niedziela, 24 lutego 2019

Gra w kłamstwa - Ruth Ware

"GRA W KŁAMSTWA" - Ruth Ware 



Pewnego czerwcowego poranka spokojną nadmorską wioską Salten wstrząsa makabryczne odkrycie: kobieta spacerująca z psem w okolicach ujścia rzeki Reach natrafia na ludzkie szczątki tkwiące w przybrzeżnym błocie.

Następnej nocy trzy mieszkanki Londynu - Isa, Fatima i Thea - otrzymują wiadomość, której nadejścia zawsze się obawiały. Dwa proste słowa: "Potrzebuję was", wysłane przez Kate, czwartą członkinię tej nierozłącznej niegdyś paczki, wywrócą życie kobiet do góry nogami. 
Jako uczennice szkoły z internatem w Salten, Isa i jej przyjaciółki długo bawiły się kosztem koleżanek oraz kadry nauczycielskiej, zwodząc i oszukując wszystkich wokół w ramach tak zwanej "Gry w kłamstwa". Jednak tragiczne wydarzenie sprawiło, że nagle musiały zacząć kłamać nie dla zabawy, lecz po to, aby przetrwać. 
Teraz Isa, Fatima i Thea powracają do Salten, by zmierzyć się z sekretami, które ukrywały przez siedemnaście lat.

- opis Wydawcy 


Ruth Ware powróciła na moją półkę. Dwa lata temu czytałam jej pierwszą, wydaną w Polsce książkę W Ciemnym, Mrocznym Lesie, która choć powielała pewne schematy - bardzo mi się podobała. Gdy zobaczyłam, że Wydawnictwo wydaje kolejną pozycję spod pióra tej angielskiej pisarki nie mogłam sobie odmówić. Tak oto w moje ręce wpadła "Gra w Kłamstwa". 

"Gra w Kłamstwa" - sam tytuł odrobinę znajomy, ale postanowiłam, że nie będę się uprzedzać i dam szansę autorce, aby się wykazała. Bardzo liczyłam na to, że nie zawiodę się na tej lekturze. Tak też było - Ruth Ware świetnie wykreowała bohaterki i opisała wszystkie wydarzenia w taki sposób, że wręcz nie mogłam wytrzymać z ciekawość jakie zakończenie przygotowała dla Isy, Fatimy i Thea. 

"Gra w kłamstwa" podzielona jest na 5 części, które autorka zatytułowała - zasady. Kolejno są to : 1. Kłam 2. Trzymaj się swojej wersji wydarzeń 3. Nie daj się złapać 4. Nigdy nie okłamuj przyjaciółek i 5. Wiedz, kiedy przestać kłamać. Te podtytuły bardzo pasują do całej historii, która jest doskonałym wręcz połączeniem thrillera i powieści obyczajowej. Podobnie zresztą sprawa miała się w przypadku "W Ciemnym, mrocznym lesie". W "Grze w kłamstwa" śledzimy obecny stan rzeczy i rozwój wydarzeń, a także za sprawą bohaterek sięgamy głęboko w przyszłość, aby poznać je i ich dawny świat. Każdy z nas ma tajemnice, jednak one mają ich wyjątkowo dużo.. 

"Gra w kłamstwa" to książka, którą czytało mi się bardzo dobrze i szybko. Byłam zaciekawiona wszystkimi wątkami, a napięcie jakie towarzyszyło lekturze tylko potęgowało moją ciekawość. Ruth Ware z przemyślaną perfekcją manewrowała pomiędzy prawdą a ślepymi uliczkami, aby zmylić czytelnika. Dzięki temu "Gra w kłamstwa" była tak nieprzewidywalna. Dodatkowej nuty tajemniczości tej książce nadaje pewne dziecko, którego zachowanie jest bardzo skrupulatnie opisywane przez autorkę - kim ono jest?? 

"Gra w kłamstwa" - świetnie napisany thriller z mrocznymi intrygami sięgającymi głęboko w przeszłość, od którego trudno się oderwać. Myślę, że warto zainteresować się tym tytułem. 



Wydawca - Wydawnictwo Prószyński i S-ka 
Data Wydania - 12.02.2019
Liczba stron - 464 




Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka. 

