sobota, 30 marca 2019

Maszyna Szczęścia - Katie Williams

"MASZYNA SZCZĘŚCIA" - Katie Williams 




Gdyby maszyna była w stanie podać ci przepis na szczęście, który mógłby ci się jednak nie spodobać, czy

zrobiłbyś test?
Jedz więcej mandarynek. Rozwiedź się z żoną. Odetnij sobie palec wskazujący prawej dłoni. Zalecenia maszyny szczęścia często bywają zaskakujące, ale w 99,97% gwarantują, że będziesz szczęśliwszy. Pearl pracuje dla firmy Apricity – a więc zawodowo zajmuje się szczęściem. Jej nastoletni syn, Rhett, zdaje się czerpać zadowolenie z bycia nieszczęśliwym. Gdyby tylko Pearl zdołała go przekonać, aby wykonał test Apricity... Ta ostrzegawcza, drwiąca i przezabawna opowieść o postępie technologicznym stanowi zarazem ostre jak brzytwa przedstawienie najmroczniejszych głębi ludzkiej psychiki.

 - opis Wydawcy 


"Maszyna Szczęścia" od początku wydawała mi się ciekawą pozycją, która może wnieść powiew świeżości w wybierane przeze mnie lektury. Po obejrzeniu serialu Black Mirror miałam ochotę na coś podobnego, ale oczywiście w formie książki. "Maszyna Szczęścia" idealnie wpasowała się w moje oczekiwania. 

Jak wiemy z opisu fabuła książki opiera się na Apricity - aplikacji, która uzyskując dostęp do DNA człowieka, mówi mu jak ma się zachowywać, co robić, aby był szczęśliwy i spełniony. Krótko mówiąc świat kompletnie zdominowany przez technologię o niepokojąco zaawansowanej inteligencji. Tak myślę ja, natomiast osoby, które poznajemy w tej książce w większości przypadków, są zafascynowani tą aplikacją i wprost nie wyobrażają sobie podejmowania decyzji nie niej. W końcu człowiek może się mylić, a koputer już nie - prawda? 

W "Maszynie Szczęścia" bliżej poznajemy Pearl, która pracuje w jednym z działów firmy Apricity Corporation w San Francisco. Jako pracownik, ale również osoba prywatna jest całkowicie oddana aplikacji, która według niej jest idealnym narzędziem do osiągnięcia stanu szczęścia w życiu. Pearl ma syna Rhetta, który jako jeden z nielicznych osób nie korzysta z Apricity i nie chce nawet słyszeć słów zachęcających do skorzystania z niej. Jego matka od dawna, trochę na siłę stara się go przekonać, że Apricity ma prawie 100% skuteczność i dzięki niej byłby w końcu szczęśliwy. To, że Pearl chce, aby jej synowi było dobrze w życiu to nic nadzwyczajnego - każda matka chce tego dla swojego dziecka, jednakże jak daleko można posunąć się w "uszczęśliwianiu" drugiego człowieka? 

"Maszyna Szczęścia" to przede wszystkim historia o tym jak mocno, jak głęboko technologia  wkroczyła w życie ludzi. Jak bardzo zaawansowane mogą być te urządzenia i co najgorsze - w jak prosty sposób zaczynają odbierać człowiekowi rozum. Myślę, że w świecie Pearl człowiek stał się tak uzależniony od tejże aplikacji, że można wprost stwierdzić, że odbiera ona im rozum. Trudno inaczej nazwać sytuacje, w której osoba nie jest w stanie podjąć samodzielnie decyzji bez skonsultowania się ze swoim telefonem. Takiej przyszłości trochę się obawiam, jednocześnie mam nadzieję, że nigdy do takiej nie dojdzie. 

W "Maszynie Szczęścia" jako czytelnicy obserwujemy bohaterów, którzy bez namysłu wykonują polecenia Apricity - wierząc, że wszystko ma na calu przybliżenie ich do upragnionego stanu szczęścia. Czasem są to proste i nieszkodliwe polecenia, ale są również takie, które w efekcie sprawiają człowiekowi ból, raniąc go fizycznie. 

