z Auschwitz

"BIBLIOTEKARKA Z AUSCHWITZ" - Antonio G. Iturbe


Oparta na historii czeskiej więźniarki obozu Auschwitz-Birkenau, Dity Kraus, opowieść o nastolatce, która ryzykowała życiem, aby ocalić magię literatury w piekle Holokaustu. Ma zaledwie czternaście lat i wytatuowany na ręce numer 73 305. Dita przyjechała do Auschwitz-Birkenau transportem z getta w Teresinie. Razem z matką i ojcem trafiła do tak zwanego obozu rodzinnego. To jedyne miejsce w "fabryce śmierci", w którym dzieci i ich rodzice mogą mieszkać razem. Jedyne, w którym działa tajna szkoła, z niewidzialnymi tablicami i zeszytami, lekcjami wypowiadanymi szeptem i przerywanymi, niczym dzwonkiem, brutalnymi rewizjami. Ale książki są prawdziwe. Osiem rozlatujących się tomów. Każdy na wagę ludzkiego życia. Najmniejsza biblioteka świata. Dita została ich strażniczką, szmugluje je między barakami, co noc znajduje dla nich nowe kryjówki, kładąc na szali własne życie.
- opis Wydawcy 

"Bibliotekarka z Auschwitz" była na mojej liście do przeczytanie od kiedy tylko zauważyłam jej zapowiedź. Wiedziałam, że będzie to coś co mnie zainteresuje i mi się spodoba. Bardzo ucieszyłam się gdy przyszła do mnie paczka z tą książką i jak najszybciej zabrałam się za lekturę. 

O czym jest "Bibliotekarka z Auschwitz" mówi sam tytuł i jej opis. Jest to historia inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, które miały miejsce w obozie zagłady w Auschwitz. Dita jako nastolatka zostaje przewieziona do tego obozu i tam zaczyna się jej piekło na ziemi, a także jedna z ważniejszych jej ról w życiu. Dziewczyna zostaje "strażniczką" książek, ośmiu tomików, które w obecnej sytuacji są warte więcej niż jakakolwiek inna książka kiedykolwiek. Te niewielkie książeczki były dla Dity i dla innych osób, które z nich korzystały bardzo ważne. Wiadomym jest, że w miejscu takim jak Auschwitz każda namiastka normalności była na wagę życia, a więc także te książki, których strażniczką była Dita Kraus. 

Dita wraz z innymi przebywała w bloku nr 31, bloku tak zwanym "rodzinnym". Było to miejsce urządzone typowo na pokaz, gdzie nadzorujący w Auschwitz zapraszali przedstawicieli organizacji humanitarnych. Panował tam względy porządek i ład, a jego mieszkańcy byli lepiej traktowani i dostawali więcej racji żywieniowych. W tym własnie bloku mieszkańcy starali się zapewnić swoim dzieciom namiastkę normalności, jednym z jej elementów były właśnie te książki. 

W ostatnim czasie polski rynek wydawniczy zalała fala Auschwitz. Na półkach w księgarniach znajdziemy od groma pozycji, które w swoim tytule mają to magiczne słowo - Auschwitz. Jedni się cieszą, bo lubią tego typu tematykę, inni nawołują do nieczytania tego typu literatury, z uwagi na fakt, że bardzo często te pozycje nie mają nic wspólnego  z prawdą o obozach koncentracyjnych. Ja jestem gdzieś po środku. Momentami irytuje mnie natłok tej tematyki i to, że autorzy i wydawcy zrobili sobie z Auschwitz maszynę do zarabiania pieniędzy. Myślę, że   we wszystkim należy zachować umiar i rozsądek, a żeby tak było trzeba oddzielić te wartościowe książki, które warto znać od tych napisanych tylko dla zysku. "Bibliotekarka z Auschwitz" jest pozycją wartą przeczytania, ponieważ jest prawdziwa. Pokazuje rzeczywistość obozu i codzienne życie ludzi, którzy byli zmuszani do pracy ponad normę. W tym całym piekle jest ta mała biblioteka, która daje nadzieję na to, że normalne życie istnieje. 