"Get Your Sh*t together. Ogarnij się" - Sarah Knight

"GET YOUR SH*T TOGETHER. OGARNIJ SIĘ - DZIENNIK" - Sarah Knight 



"Praktyczne wskazówki, jak zebrać się do kupy i wygrać w życie.
Niezależnie od tego, czy utknąłeś w niesatysfakcjonującym cię związku, pracy, której nienawidzisz, przytłoczony milionem e-maili, czy po prostu potrzebujesz niewielkiej pomocy w drodze do światowej kariery, najtrudniejszą częścią zmiany życia jest wiedza, jak zacząć. I tu z pomocą przychodzi Sarah Knight. W dzienniku, który powstał na bazie książki Ogarnij się, pomaga zrozumieć, co chcesz zrobić i radzi, jak zacząć. Poręczny i niezwykle praktyczny, zawiera najważniejsze elementy teorii zbierania się do kupy, ale również jest miejscem do zapisywania celów, zadań, spotkań, nadziei, marzeń i list zakupów." 

- opis Wydawcy 

Kto z nas nie chciałby, aby jego życie wyglądało tak jak to, które prowadzi znana/y (i bardzo ogarnięta/y) youtuber/ka? Ona/On na wszystko ma czas, filmiki zawsze nagrane i zmontowane - o właściwej porze publikują się same na YouTube, podczas gdy ich twórca smacznie odsypia. Wszystko wokoło perfekcyjnie zaplanowane i zrealizowane, a człowiek na dodatek jest szczęśliwy, dumny z siebie i wyspany! Jak ona (lub on) to robi?? Skąd brać motywację i siłę do działania, tak, aby na koniec dnia móc powiedzieć, że wykonało się wszystkie zaplanowane rzeczy? Jednym słowem jak się ogarnąć?? 

Coraz częściej na sklepowych półkach możemy znaleźć różnego rodzaju poradniki, które mają nas motywować do działania, do sięgania po co raz to większe wyzwania. Obok poradników zaczynają się pojawiać kalendarze, notatniki,a także dzienniki - takie jak "Get Your Sh*t Together". Wszystkie one mają za zadanie zmobilizować nas do rozpisywania planów, celów, które chcemy osiągnąć. 

Ostatnimi czasy Wydawnictwo Muza wyszło naprzeciw oczekiwaniom odbiorców i wydało dziennik Sarah Knight pod tytułem "Get Your Sh*t Together. Ogarnij się". Postanowiłam, że nie będę przedstawiać Wam typowej 'recenzji' owego dziennika, ponieważ tego typu publikacje trudno mi opisywać. Zamiast tego postaram się napisać mniej więcej jakie treści znajdują się w tej książce, co znajdziemy na jej kartach oraz jaki jest rozkład stron. 

Zacznę od tego, że "Get Your Sh*t Together" to połączenie książki i notatnika. Jak czytamy na samym wstępie pozycja ta jest uzupełnieniem wcześniejszej książki autorki pod tytułem "Ogarnij się". Sama autorka pisze, że Dziennik jest rzeczą dla nas i mamy wykorzystywać go tak jak sami chcemy, a więc możemy robić tu listę zakupów, listę rzeczy do zrobienia, planować sprzątanie mieszkania czy cokolwiek innego.  Znajdziemy w niej dosyć sporo tekstu - myślę, że na tyle dużo, aby nie móc powiedzieć, że te 190 stron jest na siłę wypełnione pustymi stronami. Tekst ten dotyczy różnych rzeczy - najprościej rzecz ujmując są to przemyślenia i porady autorki jak lepiej zorganizować swój czas. Na pierwszych stronach znajdziemy mały test, którego rozwiązanie pozwoli odkryć nam Którym Susłem Jesteśmy. Tak dokładnie - autorka porównała ludzi do bohaterów kultowej bajki "Alvin i wiewiórki", tak więc możemy być Teodorem, Alvinem lub Simonem. W zależności od postaci, z którą się utożsamiamy autorka w dalszej części książki przygotowała dla nas odpowiednie porady. Oprócz  tego w "Get Your Sh*t Together" znajdziemy miejsce na własne notatki, wpisywanie swoich celów czy planów na przyszłość, a także rzeczy, które nas demotywują. Myślę, że taki sposób może pomóc nam w przezwyciężaniu swoich słabości, a dzięki temu osiągać zamierzone cele. 

"Get Your Sh*t Together. Ogarnij się" to pozycja dla osób, które potrzebują tego typu dziennika lub po prostu chcą spróbować czegoś nowego, wprowadzić urozmaicenie do swojego planu działania. Ja jednak, choć dostrzegam potencjał owego Dziennika, to jednak pozostaję przy zwykłym kalendarzu. 