"Maszyna Szczęścia" to książka z bardzo ciekawym pomysłem, którego potencjału autorka troszeczkę nie wykorzystała. Niemniej jednak Katie Williams stworzyła coś nowego, unikalnego - świat, w którym nie chciałabym żyć. Świat ludzi, którzy spełniając się zawodowo nie mają czasu na życie prywatne, a czując się nieszczęśliwi zawracają się do telefonu, a nie słuchają samych siebie. Autorka ma bardzo dobry styl pisania, książkę szybko się czyta, za sprawą dużej ilości dialogów. "Maszyna Szczęścia" nie jest zbyt opasłym tomiszczem, a więc myślę, że bez problemu można przeczytać ją w kilka wieczorów. Ciekawy pomysł na fabułę i dobre wykonanie. 




Wydawca - Wydawnictwo Edipresse
Data wydania - 27.02.2019 
Liczba stron - 255

Za egz. książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Edipresse. 

czwartek, 28 marca 2019

Tusz - Alice Broadway

"TUSZ" - Alice Broadway 



Każde zachowanie, każdy uczynek, każda ważna chwila zostawia ślad na Twojej skórze. Leora jest przekonana, że jej zmarły ojciec powinien zostać zapamiętany na zawsze. Wie, że zasługuje on, aby wszystkie jego tatuaże zostały usunięte i przekształcone w księgę skóry jako dowód dobrego życia, jakie wiódł.


Jednak kiedy odkrywa, że jego tusz zmieniono, a księga jest niekompletna, zaczyna się zastanawiać, czy tak naprawdę kiedykolwiek go znała.

- opis Wydawcy



Doskonale wiecie, że nie ocenia się książki po okładce, ale pozachwycać się chyba można?? ;-) 


"Tusz" Alice Broadway to zeszłoroczna premiera w wydawnictwie We Need YA. Niestety dopiero teraz miałam okazję sięgnąć do jej wnętrza i przekonać się co w trawie piszczy i o co właściwie tyle hałasu. Nie muszę nikogo przekonywać, że "Tusz" od początku zbierał bardzo dobre opinie, które śledziłam na bieżąco w internecie. Zaczynając czytać pierwszą książkę Alice Broadway miałam nadzieję, że dobre recenzje okażą się prawdziwe i mnie również ta książka oczaruje. 

Zacznę od tego co moim zdaniem jest najważniejsze - co musicie wiedzieć, aby zdecydować czy "Tusz" to książka dla was. W świecie wykreowanym przez Alice Broadway mamy do czynienia z nietypowym podziałem społeczeństwa - na tych, którzy zdobią swoje ciało tatuażami i tych, których skóra jest całkowicie czysta. Ogólnie wygląda to tak, że jeśli dzieje się coś ważnego w Twoim życiu - to może być ślub, urodzenie dziecka, rozpoczęcie nowej pracy, zakończenie związku - jednym słowem cokolwiek, to wykonujesz na swoim ciele tatuaż. I tak za każdym razem. Można powiedzieć, że jest to taka forma zapisywania, utrwalania naszej historii, tego co się z nami działo przez całe życie. Są jednak tacy, którzy tych tatuaży nie mają i wcale nie dla tego, że nie chcieli ich mieć. Powód braku tatuażu może być różny - najczęściej czyści są ludzie uważani za złych lub niebezpiecznych. Takich osób unika się, ponieważ przez to, że nie mają nic na swojej skórze nie wiadomo kim są, jacy są, co przeżyli, a jeśli ludzie czegoś nie znają to się tego boją. 

Jeśli chodzi o główną bohaterkę to nią Leora, która niedawno przeżyła śmierć swojego ojca. Po jego śmierci dziewczyna dowiaduje się, że pewne części jego tatuaży zmieniono lub usunięto. Zaczyna dociekać prawy o zmarłym i również o samej sobie. Czytelnik śledzi jej losy z zapartym tchem i nie może doczekać się, aż pozna prawdę. Mnie osobiście "Tusz" wciągnął od pierwszych stron, nie miałam żadnych problemów, aby wkręcić się w fabułę. Co do samej bohaterki to niestety traktowałam ją od początku jako 'tylko postać'. Może tylko z nielicznymi jej przeżyciami udało mi się utożsamić, jednak przez resztę książki Leora po prostu była i śledziłam jej losy bo mnie ciekawiły. Ani jej nie polubiłam, ani też nie pałałam do niej zbytnią sympatią. Liczę na to, że w drugim tomie (który myślę, że niebawem przeczytam) autorka poświęci tej postaci jeszcze więcej czasu. 