Jeśli zastanawiacie się nad przeczytaniem "Bibliotekarki z Auschwitz" to moim skromnym zdaniem naprawdę warto. Warto sięgać po te pozycje, które nas interesują i które mogą coś nowego wnieść w nasze życie, a ta powieść taka jest. 


Wydawca - Wydawnictwo Literackie 
Data wydania - 26.02.2020
Liczba stron - 464

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Literackie! 

Zapraszam was na mój profil na Instagramie

czwartek, 12 marca 2020

Rozmowy z seryjnymi mordercami - Christopher Berry-Dee

"ROZMOWY Z SERYJNYMI MORDERCAMI" - Christopher Berry-Dee



Unikatowe wywiady przeprowadzone przez autora w kilkunastu najcięższych zakładach karnych świata, rejestrowane na taśmie magnetofonowej i filmowej, zawierają opisy przerażających czynów.



Christopher Berry-Dee przetworzył je w zdumiewającą książkę, która natychmiast stała się klasyką reportażu kryminalnego. Nie tylko opisuje spotkania z najbardziej amoralnymi ludźmi na świecie, ale także przytacza ich własne relacje na temat dokonanych przestępstw. Daje w ten sposób czytelnikom wgląd w psychikę ludzi, którzy popełnili najgorszą możliwą zbrodnię – bezlitośnie pozbawili życia inną istotę ludzką.
- opis Wydawcy 


Morderstwo i ludzie, którzy zdobywają na to, aby tego dokonać od wieków byli obiektem zainteresowania innych. Są to rzeczy, które interesują ekspertów z wielu dziedzin nauki - medycyny, psychologii, kryminologii ale także pisarzy i dziennikarzy, którzy widzą w morderstwie pomysł na świetną książkę. Są też tacy 'zwykli' ludzie jak na przykład ja - czytelnik, który w oderwaniu od najnowszego bestseleru ma ochotę przeczytać coś mrocznego, ale jednocześnie prawdziwego. W tym przypadku z pomocą przeszła mi własnie pozycja od Wydawnictwa Czarna Owca pod tytułem "Rozmowy z seryjnymi mordercami". 

Zacznę o czegoś na co ja się dałam nabrać i odrobinę mi z tego powodu było przykro, a raczej czułam się zawiedziona. Mam na myśli tytuł książki, który jest ogromnie mylący. Kiedy widzę nagłówek "Rozmowy z seryjnymi mordercami"  pierwsze co mam w głowie to to, że będzie to pozycja, w której znajdę coś na kształt wywiadów ze zbrodniarzami. Niestety jak już wspominałam tytuł jest bardzo mylący, ponieważ w tej książce samych rozmów jest jak na lekarstwo, a cała reszta to po prostu wywód autora na podstawie rozmów z owymi mordercami. Przykro mi to mówić, ale na prawdę poczułam zirytowana kiedy odkryłam ten fakt, ale cóż mówi się trudno i żyje dalej. 

Mylący tytuł nie sprawił jednak, że porzuciłam lekturę "Rozmów z seryjnymi mordercami". Choć pierwsze strony tej pozycji były dla mnie wyzwaniem z tego względu, że potrzebowałam chwili aby zapoznać się ze stylem pisania autora to jednak nie żałuję przeczytania tej książki. To co znalazłam w środku w zupełności mnie usatysfakcjonowało. Autor - Christopher Berry-Dee skupia się bardzo mocno na morderstwie, jak go popełniono, jakich narzędzi użyto - krótko mówiąc opisuje największe zbrodnie w sposób bardzo dokładny i bardzo dosłowny. Wszystko to sprawia, że "Rozmowy z seryjnymi mordercami" to lektura dla osób o mocnych nerwach i pustym żołądku. Drugim elementem, na którym skupia się autor są sami mordercy, zbrodniarze, bestie - różnie są nazywani. Christopher Berry-Dee opisuje aspekty psychologiczne oraz analizuje dzieciństwo morderców pod względem ich przyszłych dokonań. Zarówno pierwsza jak i druga część  książki jest dobrze napisana,są fajnie uporządkowane fakty co sprawia, że pozycja jest ciekawa i przyjemna w odbiorze (choć sam temat do przyjemnych nie należy). 