Wydawca - Wydawnictwo Muza 
Data wydania - 13.02.2019 
Liczba stron - 192 

Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Muza! 

niedziela, 17 lutego 2019

Władca Ciemności - Donato Carrisi

"WŁADCA CIEMNOŚCI" - Donato Carrisi 



"Gdy zapadają ciemności, pojawia się strach...

Gwałtowna burza doprowadza do awarii elektrowni i zmusza władze Rzymu do ogłoszenia dwudziestoczterogodzinnej przerwy w dostawie prądu. A już przed pięciuset laty papież Leon X w tajemniczej bulli ostrzegał, aby chronić Rzym przed pogrążeniem się w ciemnościach...

Nad miasto, w którym zapanowały panika i chaos, nadciąga w milczeniu mroczny cień pozostawiający za sobą szlak pełen trupów i... znaków. Może je odczytać tylko Marcus, łowca cieni przeszkolony w rozpoznawaniu anomalii występujących na miejscach zbrodni. Penitencjariusz utracił jednak swoją najcenniejszą broń – pamięć, co daje mordercy ogromną przewagę." 

- opis Wydawcy


 "Władca Ciemności" to trzecia jak się okazuje książka z cyklu Marcus. Przyznaję, że przy wyborze lektury umknął mi ten fakt i tym sposobem przeczytałam część trzecią bez znajomości dwóch poprzednich. Jednakże jak się okazuje wszystko jest możliwe i podczas czytania "Władcy ciemności" nie odczuwałam braku wiedzy, którą na pewno posiadają osoby czytające tom pierwszy i drugi. Najnowszą wydaną w Polsce książkę Donato Carrisi czytało mi się bardzo dobrze i wszystkie najważniejsze fakty dotyczące historii poznałam z tej właśnie pozycji. Oczywiście gorąco zachęcam do zaznajomienia się z cyklem autora od początku - ja również mam to w planach. 


"Władca Ciemności" od początku zaczarował mnie swoją okładką. Jest ona utrzymana w ciemnoniebieskich barwach, a mocno zachmurzone niebo w górnej części fotografii przywołuje na myśl niebezpieczeństwo i grozę. W ciemności wszystko wydaje się być bardziej straszne, a noc potrafi przyprawić człowieka o gęsią skórkę. Okładka niewątpliwie nawiązuje do tematyki książki i miejsca gdzie dzieją się owe zagadkowe rzeczy - Rzym - to miasto jest centrum wydarzeń. 

We "Władcy Ciemności" poznajemy Marcusa (to znaczy ja poznałam go w tej książce, ale z tego co mi wiadomo występuje on też w dwóch poprzednich tomach) - członka Trybunału Dusz - tajemniczej instytucji Watykanu. Mężczyzna budzi się w ciemnej izbie i nic nie pamięta - jak i kiedy się tam znalazł. Tymczasem nad Watykanem zapanowują siły ciemności wspierane przez ogarniającą ciemność i ulewny deszcz. Miasto to jeszcze nigdy nie był w tak tragicznej i niebezpiecznej sytuacji, przed którą ostrzegał przed laty papież Leon X. Jakby tego było mało Marcus dostaje zadanie wyjaśnienia okoliczności śmierci pewnego biskupa.. 

Czytając opis książki Donata Carrisi nie musiałam się długo zastanawiać nad decyzją - czytać czy nie. Odpowiedź była oczywista. Choć powieści z elementami religii i grozy w jakiś sposób zawsze mnie intrygowały to przyznaję, że "Władca ciemności" jest (chyba) pierwszą przeczytaną przeze mnie. Niemniej jednak spodobał mi ten gatunek w wykonaniu Carrisi. Kościół, Watykan, wszechogarniająca ciemność, tajemnicza sekta i śmierć wysoko postawionego biskupa - czy słowa papieża Leona X zaczynają się sprawdzać? "Władca Cieni" bardzo mi się podobał, otrzymałam od autora dokładnie to czego się spodziewałam. Lubię książki z tajemnicami i grozą, a taką tutaj otrzymałam. Poza tym styl pisania i dobór słownictwa Donato Carrisi bardzo przypadł mi do gustu. Chętnie sięgnę po pierwszy i drugi tom z serii o Marcusie. 

"Władca Ciemności" - świetny thriller z wątkiem religijnym i przepięknym, choć groźnym Wiecznym Miastem. Godny polecenia tytuł. 