"Tusz" Alice Broadway zdecydowanie zasługuje na tak rzucającą się w oczy okładkę, ponieważ dzięki niej więcej osób być może sięgnie po książkę - a zdecydowanie warto. Jest to świetna młodzieżówka, z ciekawą fabułą oraz pomysłem, który absolutnie odstaje od wszystkiego co do tej pory czytałam. 


Wydawca - Wydawnictwo We Need YA 
Data Wydania - 3.10.2018 
Liczba stron - 378
Cykl - Księgi Skór [1]



Za egz. książki dziękuję Wydawnictwu We Need YA 

wtorek, 26 marca 2019

Pierwsza Osoba - Richard Flanagan

"PIERWSZA OSOBA" - Richard Flanagan 



W środku nocy Kif Kehlmann, młody, początkujący pisarz, odbiera telefon. Głos z niemieckim akcentem. To Siegfried Heidl, najsłynniejszy oszust w dziejach Australii. Ukradł bankom 700 milionów dolarów i czeka na proces. Wplątany w niejasne powiązania z CIA, NASA i zabójstwo wspólnika, szuka kogoś, kto napisze jego autobiografię. W sześć tygodni.


Dla Kifa to propozycja życia – honorarium, wynoszące 10 000 dolarów, mogłoby postawić jego rodzinę na nogi i pomóc mu skończyć własną powieść. Zgadza się. Jednak wraz z postępami w pracy ma coraz więcej wątpliwości. Dlaczego człowiek, który z łatwością okpił wielkich tego świata, miałby nagle zrzucić wszystkie maski i otworzyć się przed niedoświadczonym pisarzem? Dlaczego do spisania historii swojego życia Heidl wybrał akurat jego – autora książki o tasmańskim modernizmie i kilku opowiadań? Czy to wszystko nie jest czasem kolejną grą, ostatnim wielkim przekrętem króla oszustów? A jeśli tak – jaka w całej tej bladze ma być rola Kifa?

- opis Wydawcy 

Richarda Flanagana chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Autor ten ostatnimi czasy dosłownie zalał polską część booktubowej blogosfery i nie tylko. Książki tego autora to dla mnie przede wszystkim możliwość przeczytania czegoś innego, bardziej ambitnego, a jednocześnie czegoś co jest ciekawe i napisane niezbyt trudnym językiem. Kilka tygodni temu Wydawnictwo wydało kolejną pozycję Flanagana, jest to "Pierwsza osoba". 

Już na samym początku, anim jeszcze zaczęłam czytać "Pierwszą osobę" miałam z nią pewien problem. Chodzi o wydanie, które oczywiście jest piękne, w twardej oprawie, ale niestety nijak nie pasuje do pozostałych książek tego autora. Ja patrząc  na swoją półkę jestem niezadowolona z tego, że ta pozycja tak odstaje od innych - mówię o grzbiecie książki. Jednak trudno, jest jak jest - bywa, a najważniejsze jest wnętrze w końcu, prawda? 

W najnowszej wydanej w Polsce książce Richarda Flanagana poznajemy początkującego pisarza - Kifa, oraz Siegfrieda - oszusta, który oczekując na proces zgłasza się do Kifa z propozycją, aby ten napisał jego autobiografię. Tak dobrze przeczytaliście - autobiografię spod pióra osoby trzeciej. Dla pisarza to okazja do zarobienia dużych pieniędzy i być może na zaistnienie w świecie literackim. Czemu Siegfried wybrał akurat Kifa Kehlmanna? I na co oszustowi autobiografia, jeśli jest skazanie jest prawie więcej niż pewne? Czy to chęć wytłumaczenia swoich czynów, a może coś innego kieruje tajemniczym oszustem? 

Richard Flanagan to autor, którego (tak mi się wydaje) większość czytelników kojarzy, jego książki są czytane przez Polaków, jednak zbierają różne opinie - bardzo dobre, albo bardzo złe. W moim "dorobku czytelniczym" jest to drugie spotkanie z tym autorem i mnie "Pierwsza Osoba" zachwyciła. Myślę, że z czytaniem Flanagana jest tak, że trzeba czuć ten styl pisania i potrzeba dużo cierpliwości. Te pozycje są ciekawe, ale są również dla czytelników którzy potrafią skupić się na lekturze, podczas czytania należy myśleć o tym co się czyta - wtedy te historie nabierają akcji i chce się je czytać. Tak też jest z "Pierwszą Osobą". 