Jeśli szukacie czegoś co pokaże Wam morderstwo od kulis, a także pochyli się nad stanem psychologicznym osoby, która tego czynu dokonała to polecam Wam książkę "Rozmowy z seryjnymi mordercami". Pozycja ma uporządkowany schemat, jest czytelna i ciekawie napisana - myślę, że nie będziecie zawiedzeni, nawet mimo braku tytułowych rozmów z mordercami. 


Wydawca - Wydawnictwo Czarna Owca 
Data wydania - 26.02.2020 
Liczba stron - 352 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca! 


Zapraszam Was na mój profil na Instagramie

poniedziałek, 9 marca 2020

Te wiedźmy nie płoną

"TE WIEDŹMY NIE PŁONĄ" - Isabel Sterling


Hannah to czarownica z krwi i kości, z umiejętnością kontrolowania ognia, ziemi, wody i powietrza. Choć mieszka w Salem, jej magia jest tajemnicą, którą musi zachować dla siebie. W innym przypadku może ją stracić. Na zawsze. Hannah spędza więc większość czasu, unikając swojej eks, Veroniki, i pracując w lokalnym sklepie z magicznymi obiektami. Gdy przerażający rytuał krwi przerywa zabawę pod koniec roku szkolnego, a dowody na istnienie mrocznej magii zaczynają pojawiać się w całym Salem, Hannah jest pewna, że to dzieło śmiertelnie groźnej Krwawej Czarownicy. Na domiar tego, w mieście pojawia się nowa dziewczyna, Morgan, która skrada serce nastoletniej czarownicy. Chcąc ocalić swój sabat i zdobyć serce dziewczyny, Hannah będzie musiała przetestować granice swojej mocy.
- opis Wydawcy 

"Te wiedźmy nie płoną" były znane w polskiej strefie książkowej jeszcze na długo przed premierą w naszym kraju. Za granicą ta pozycja zgarniała naprawdę dobre opinie, a więc byłam przekonana, że gdy tylko wyjdzie polska edycja to czym prędzej po nią sięgnę. Dzięki uprzejmości Wydawnictwa We Need YA  miałam okazję przeczytać tę książkę jeszcze oficjalną datą premiery z czego bardzo się cieszę. 

Przed przeczytaniem "Te wiedźmy nie płoną" oczywiście byłam zaznajomiona z opisem i ogólnie wiedziałam o czym ta pozycja będzie. Wiedźmy, magia i miłość wszystko to możecie odnaleźć na kartach tej pozycji. Hannah to wiedźma żywiołów, a więc potrafi co nie co z wodą, ogniem, powietrzem i ziemią. Oprócz wiedźm żywiołów są także wiedźmy czyniące oraz krwawe wiedźmy, te ostatnie nie są zbyt lubiane przez inne. Nasza główna bohaterka jest nastolatką, która oprócz swojego sabatu  i rodziny, ma regularnych (mugolskich) przyjaciół, których niestety musi trochę oszukiwać, ponieważ nieistnienie wiedźm jest objęte tajemnicą. 

"Te wiedźmy nie płoną" to fantastyka młodzieżowa, która jest idealna na odpoczynek z książka po ciężkim dniu. Oprócz tych elementów magicznych odnajdziecie w tej pozycji sporo z obyczajówki i romansu. Hannah ma byłą dziewczynę, z której tak średnio potrafi się wyleczyć, a ta z kolei ciągle nie może pogodzić się z rozstaniem. Ja co do tej pozycji miałam ogromne oczekiwania i chciałabym abyście Wy mieli (po przeczytaniu mojej opinii) odrobinę inne nastawienie do niej. Co by nie mówić i nie pisać "Te wiedźmy nie płoną" są młodzieżówką i nie oczekujcie od tego tytułu nie wiadomo jakich rzeczy i super dojrzałych bohaterów. To jest książka, którą dobrze się czyta, jest wciągająca i poprawnie napisana. Podobał mi się wątek seksualnością wpleciony w powieść fantastyczną i myślę, że dobrze to autorce wyszło. Zastanawiam się, czy ta książka nie będzie miała kontynuacji, ponieważ zakończyła się w taki sposób, że spokojnie autorka mogłaby to jeszcze pociągnąć. Z chęcią bym przeczytała dalsze perypetie magiczne i miłosne głównej bohaterki. 