Wydawca - Wydawnictwo Albatros 
Cykl - Marcus [3]
Data wydania - 30.01.2019 
Liczba stron - 336 


Za egzemplarz książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Albatros! 

niedziela, 10 lutego 2019

Marzycielki - Jessie Burton

"MARZYCIELKI" - Jessie Burton 
Ilustracje - Angela Barrett



Siostrzana miłość, siła wyobraźni, dziewczęca odwaga i walka o niezależność... Jessie Burton, autorka światowych bestsellerów: Miniaturzystka oraz Muza, powraca z zachwycającą i przepięknie ilustrowaną baśnią dla tych, w których drzemie dziecko.


Dla dwunastu córek króla Alberta śmierć królowej Laurelii oznacza nie tylko utratę matki. Decyzją ojca dziewczęta zostają objęte ścisłą ochroną. Odbiera się im ukochane lekcje, przedmioty, i – co najważniejsze – osobistą wolność.


Jednakże siostry, zwłaszcza najstarsza z nich, księżniczka Frida, nie zgadzają się na taki los. Jest coś, co nadal posiadają i czego ojciec nie może im odebrać: siła wyobraźni. Mogąc polegać wyłącznie na własnej pomysłowości, królewny podejmują walkę o życie na swoich warunkach.


Marzycielki są bajką przekorną – zapomnijcie o księciu, który przybędzie na ratunek i zdobędzie królestwo! – za to pełną odważnych, zaradnych i imponująco sprytnych młodych kobiet. Spodoba się najmłodszym i tym nieco starszym, którzy z na pozór dziecięcej opowieści potrafią wyczytać niejedną dorosłą prawdę.
- opis Wydawcy

Pamiętacie zachwycające powieści "Miniaturzystka"  oraz "Muza" , którymi swego czasu bardzo się zachwycałam? Nadal są to jedne z moich ulubionych książek. Jedna z nich jeszcze bardziej zapamiętana przeze mnie za sprawą serialu Miniaturzystka, który ostatnio obejrzałam (Swoją drogą - bardzo polecam;-) ) Stąd też moja radość nie miała granic na wiadomość o zbliżającej się premierze kolejnej pozycji od Jessie Burton. Jednak tym razem jest to nie powieść, a opowiastka skierowana bardziej w stronę młodego czytelnika. Czy "Marzycielki" to nadal ta sama Jessie Burton, którą pokochałam za sprawą poprzednich książek? 

Jak łatwo zauważyć po opisie książki i jej formacie, liczbie stron - "Marzycielki" to dużo mniejsza objętościowo pozycja od poprzednich tej autorki. Książka skierowana do różnych czytelników, wbrew pozorom nie jest to typowa rzecz dla dzieci. Mało tego, według mnie mali czytelnicy mogą czuć się znudzeni tą historią i przytłoczeni nadmiarem bohaterów. Wszystko to za sprawą jakby pierwszych rozdziałów, które są dość nużące i przez to trudno jest zainteresować się tą opowieścią. Podczas czytania jej miałam taką dość długą przerwę, ponieważ straciłam chęć skończenia tej książki. Na szczęście stwierdziłam, że być może właśnie taka ona ma być, a poza tym nadal jest to Jessie Burton, więc dam jej szansę. Zaczęłam na nowo zagłębiać się w historię córek Króla Alberta i mogę powiedzieć, że przy drugim podejściu ta historia wydała mi się dużo ciekawsza i dzięki temu mogłam dobrnąć do jej końca. Chciałam Wam o tym wspomnieć nie dlatego żebyście nie sięgali po tą pozycję, ale wręcz przeciwnie, aby pokazać, że czasami książka wymaga 'drugiego podejścia'. 