"Pierwsza Osoba" to niezwykle ciekawa pozycja i napisana w taki sposób, że przy choćby minimalnym skupieniu bez problemu można wciągnąć się  w fabułę. Oczywiście nie każdy lubi tego typu książki, tego typu autorów, którzy mają ciężkie słownictwo, ale to już jest sprawa indywidualna. Myślę, że Ci, którzy czytali inne książki tego autora - na pewno nie zawiodą się na "Pierwszej Osobie". Natomiast Ci, co jeszcze nie mieli okazji do skubnięcia prozy Flanagana to może właśnie to jest ta pozycja dzięki, której polubicie się z tym utalentowanym pisarzem? Ja ze swojej strony gorąco polecam! 


  
Wydawca - Wydawnictwo Literackie 
Data Wydania - 27.02.2019
Liczba stron - 449



Za egz. książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Literackiemu. 

piątek, 15 marca 2019

Zostały po niej sekrety - Diane Chamberlain

"ZOSTAŁY PO NIEJ SEKRETY" - Diane Chamberlain 




Sara Weston wychodzi do sklepu i… znika. Dlaczego samotna matka porzuciła swojego poparzonego syna? Odtąd siedemnastoletni Keith sam musi się zmagać z demonami przeszłości i bolesnymi sekretami, które zostawiła mu w spuściźnie. 

Keith otarł się o śmierć w pożarze, któremu winna była Maggie. To potworne przeżycie okaleczyło go fizycznie i emocjonalnie. Pozbawiony środków do życia, z bólem radzi sobie tylko dzięki bardzo silnym lekom. Jest odcięty od świata, przepełniony gniewem.
Dziewiętnastoletnia Maggie spędziła rok w więzieniu za spowodowanie pożaru, w którym zginęły trzy osoby, a wiele innych ucierpiało. Wraca do domu, ale wciąż dręczą ją wyrzuty sumienia. Znała Keitha od dziecka, był jej towarzyszem zabaw, a niedawno okazało się… że mają wspólnego ojca. 
I właśnie ta dziewczyna, której Keith nienawidzi, jest teraz jedyną rodziną, jaka mu pozostała. Tak będzie, dopóki Sara nie wróci. Jeśli wróci…

- opis Wydawcy 


Diane Chamberlain dawno już nie było na moim blogu, ale na szczęście wydawnictwo Prószyński i S-ka poratowało mnie ( i innych fanów tej autorki) jej kolejną książką. "Zostały po niej sekrety" to niesamowicie wciągająca i  wielowątkowa opowieść, którą zdecydowanie warto przeczytać. 

Jeśli chodzi o fabułę to opis wydawcy dość dużo zdradza, ale z drugiej strony opisuje tylko wątek Keitha, Sary i Maggie. Natomiast w książce tych wątków jest o wiele wiele więcej - za co szczerze kocham tę autorkę. Naprawdę wielki wyczyn napisać powieść tak rozbudowaną i nie pogubić się w tym. Diane Chamberlain każdemu ze swoich bohaterów poświęciła dużo czasu -moim zdaniem wystarczająco dobrze zakończyła wszystkie wątki. Co też usprawiedliwia fakt, że książka ta ma prawie 600 stron. 

Sara - jej nagłe zaginięcie, Keith, który zostaje sam i Maggie - nastoletnia podpalaczka kończąca swoją karę pozbawienia wolności - to tylko główne wątki "Zostały po niej sekrety". Poza nimi w tej książce znajdziemy wątek Andy'ego - brata Maggie, Lauren - matki dwojga poprzednich, których wymieniłam i wiele innych. Książka pisana jest z perspektywy wielu bohaterów oraz retrospekcje czy pamiętnik, który Sara pisała przed laty. Właśnie ten pamiętnik jakoś szczególnie skradł moje serce i sama postać Sary wydaje mi się być najbardziej ludzka, szczera. Oczywiście wszyscy bohaterowie powieści Diane Chamberlain są prawdziwi, ale w tym konkretnym przypadku wprost przepadłam czytając opowieść życia, miłości i rozterek Sary. Strasznie żałuję, że nie mogę poopowiadać Wam więcej moich przemyśleń na temat tej postaci i tego co jaką rolę przygotował dla niej los, ale gdybym napisała to co chcę to byłyby to duże spoilery. A mnie przede wszystkim zależy na tym, abyście sięgnęli po te pozycję. 