Podsumowując "Te wiedźmy nie płoną" podobały mi się, choć podejrzewam, że jestem już odrobinę za duża na tego typu powieści. Jednakże powieść była fajna, wciągająca, zżyłam się z bohaterami, mimo, że mnie irytowali momentami i myślę, że ten tytuł jest godny polecenia. 


Wydawca - Wydawnictwo We Need YA 
Data wydania - 11.03.2020
Liczba stron - 350 

Za egz. książki bardzo dziękuję Wydawnictwu We Need YA! 

Zapraszam Was na mój profil na Instagramie

sobota, 7 marca 2020

Opiłki i okruszki - Tomasz Jastrun

"OPIŁKI I OKRUSZKI" - Tomasz Jastrun 


Ta książka to luźny katalog wspomnień, każdy rozdział jest odwołaniem do wydarzeń z kolejnych lat. Główny bohater wspomina swoje dzieciństwo, romanse, życie w czasach komunizmu , stan wojenny, blaski i cienie wolności, a w końcu zmagania się ze starością. Opowieść snuje się poprzez lata, od roku 1953, a kończy się w roku 2041, gdy bohater opowieści umiera. To okruchy życia, osobne, a jednak układają się w całość.
- opis Wydawcy 


"Opiłki i okruszki" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Tomasza Jastruna. Teraz już wiem, że jest to autor już dość polskim czytelnikom. Pisze książki z gatunku literatury obyczajowej i pięknej, reportaże, felietony oraz ogólnie pojętą publicystykę. Tomasz Jastrun pisał między innymi dla Newsweeka, Zwierciadła oraz Rzeczpospolitej. Oprócz "Opiłków i okruszków" w swoim dorobku ma takie pozycje jak "Splot Słoneczny", "Rzeka Podziemna", "Czułym okiem' czy książeczka dla dzieci - "Antoś i jeszcze ktoś". 

"Opiłki i okruszki" to krótka książka składająca się z zapisów dni głównego bohatera od roku 1953 aż do 2041. Jeden fragment na jeden rok. Owe fragmenty dotyczą wielu dziedzin życia bohatera, zarówno prywatnego jak i tego związane z pracą. Dzięki tym krótkim zapisom poznajemy życie mężczyzny od lat dziecięcych, poprzez dojrzewanie, dorosłość aż po wiek starczy. Obserwujemy między innymi pierwsze zauroczenia i zbliżenia bohatera, jego małżeństwo, problemy ze zdrowiem. Choć mężczyzna, o którym czytamy jest postacią fikcyjną to to co dzieje się wokół niego już nie koniecznie. W "Opiłkach i okruszkach" mamy na przykład bardzo wiele odniesień do życia politycznego i społecznego z czasów PRL'u. 

Wydawać by się mogło, że nie jest możliwe, aby z tak krótkich i rozszarpanych zapisów poznać głównego bohatera. To na co inni autorzy potrzebują setek stron, Tomasz Jastrun zawarł na 130. jestem na prawdę pod ogromnym wrażeniem talentu autora, sposobu pisania i przede wszystkim pomysłu na tę książkę. "Opiłki i okruszki" to pozycja życiowa, główny bohater jest zwykłym człowiekiem, który rodzi się, dojrzewa, odkrywa swoje 'prawdziwe ja', pracuje, walczy z władzą, czeka w kolejkach po najpotrzebniejsze produkty. Jest to książka trudna i poważna, ale łatwo napisana, ponieważ zwiera w sobie tylko to co niezbędne, wszystkie słowa perfekcyjnie wyważone. Na jej kartach odnajdziemy elementy reportażu, kroniki, wspomnień, a także historię. 

"Opiłki i okruszki" jest jedną z najlepszych przeczytanych przeze mnie książek. Jest ona mała objętościowo, ale ogromna pod względem treści, które przekazuje. bardzo cieszę się, że miałam okazję przeczytać coś spod pióra Tomasza Jastruna. 

Wydawca - Wydawnictwo Czarna Owca 
Data wydania - 26.02.2020 
Liczba stron - 128 


Za egz. książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca!

Zapraszam Was na mój profil na Instagramie