W każdym razie "Marzycielki" to książka mądra, poruszająca wiele kwestii ważnych w życiu człowieka. Choć bohaterami są małe dziewczynki to sięgać po nią mogą czytelnicy w każdym wieku. Dużą wagę autorka przypisuje w tej pozycji wartościom takim jak siła, odwaga, wyobraźnia czy dążenie do celu. Córki Króla Alberta są bardzo zdeterminowane, aby wbrew woli ojca postawić na swoim i mimo jego zakazu rozwijać swoje zainteresowania oraz bawić się jak na dzieci przystało. W tej sytuacji dość źle wygląda sylwetka Króla, który ogólnie rzecz biorąc nie pokazał się ani jako dobry ojciec, ani władca. Być może był to właśnie taki zamysł autorki, aby zestawić ze sobą starszego Alberta, który nie potrafił podnieść się po śmierci żony z młodym, tajemniczym następcą tronu, którego poznajemy pod koniec książki... Mnie najbardziej boli w tej historii właśnie postawa Króla, który powinien być wsparciem dla swoich córek, a niestety jest wręcz przeciwnie - Albert jest trochę groteskowym bohaterem, ale  zdecydowanie w negatywnym znaczeniu. Jeśli chodzi o córki Króla to są to bardzo rezolutne dziewczęta, które jak się okazało postawiły na nogi całe Królestwo. Ciekawe bohaterki, różnorodne, choć dla mnie krótko mówiąc było ich za dużo. Nie byłam w stanie zapamiętać ich imion i cech szczególnych - choć każda takową miała. Podczas czytania zlewały mi się w jedną całość i nie potrafię nazywać ich inaczej niż tylko córki Króla Alberta. 

"Marzycielki" to mimo wszystko książka, którą napisała Jessie Burton, a więc jedna z moich ulubionych autorek. Bardzo chciałabym odpowiedzieć za pytanie czy ta opowieść to nadal ta sama Jessie Burton, którą kiedyś tak przyjemnie mi się czytało. Trudno jednoznacznie powiedzieć. Owszem "Marzycielki" są napisane pięknym językiem, bardzo plastycznym i poetyckim. Kiedy zestawimy to ze stylem jaki autorka przyjęła na potrzeby tej pozycji, to rzeczywiście na początku wychodzi troszeczkę nudnawy wstęp. Jednak im dalej w las tym lepiej i to dosłownie.. Kiedy już zaczyna się akcja, jakieś przełomowe zdarzenia - cała książka nabiera życia, a wraz z tym czytelnik nabiera sił na czytanie tej historii. Więc tak - ja wyczułam w "Marzycielkach" dawną Jessie Burton i bardzo cieszę się tym, że mogłam powrócić do jej prozy. Choć liczę na to, że opowieść o dwunastu córkach Króla Alberta to tylko taki przejściowy stan i już wkrótce przeczytamy dużą powieść Jessie Burton na miarę "Miniaturzystki" czy też "Muzy". 

Nie możemy zapominać, że książka Jessie Burton opatrzona jest ciekawą szatą graficzną, na którą składają się okładka i rysunki wewnątrz. Autorką ich jest Angela Barrett. Przyznaję, że sama okładka jest przepiękna i przywodzi na myśli spokój, senne marzenia oraz cudowną opowieść w stylu 'za górami, za lasami'.. Obrazki, które możemy znaleźć na kartach "Marzycielek" są równie ciekawe i wykonane w tym samym stylu co okładka. Niestety o tyle o ile to co widzimy na pierwszy rzut oka zachwyca mnie, to dalsze rysunki już niekoniecznie. To znaczy są ładne i myślę, że mogą się podobać, ale nie jest to typ mojej ulubionej kreski, krótko mówiąc nie jest to mój styl. 

Kończąc więc, "Marzycielki"  są dobrą historią, fajnie napisaną, niestety jednak nie jestem pewna czy wszyscy fani będą zachwyceni taką wersją Jessie Burton. Jeśli chodzi o moją osobę cóż, nie mogę powiedzieć, że zawiodłam się, ale mimo wszystko oczekiwałam czegoś innego. 


Wydawca - Wydawnictwo Literackie 
Data wydania - 27.02.2019
Liczba stron - 151 


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Literackie. 

niedziela, 3 lutego 2019

Nie odkładaj życia na później - Joanna Godecka

"NIE ODKŁADAJ ŻYCIA NA PÓŹNIEJ" - Joanna Godecka 


"Twoje życie uczuciowe przypomina zagracony pokój? Stres nie pozwala ci funkcjonować, a świat jawi się jako bezwzględna dżungla? Dobija cię rutyna? Jeśli odpowiedź na każde z takich pytań jest twierdząca, to znak, że pora na emocjonalny detoks. Jak go zrobić? Z pomocą przybywa terapeutka Joanna Godecka. "Nie odkładaj życia na później" to skuteczny program naprawczy, który pomaga wrócić na właściwe tory."
- opis Wydawcy 


Obecnie na rynku wydawniczym możemy znaleźć wiele książek motywacyjnych czy tak zwanych coachingowych, wśród nich już od kilku dni gość "Nie odkładaj życia na później". Myślę, że sam tytuł jest największym mottem całej pozycji. Joanna Godecka w niespełna dwustu stronach starła się zawrzeć wszelkie informacje, które mogą pomóc nam w codziennym życiu. Są to proste rzeczy, o których zwykle zapominamy, ale nie tylko. 