"Zostały po niej sekrety" to książka o bólu - zarówno tym fizycznym, jak i duchowym, o miłości, o stracie, zdradzie, małżeństwie (tym mniej lub bardziej szczęśliwym), o młodości i jej błędach, a także o przebaczeniu. Przebaczenie odgrywa bardzo dużą rolę w tej książce, bo właśnie to chce uzyskać Maggie - przebaczenie od osób, które skrzywdziła. Możemy obserwować pewien zabieg, który autorka zastosowała - narracja części rozdziałów z perspektywy Maggie.  Z jednej strony mamy nastolatkę, która w przypływie niepohamowanych uczuć rozlewa wokół budynku pełnego dzieci benzynę, w skutek czego rzucony, nieświadomie niedopałek sprawia, że ginie kilkoro z osób, a bardzo wielu traci swoich bliskich i znajomych, niektórzy tracą zdrowie. Z drugiej zaś obserwujemy Maggie jako ciepłą i pełną empatii dziewczynę, która naprawdę żałuje  tego co zrobiła. Widzimy dziewczynę, której nigdy byśmy nawet nie podejrzewali o to, że może zrobić coś takiego. Myślę, że ta narracja Maggie bardzo pomogła czytelnikom w polubieniu tej postaci. Poza tym w moim odczuciu był tylko jeden bohater, którego szczerze nie polubiłam, mimo, że inni bohaterowie starli się pokazać go z jak najlepszej strony. Poznajemy tego nielubianego przeze mnie bohatera tylko formie wspomnień o nim, ponieważ umarł on kilka lat przed wydarzeniami z książki. Znów nie mogę Wam powiedzieć wprost o kogo chodzi, ale musiałam choćby wspomnieć o nim w tej opinii, ponieważ strasznie mnie zdenerwował swoim zachowaniem i tym jak postępował w stosunku do dwóch kobiet, które rzekomo kochał.

Jednym z wątków jest zaginięcie Sary - co się wydarzyło z kobietą po tym jak wyszła z domu? Czemu nie zostawiła wiadomości? Dokąd się udała? I czy Sara miała jakieś tajemnice? - czytając jej pamiętnik czytelnik przekonuje się, że tak. Samo zaginięcie Sary, choć ma duży wpływ na akcję książki, to jednak rozwiązanie tej tajemnicy w moim przekonaniu - niewiele wnosi do fabuły. Los jaki spotkał Sarę jest zwykły, powiedziałabym, że takie rzeczy się zdarzają i to prawda, ale jakoś tak automatycznie oczekiwałam, że tajemnica związana z jej zaginięciem będzie bardziej zaskakująca. 

O stylu pisania Diane Chamberlain nie muszę chyba wspominać - prosty, piękny, cudowny jak zawsze. "Zostały po niej sekrety" to kolejna świetna książka tej autorki, którą jej fani na pewno muszą przeczytać. Jeśli lubicie opowieści kobiece, prawdziwe, wciągające i fajnie napisane oraz jeśli do tej pory nie trafiliście na Chamberlain - to koniecznie nadróbcie tę stratę. 



Wydawca - Wydawnictwo Prószyński i S-ka 
Data Wydania - 5.02.2019 
Liczba stron - 584




Za egz. książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka! 

wtorek, 12 marca 2019

"Pozwól mi wrócić" - B.A. Paris

"POZWÓL MI WRÓCIĆ" - B.A. Paris 


"Fin i Layla, młodzi i nieprzytomne w sobie zakochani, wyjeżdżają na wakacje do Francji. W drodze zatrzymują się w nocy na parkingu i kiedy Fin wraca z toalety, jego dziewczyny nigdzie nie ma. 

Fin opowiada policji, o tym, co zdarzyło się tej nocy. Są tacy, co nie wierzą w jego wersję i podejrzewają go o najgorsze. Nawet po latach. I tylko Fin wie, że nie powiedział policji całej prawdy. 

Po dziesięciu latach zaczyna jeszcze raz – w innym miejscu, z inną kobietą. I tak się akurat złożyło, że jest nią siostra jego zaginionej dziewczyny. Kiedy się zaręczają, Fin dostaje telefon. Ktoś z jego przeszłości widział Laylę. Ktoś podrzuca znaki kojarzące się jednoznacznie z Laylą. Ktoś wysyła mu maile, które doprowadzają go na skraj szaleństwa. 
Fin zaczyna podejrzewać wszystkich i coraz bardzie wierzy w to, że jego dawna ukochana żyje. 
I że jest bliżej, niż mu się wydaje." 

- opis Wydawcy 


"Pozwól mi wrócić" to już trzecia książka B.A. Paris wydana w Polsce. Równocześnie trzecia przeczytana przeze mnie. Czy najnowsza pozycja od B.A. Paris zachwyciła mnie równie mocno co dwie poprzednie? - Oczywiście tak. 

Zaczynając od szaty graficznej książki muszę opisać swoje zadowolenie z faktu, że wydawca zdecydował się na oryginalną okładkę. Nieregularny otwór, w przyciągającym wzrok żółtym murze, może wskazywać na ucieczkę z życia lub rysę na pięknym tle. Znajoma już z poprzednich książek B.A. Paris czcionka w białych i niebieskich kolorach przyciąga uwagę ze sklepowych półek. Również, to co myślę jest ważne dla książkoholików  - "Pozwól mi wrócić" idealnie komponuje się z poprzednimi tytułami autorki za sprawą podobnych grzbietów. 

Tym razem autorka postawiła na tajemnicze zniknięcie kobiety, która na pozór wiodła szczęśliwe życiu u boku cudownego mężczyzny. Jednak wraz z kolejnymi przeczytanymi stronami coraz więcej kłamstw wychodzi na światło dzienne. Czyżby Fin rzeczywiście nie zdradził policji wszystkich okoliczności zaginięcia swojej dziewczyny? I czy to ona stoi za tajemniczymi e-mailami i figurkami, które Fin i jego nowa narzeczona otrzymują po dwunastu latach od tragicznego wydarzenia na francuskiej stacji paliwowej? 

Książka podzielona jest na trzy części, w każdej z nich przeplatają się rozdziały opisujące bieżące wydarzenia oraz przeszłość - te drugie pisane są z dwóch różnych perspektyw, przez dwóch różnych bohaterów. Zdradzenie o jakich bohaterach mówię byłoby spoilerem, dlatego tego Wam oszczędzę. Niewątpliwie narracja w najnowszej powieści B.A. Paris jest nietypowa i bardzo ciekawa. Styl pisania jest typowy dla autorki i przyjemny do czytania, jednocześnie można odprężyć się przy lekturze i zabawić w detektywa. Choć od początku książki miałam pewne podejrzenia, których trudno było nie mieć, to jednak autorka zaskoczyła mnie. "Pozwól mi wrócić" była jedną z tych książek w ostatnim czasie, od których nie potrafiłam się oderwać. Spędziłam z nią kilka wieczorów i pewno na długo zapamiętam historię Layl oraz Fina, choć przyznaję, że trudno uwierzyć, aby mogła wydarzyć się w rzeczywistości. Jednak fikcja literacka rządzi się swoimi prawami, a sama książka była po prostu wyjątkowo intrygująca i przyjemna. 

Myślę, że jeśli podobały Wam się poprzednie książki autorki to po "Pozwól mi wrócić" również powinniście sięgnąć. Może Was zaskoczyć, możecie poczuć niedosyt po zakończeniu, ale mam nadzieję, że nie będziecie żałować, gdy sięgnięcie po tą lekturę. Mnie "Pozwól mi wrócić" podobała się w tym samym stopniu co "Za zamkniętymi drzwiami" ale trochę bardziej niż "Na skraju załamania".



Wydawca - Wydawnictwo Albatros 
Data wydania - 13.02.2019 
Liczba stron - 320 


Za egzemplarz książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Albatros! 