W książce Joanny Godeckiej znajdziemy różne rozdziały, takie jak na przykład: "O samotności w tłumie", " O rutynie i braku elastyczności" czy "O kompleksach". Bardzo podoba mi się takie rozplanowanie całego materiału, ponieważ dzięki temu nie ma w tej pozycji chaosu. Myślę, że doskonale wiecie o czym mówię - trochę tu o miłości, trochę tam o motywacji do sprzątania - tak w większości wyglądają poradniki. Dlatego też książka "Nie odkładaj życia na później" bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Joanna Godecka w swojej książce porusza m.in. tematykę rozmowy z drugim człowiek - na pewno każdy z Was miał ten problem, że nie wiedział jak zacząć do kogoś mówić, co powiedzieć, żeby brzmiało to naturalnie i swobodnie, ale jednocześnie, aby zainteresować drugą stronę. Kolejne tematy to zamartwianie się czy chociażby część poświęcona odpoczynkowi i wiele innych. 

Rozdziały w książce "Nie odkładaj życia na później" są w podobny sposób budowane przez autorkę. Na początku ciekawy, dający do myślenia cytat, następnie opis zagadnienia jaki będzie poruszany w danym rozdziale, podrozdział zatytułowany "Dlaczego tak postępujemy?", kolejno autorka skupia się na tym, jak kierować swoim zachowaniem, aby lepiej żyć i na końcu rozdziału możemy spotkać się z różnymi ćwiczeniami dla ciała i mózgu. Joanna Godecka nie przedstawia nam tylko suchych faktów i wyników badań, ale często również sięga do swoich doświadczeń zawodowych i prywatnych - opisując realne wydarzenia. Niewątpliwie dzięki temu czyta się tę książkę o wiele lepiej. 

Nie powiem Wam, że po przeczytaniu pozycji "Nie odkładaj życia na później" będziecie innymi, pełnymi szczęścia ludźmi, którzy doskonale radzą sobie z przeciwnościami. Tego nikt Wam nie zagwarantuje, ponieważ nie ma książki, która uczyłaby jak żyć. Każdy wraz z wiekiem sam dochodzi do wniosku jak mu jest najlepiej i jakie metody się mu sprawdzają. Jednak myślę, że książka Joanny Godeckiej napisana jest na tyle przystępnym językiem, że warto choćby na chwilę do niej zajrzeć. Nie jest to pozycja, którą należy czytać od deski do deski za jednym razem, ale po kilka stron dziennie - czemu nie ;-) Moim zdaniem właśnie o to chodzi, aby jak najwięcej wynieść z tej lektury i starać się choćby spróbować kilku ćwiczeń które proponuje autorka - jeśli się nie sprawdzą to trudno, ale próbować warto. 





Wydawca - Wydawnictwo Muza 
Data wydania - 30.01.2019
Liczba stron - 221


Za egzemplarz książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Muza! 

środa, 30 stycznia 2019

Zamiana - Rebecca Fleet

"ZAMIANA" - Rebecca Fleet 



To miał być dla nich wyjątkowy tydzień: z dala od codziennej rutyny, dziecka i zmartwień. Nowy początek dla pogrążonego w kryzysie związku. Caroline i Francis zamienili swoje mieszkanie w mieście na elegancki dom na drogim przedmieściu Londynu.


Jednak Caroline szybko zaczyna odczuwać niepokój: kwiaty w łazience, muzyka w salonie – dla kogoś, kto jej nie zna, mogłyby wydawać się przypadkowe, jednak ona wie, że zostały wybrane specjalnie dla niej.

Kiedy znaczących nawiązań do jej dawnego życia pojawia się coraz więcej, Caroline obawia się, że osoba, o której przez ostatnie lata starała się zapomnieć, desperacko pragnie powrócić do jej życia. A jej powrót oznacza, że Caroline i jej rodzina będzie musiała ponieść wysoką cenę za błąd popełniony w przeszłości.

- opis Wydawcy 


"Zamiana" to debiut młodej Angielki, która na co dzień mieszka i pracuje w Londynie.  Zainteresowałam się tym tytułem, ponieważ ma bardzo ciekawy opis i fajną, estetyczną okładkę. To co możemy zobaczyć na stronie tytułowej "Zamiany" to dwie pary drzwi wejściowych, jedne z nich - te białe wyglądają mi na starsze od tych po prawej stronie. Drzwi to dość tajemniczy motyw w sztuce, tym bardziej jeśli są one zamknięte. Pierwszą moją myślą było pytanie - które drzwi wybrać? którą z klamek nacisnąć? i co zastanę po drugiej stronie? Fabuła książki oczywiście kręci się wokół zupełnie innych rozterek głównej bohaterki.. 

Nowe mieszanie = nowe życie, bez przeszłości. Lecz są takie tajemnice i wydarzenia, które zawsze wypłyną na wierzch i dopadną człowieka choćby na końcu świata. W "Zamianie" mamy do czynienia z dość często wykorzystywanym motywem jakim jest ucieczka od wydarzeń z przeszłości. Główna bohaterka ma tajemnicę, o której nie chce nikomu powiedzieć, próbuje ułożyć sobie życie na nowo i już gdy wydaje jej się, że wszystko jest na dobrej drodze pojawia się coś.. Tajemnicze coś z przeszłości - człowiek, przedmiot, jakieś uczucie. To coś niszczy cały uporządkowany świat człowieka a on sam zaczyna się nie na żarty obawiać swoje życie. Podobny schemat wykorzystała Rebecca Fleet w swojej debiutanckiej książce. 

Caroline to bohaterka, której ani nie nie polubiłam, ani też specjalnie za nią nie przepadałam. Jest dla mnie neutralna. Choć samą książkę dobrze mi się czytało to jednak moim zdaniem nie jest to literatura jakiś szczególnych lotów. "Zamianę" można poczytać sobie wieczorami, dla rozluźnienia pod cały dniu, lub wtedy gdy akurat mamy do zrobienia coś czego robić nie chcemy.. Nie twierdzę, że książka ta jest zła czy słaba - ona po prostu przez większość czasu mnie lekko nudziła. Nudziła, ale nie na tym, by przerwać jej czytanie. Byłam zwyczajnie ciekawa jak autorka rozwiąże zakończenie tej pozycji. I muszę przyznać, że byłam lekko zaskoczona - a to dobrze! Zakończenie wprawiło mnie w małe osłupienie i cóż - stwierdziłam, że była to pozycja, której przeczytania nie żałuję. Być może nie każdemu ona przypadnie do gustu. Co bardziej wytrawni czytelnicy gatunku mogą być znudzeni bardziej ode mnie.

Narracja w "Zamianie" prowadzona jest w pierwszej osobie przez Caroline, jej męża i od czasu do czasu anonimową postać. Te ostatnie dodają lekturze nutę tajemniczości i pod pewnym względem zagrożenia. W końcu nie znamy danych tej osoby, nie wiemy o niej nic..

 Nie wątpliwie najbardziej ciekawym zabiegiem w tej książce są różne perspektywy czasowe. Główna bohaterka i jej mąż często w swojej narracji cofają się do lat ubiegłych. Myślę, że ta retrospekcja bardzo ułatwia zrozumienie pewnych aspektów z fabuły całej książki. 


"Zamiana" to ciekawy debiut z zaskakującym zaskoczeniem. Jednak nie jestem pewna czy dla każdego.. 


* Wydawca - Wydawnictwo Marginesy 
* Data wydania - 16.01.2019 
* Liczba stron - 320 


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Marginesy. 

Dziewczyna z gór - Małgorzata Warda

"DZIEWCZYNA Z GÓR" - Małgorzata Warda 


Nadia była tylko jedenastoletnim dzieckiem, kiedy młody mężczyzna porwał ją z przyczepy kempingowej, stojącej na tyłach domu rodziców, i wywiózł na pustkowie w górach, do chaty położonej w rozległych lasach, gdzie nie docierały dźwięki cywilizacji, żadna droga nie prowadziła do innych zabudowań, a nocami pojawiały się wilki. Sama ze swoim porywaczem dziewczynka musiała nauczyć się nie tylko życia w lesie, ale też zrozumieć, kim jest ten mężczyzna i dlaczego to właśnie ją skazał na taki los. Odkrycie tajemnicy zmieniło wszystko. 
Po latach porwanie Nadii pozostaje nierozwiązaną sprawą w policyjnych kartotekach. Tymczasem młoda kobieta w górach prosi przypadkowego kierowcę o pomoc. Sprawa Nadii może zyskać nowe oblicze. Dlaczego dopiero po tylu latach? "
- opis Wydawcy 