środa, 6 marca 2019

Nigdy cię nie opuszczę - J. L. Butler

"NIGDY CIĘ NIE OPUSZCZĘ" - J.L. Butler 



Francine Day to ambitna, inteligentna i odnosząca sukcesy prawniczka, która właśnie ubiega się o jedwabną togę. Potrzebuje tylko jednej prestiżowej sprawy, żeby uzyskać awans na królewskiego adwokata - takiej jak rozwód Martina Joya. Wzajemne zauroczenie Francine i Martina jest natychmiastowe i obsesyjne. Wdają się w sekretny romans i Francine sądzi, że wszystko pójdzie jak z płatka. Jednak żona Martina niespodziewanie znika, a on sam staje się głównym podejrzanym. Francine jest teraz jego prawniczką, kochanką, a także ostatnią osobą, która widziała żywą Donnę Joy. W miarę jak sprawa zaczyna się komplikować, Francine coraz trudniej przychodzi utrzymanie własnego życia w ryzach.

Mój klient. Mój kochanek. Mój mąż. Moja obsesja.
Pełen napięcia i akcji mrożącej krew w żyłach, thriller J.L. Butler, rozgrywa się w środowisku londyńskiej palestry, gdzie od stuleci sprawiedliwość i korupcja toczą ze sobą nieustanną grę.

- opis Wydawcy 

J.L. Butler to jak czytamy na okładce książki - pseudonim pewnej, znanej, brytyjskie autorki powieści obyczajowych. Przyznam się, że nie mam pojęcia o jaką osobę chodzi, jakoś ten styl pisania nie przypomina mi niczego co bym już czytała kiedyś. Można więc powiedzieć, że "Nigdy Cię nie opuszczę" to moje pierwsze spotkanie z tą autorką. Niestety również myślę, że raczej ostatnie. 

Zacznijmy od okładki. Stara kamienica wybudowana z cegły, w murze okna, a w jednym z nich kobieta. Kim jest? - prawdopodobnie to bohaterka książki J.L. Butler. Fajnym elementem, który dodaje nutkę grozy są drzewa i ich gałęzie widoczne na tle pochmurnego nieba. Gałęzie te nasuwają czytelnikowi na myśl, że książka, którą trzymają w rękach to mroczny thriller z elementami prawniczymi w tle. Niestety po przeczytaniu "Nigdy Cię nie opuszczę" nie mogę się z tym zgodzić. Owszem J.L. Butler starała się zrobić mroczną i tajemniczą otoczkę wokół całej sprawy wprowadzając zaginięcie żony Martina, ale niestety dla mnie było to za mało. Nie czułam grozy, nie czułam thrillera. "Nigdy cię nie opuszczę" to bardziej powiedziałabym - podscenariusz do niskobudżetowego serialu. Przeczytać można, spędzić kilka wieczorów na zagłębianiu się w historię Pani prawnik i jej klienta, ale myślę, że większość z Was, tak jak ja, szybko odgadnie zakończenie. 

Główna bohaterka - Francine Day - przyznam szczerze, że nawet jej już nie pamiętam. Nie przypadła mi do gustu, nie pokazała się z jakiejś szczególnej strony, aby można było ją zapamiętać na dłużej. Jednak to właśnie z Panią Day spędziłam najwięcej czasu podczas czytania "Nigdy Cię nie opuszczę", ponieważ jest ona narratorką całej historii i opisuje ją ze swojego punktu widzenia. Przyznam, że choć fabuła to kompletnie nie moja bajka, to styl pisania autorki był całkiem przyjemny. Książkę "Nigdy Cię nie opuszczę" czytało się bardzo szybko, sprawnie - myślę, że lektura zrozumiała dla każdego - nie ma tam naukowych terminów, które mogłyby sprawiać problem. Za styl autorki i lekkie pióro, całkowicie nie skreślam tej książki, ale naprawdę uważam, że są na rynku pozycje o podobnej historii, a dużo lepiej rozplanowane i przede wszystkim z ciekawym zakończeniem. 

"Nigdy Cię nie opuszczę" - książka, którą myślę, że możecie sobie odpuścić, ponieważ w połowie lektury domyślicie się zakończenia i będzie Was tylko irytowało zachowanie bohaterów. 


Wydawca - Wydawnictwo Edipresse 
Data Wydania - 13.02.2019 
Liczba stron -382 




Za egz. tej książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu. 

sobota, 2 marca 2019

Strażnik - Paulina Hendel

"STRAŻNIK" - Paulina Hendel 



Hubert budzi się w ciemnym i zamkniętym pokoju, ubrany w starą koszulę i poprzecierane dżinsy. Zamiast w Paryżu, znajduje się teraz sto kilometrów od morza… w Polsce. Dodatkowo, jest ranny i wygląda zupełnie inaczej niż powinien. Okazuje się, że od feralnego wyjazdu do Francji minęło siedem lat, a on nie jest już zwykłym nastolatkiem. W tym czasie świat bardzo się zmienił – zarazy i epidemie przetrzebiły ludzkość, potężny impuls elektromagnetyczny zniweczył zdobycze techniki a z ukrycia wyszły demony znane z ludowych opowieści… Hubert musi teraz nie tylko rozwikłać tajemnicę własnej przeszłości, ale i odnaleźć się w nowym dziwnym świecie. Niemal wszystko, co znał, przepadło. Ale czy bezpowrotnie?
- opis Wydawcy 


Pamiętacie Paulinę Hendel i jej przecudowny cykl "Żniwiarz"? O drugim tomie mogliście przeczytać na moim blogu tu. Tom trzeci, czyli "Trzynasty Księżyc" wciąż czeka na mojej półce na przeczytanie - już niedługo się za niego zabiorę ;-) Jednak ostatnimi czasy polską część booksfery obiegła informacja, że Wydawnictwo We need YA zamierza wydać poprzednią trylogię Pauliny Hendel - Zapomniana Księga. "Strażnik" to pierwsza część z tejże trylogii, którą miałam przyjemność czytać. We Need YA zrobiło kawał dobrej roboty  - patrząc na tom pierwszy już nie mogę doczekać się aż będę mieć w swoich rękach pozostałe dwa tomy. "Strażnik" tak pięknie wygląda na półce, że nie mogłam zwlekać z przeczytaniem tej książki. 

Oprawa graficzna książki przykuwa uwagę dosłownie z każdej strony. Zarówno okładka książki - utrzymana w ciemnych kolorach z dodatkiem białych napisów i złotych elementów, jak również mieniący się grzbiet oraz czarno-biała wklejka dodają uroku i tajemniczości całej pozycji. "Strażnik" na pólce prezentuje się naprawdę wyśmienicie i cieszy oko czytelnika, zarówno w trakcie lektury jak i po zakończeniu. 

W cyklu Zapomniana Księga poznajemy Huberta - głównego bohatera, który budzi się w nieznanym miejscu. Świat wokół nie wygląda już tak samo - epidemie i inne zarazy zmieniły otaczające realia i samą ludzkość. Hubert będzie musiał zmierzyć się z wieloma przeciwnościami, aby uratować choć namiastkę swojego dotychczasowego życia. 

"Strażnik" to ciekawie zapowiadająca się trylogia, która ma duży potencjał, aby rozwinąć się w kolejnych tomach. Nie ukrywam, że liczę na to, że drugi tom przyniesie mi odrobinę więcej akcji i przede wszystkim autorka bardziej skupi się na głównym bohaterze. Czegoś w Hubercie mi brakowało - przez większość książki był taki nijaki. Nie potrafiłam zżyć się z nim czy choćby polubić go trochę bardziej. Owszem śledziłam jego losy, ale bardziej interesował mnie sama historia i fabuła powieści niż to co stanie się z głównym bohaterem. Co do postaci kobiecej, która wychyla się na pierwszy plan - jest to Iza. Bohaterka której ani trochę nie polubiłam - jej pomysły i przemyślenia niewiele wtrącały do fabuły, a jedynie mocno irytowały. Choć przyznaję, że z drugiej strony ma dziewczyna głowę na karku i potrafi o siebie zadbać. Jednakże przy całej historii, wizji świata, który runął pozostawiają tylko szczątki, wszechobecnych potworów - bohaterowie wydają się nawet do zaakceptowania. 

Paulina Hendel zachwyciła mnie pomysłem na tę trylogię -  świat po apokalipsie, w którym na światło dzienne wyszły potwory -  nasze rodzime, znajome chociażby z cyklu Żniwiarz. Myślę, że autorka miała ciekawy pomysł na fabułę i liczę, że w kolejnych tomach bardziej rozbuduje pierwiastek ludzki. Z niecierpliwością czekam na wydanie drugiego tomu, w tej jakże ślicznej odsłonie. 



Wydawca - Wydawnictwo WE NEED YA 
Data Wydania - 27.02.2019 
Cykl - Zapomniana Księga [1] 
Liczba stron - 




Za egz. książki Dziękuję Wydawnictwu We need YA