Moje zainteresowanie tą książką wynikało głównie z faktu, że była ona wydana pod patronatem klubu Kobiety To Czytają. Jak dobrze wiecie wiele z tytułów Diane Chamberlain można znaleźć w owym klubie. Chamberlain jest jedną z moich ukochanych pisarek i jeszcze nigdy się nie zawiodłam na jej twórczości. Coraz częściej staram się sięgać po inne tytuły z gatunku literatury obyczajowej i kobiecej. Tym razem wybór padł na "Dziewczynę z gór" spod pióra Małgorzaty Wardy. 

W opis fabuły nie będę się wgłębiać, ponieważ wydawca już to zrobił i moim skromnym zdaniem nic więcej nie potrzeba dodawać. Ja natomiast postaram się przedstawić Wam moje odczucia i przemyślenia po przeczytaniu tego tytułu. Mam też nadzieję, że moje słowa zachęcą Was do przeczytania "Dziewczyny z gór". 

Jeśli już mieliście okazję zaznajomić się z opisem książki Małgorzaty Wardy, to świetnie.  Być może zastanawiać się co może kryć się niezwykłego pod tą tajemniczą okładką i prostym na pozór opisem. Na to pytanie odpowiem Wam jak najniedokładniej będę potrafiła, ponieważ musicie sami sięgnąć po ten tytuł. Jestem pewna, że nie jedna osoba będzie zaskoczona w trakcie lektury. 

Codziennie w Polsce ginie niezliczona liczba dzieci - większość znajduje się już po paru godzinach. Zmarznięte i przerażone cieszą, że wracają z rodzicami do domów, a ci obiecują sobie w duchu, że od tej pory będą mieć oczy dookoła głowy.  Każdego dnia wiele dzieci trafia też do domów zastępczych..

"Dziewczyna z gór" to tylko na pozór historia o porwaniu małej dziewczynki i przeogromnej stracie jaka spotkała jej rodziców. Pod warstwą powierzchowności i zwykłej sprawy jaka wpłynęła do komisariatu policji Małgorzata Warda rysuje portret niechcianego, skrzywdzonego dziecka, dorosłego, który nie potrafi poradzić ze swoją przeszłością i nadziei, że może nie jest jeszcze za późno, aby odzyskać coś utraconego. Porwanie małej Nadii było dla jej najbliższych ogromnym szokiem i nieszczęściem. Tym bardziej sytuacja była tragiczna, ponieważ mijały kolejne dni, miesiące a małej wciąż nie udawało się odnaleźć. W oczach państwa Okołotowiczów sprawa zaginięcia była po części jasna, wiadomo było kto to zrobił, ale gdzie przetrzymywał dziewczynę? Czy Nadia jeszcze żyje? Tego co tak naprawdę działo się z dziewczynką i jej porywaczem przez następne kilka lat, nikt nigdy miał się nie dowiedzieć.  

Małgorzata Warda porusza w swojej książce wiele problemów natury psychologicznej , moralnej, a także chyba przede wszystkim pewnego niebezpiecznego syndromu.. Nie mogę Wam zdradzi o jaki chodzi, ponieważ byłby to spoiler, a tego nikt nie chce. Autorka w bardzo ciekawy sposób opisuje moment porwania małej Nadii, jej podróż z porywaczem oraz dalsze losy tych dwojga, które splotły się razem dobrych kilka lat przed zdarzeniem z pamiętnej nocy. Niesamowicie prosty, a zarazem płynny i przyjemny styl pisania autorki sprawia, że w "Dziewczynie z gór" zaczytywałam się przez dobrych kilka dni. Lekturę tej książki dobrze zapamiętam na długi czas - w szczególności skończenie, którego bądź co bądź domyśliłam się, ale nie zmienia to mojej opinii o tej książce. 

Mam nadzieję, że jeśli jeszcze nie mieliście okazji czytać "Dziewczyny z gór" to czym prędzej to zmienicie. Moim zdaniem warto dać tej książce szanse i odkryć bolesną tajemnicę państwa Okołotowiczów i porywacza Nadii. 



* Wydawca - Wydawnictwo Prószyński i S-ka 
* Data wydania - 2.10.2018 
* Liczba stron - 440 



Za możliwość przeczytania książki, dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.